Kwiecień 2023

5 0 0
                                    

To dziwne, gdy ja znajduję sobie przyjaciół to moja prababcia ich odrzuca.

- Tak, mhm, rozumiem - słyszę głos Marthy.

- Co tam? - pytam.

- Wołają cię do dyrektora.

- Ale czemu?

- Chcą z Tobą porozmawiać o wydaleniu Rosalyn ze szkoły.

Miesiąc temu, pokłóciłyśmy się z Rosalyn. Za dwa dni jest koniec semestru, więc będą mogli ją wydalić ze szkoły. Uderzyła mnie, plus grzebała w moich rzeczach - nie wiedziałam jednak.......

- Witaj Malorio - powiedział tata.

- Witaj tato - odpowiedziałam zaskoczona.

Nie spodziewałam się, że tutaj przyjadą. Mają ważniejsze rzeczy do robienia. Obok zobaczyłam zapłakaną Rosalyn i jej zdenerwowanych rodziców. Jestem ciekawa o co chodzi? Przecież ja nic nie zrobiłam.

- Siadaj Malory - powiedziała pani dyrektor i wskazała miejsce obok moich rodziców.

- Dobrze.

- Pozwiemy was do sądu! - krzyknął ojciec Rosalyn. - Nikt nie będzie groził mojej córce!

- Uspokój się kochanie - powiedziała najwidoczniej matka dziewczyny.

- Spokojnie panie Martin, nikt nikogo nie będzie pozywał dopóki nie wyjaśnimy sprawy - powiedziała panna Vortner. - Malory, czy groziłaś Rosalyn?

- Nie, przynajmniej nic takiego sobie nie przypominam.

- Dobrze, Rosalyn czy uderzyłaś Malory?

- Tak, przepraszam.

- Moja córka się nie bije! - krzyknął pan Martin.

- Przepraszam, ale sama się do tego przyznała! - moja matka nie wytrzymała.

- Cisza! - krzyknęła dyrektorka. - Nikt, nie będzie się z nikim kłócił w moim gabinecie!

- Cisza, słyszeliście? - szepnęłam do rodziców, bo nie chcę, aby mi psuli wizerunek. Jestem wzorową uczennicą i mam zamiar sama się obronić.

- Dobrze, więc dajmy dojść do głosu naszym kochanym uczennicom.

Zerknęłam na Rosalyn i dałam jej znak, aby rozpoczęła:

- Ja, ja bardzo przepraszam. Poniosło mnie i nie chciałam uderzyć Malorii.

Odpowiedziałam:

- Wybaczam ci, ale czemu grzebałaś mi w rzeczach.

- Nie mogę powiedzieć.

- Rosie, po prostu powiedz - pani dyrektor zabrała głos.

- Byłam zazdrosna - o Darrena. To mój były chłopak i - powiedziała Rosalyn.

- Słucham?! - wszyscy w gabinecie ( oprócz Rosalyn i panny Vortner ) krzyknęli.

- Malorio, ty masz chłopaka?

- Rosalyn, ty miałaś chłopaka?

Nasi rodzice w tym samym czasie krzyknęli.

- Sprawy rodzinne proszę sobie zachować na czas po wyjściu z gabinetu.

- Przepraszam, ja naprawdę wszystkich tutaj przepraszam! - z łzami w oczach powiedziała Rosalyn.

- Ty niewdzięczne dziecko, przez to, że teraz cię wyrzucą ze szkoły nie dostaniesz się na studia!

- Proszę tak  nie mówić do dziecka - oburzyła się moja mama.

- To moja córka i będę mówił do niej jak chcę - powiedział pan Martin. - A państwo niech się zamkną.

- Dość tego! Wypraszam sobie - krzyknął mój ojciec. 

- Jesteś niewdzięczna i nie wiem, kto cię tak wychował! - i wtedy usłyszeliśmy uderzenie w policzek. - Nie chcemy cię widzieć u nas w domu! 

- DO WIDZENIA PANIE MARTIN! W NASZEJ SZKOLE NIE ZWRACAMY SIĘ TAK DO DZIECI! - nie słyszałam jeszcze nigdy, żeby panna Vortner tak krzyczała.

- Nikogo nie wyrzucicie, a was pozwę. To wszystko przez tą królewnę, nic jej nie zabraniacie - wskazał na mnie ojciec Rosalyn.

- Wypraszam sobie! - krzyknęłam, a on mnie uderzył.

- O teraz to pan przegiął! - mój ojciec już wystawiał rękę, gdy ten ją wykręcił. - AŁA!

- Do widzenia, panie Martin. Zostanie pan pozwany - dyrektorka nie wytrzymała.

- Nie to państwo zostaną pozwani, a ty Rosalyn, nie pojawiaj się już nigdy więcej u nas w domu.

- OCHRONA! - krzyknęła dyrektorka.

Po chwili wparowała tu ochrona i zabrała stąd rodziców Rosalyn.

- Przepraszam - powiedziała jeszcze bardziej zapłakana dziewczyna.

Zanim panna Vortner cokolwiek powiedziała, ja odparłam:

- Możesz zostać.


Tajemnicza KsięgaWhere stories live. Discover now