Następnego dnia wyruszyliśmy wraz Darrenem do tunelu, w którym często przebywali nasi pradziadkowie. Według pamiętnika mojej prababci, zostawili tu wiele swoich rzeczy.
- Darren?
- Tak, słonko?
Słonko. Powiedział do mnie słonko. Ja rozumiem, że jego pradziadek tak mówił do mojej prababci, ale oni byli razem. Tutaj tylko ja go kocham.
- Jak myślisz znajdziemy tu jakiś ich wspólny przedmiot?
- Jestem pewien, że tak.
- Popatrz - wskazał na zdjęcie, które zostało mu po pradziadku. - Tu powinien się znaleźć kawałek mapy.
- Masz rację, to ta sama ściana, na której napisali wskazówkę dla swoich potomków - dałam krótką i zwięzłą odpowiedź.
- Potomkami jesteśmy my i może nasze dzieci - odpowiedział, ale co miał na myśli. Nie napewno, nie miał na myśli waszych wspólnych dzieci. - Nasze wspólne dzieci.Dlaczego to dodał? Czy to zauroczenie działa w dwie strony? Na to wygląda. Malory skup się! Przyszłaś tu odkryć sekret prababci i może rozwikłać jakąś przez przypadek znalezioną zagadkę. Zignorowałam jego zagrywki i odparłam:
- Tylko, ja tu nie widzę żadnej wskazówki.
- Może trzeba zgarnąć proch ze ścian - powiedzieliśmy praktycznie w tym samym czasie. - Myślimy tak samo.
I znowu, dlaczego on musi być taki przebiegły i przystojny i słodki. Cholibka! Dlaczego muszę być w nim zauroczona.
- A kto ma wszystkie potrzebne rzeczy w plecaku? - skłonił się przede mną i pozwolił mi zrobić swoją robotę. Wyciągnęłam z plecaka pędzelek, którym powoli odgarnęłam kurz, ze ściany tunelu. Chciałam to zrobić jak najbardziej precyzyjnie, aby zbyt się nie kurzyło. Wtedy nie moglibyśmy zobaczyć szyfru. Po odkryciu przeze mnie wszelkiego tekstu Darren odczytał wskazówkę:
- Eins, zwei, drei - skieruj się na północ - quatre, cinq, six - czas w zabawę iść. Górna półka win, sekret nasz odkryje, lecz to nie takie proste, gdy zobaczysz żmiję. Unieszkodliw ją, daj jej jedzenie może się zabawi i zniknie w cztery cienie. Aczkolwiek możliwość jest taka, że zamiast żmiji zobaczysz ptaka. Ten wam nie przeszkodzi, wręcz tylko pomoże, aby odkryć stawkę, wyjechać za morze.
- Słucham? I to tyle? - zdziwiona darem prababki odsunęłam się.
- Nie rozumiem, mamy wyjechać za morze? - powiedział Darren.
- Chyba nie, trzeba połączyć fakty. Zróbmy tak - na jutro przygotujesz mi wydruk z pamiętnika Twojego dziadka, ja zrobię zdjęcie tej zagadki - wyciągnęłam telefon zafascynowana sprawą. - Mam w pudełku kilka istotnych w tej sprawie zdjęć, bowiem babka lubiła jeździć nad morze - wzięłam głęboki wdech. - Co? Czemu tak na mnie patrzysz?
- Jestem po prostu zafascynowany. Masz talent dziewczyno, nie zmarnuj tego słońce. A napewno nie poświęcaj się osobom, które Cię nie rozumieją.
- A ty mnie rozumiesz?
- Oczywiście, inaczej bym tu nie stał tylko dawno uciekł.
Naszą chwilę przerwał trzask.
- Co to? - wystraszyłam się.
- Sprawdzę, a ty skieruj się w stronę wyjścia.
- Nie zostawię cię tu samego, jak na kryminalistkę przystało muszę sprawdzić.
- Idź - powtórzył już ostrzejszym tonem.
- Dobrze - odpowiedziałam i zebrałam swoje rzeczy, na podłodze znalazłam kapsel po winie. "To może być wskazówka - pomyślałam" Wyszłam z tunelu, a gdy usłyszałam bieg i zdyszanego chłopaka naprawdę spanikowałam.
- Uciekaj! Jak najdalej stąd! - usłyszałam jego krzyk.
Gdy tylko odwróciłam głowę, zobaczyłam Darrena rzucającego deskami, następnie uciekającego.
Bezpieczny, na miejscu w akademiku Darren opowiedział mi co wywołało hałas. Ujrzałam na jego twarzy trzy ślady po pazurach. Straszydłem był kojot. Wściekły kojot. Zdezynfekowałam ranę i zakleiłam plastrem. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby temu biednemu chłopakowi coś się stało. Zmęczeni rozmową nie zważaliśmy na konsekwencje. Położyliśmy się spać u mnie w pokoju, on na moim łóżku, a ja na fotelu opiekująca się nim.
YOU ARE READING
Tajemnicza Księga
Teen FictionMalory to szesnastoletnia dziewczyna próbująca zmienić przeszłość. Jest introwertyczką, lecz jej znajomi próbują ją zmienić. Malory odwraca się od nich, a gdy potrzebuje pomocy nie ma swojego "telefonu do przyjaciela". Dziewczyna szuka sekretu praba...