Rozdział 6

13 2 31
                                    

-I co powiedział lekarz?- Powiedział chłopak zabierając ode mnie torbę.
-Że za dwa tygodnie mam się stawić na badanie, tak do kontroli, aby mieć pewność, że to nie jest coś gorszego i czy przestrzegam diety.- Powiedziałam wychodząc na parking. Rozglądając się za autem mamy, albo autem taty.- Gdzie moi rodzice?
-Nie ma.- Podrzucił kluczyki i mi je pokazał, po czym wszedł w sam środek parkingu.- Ja cie odwiozę.
-To miło, ale nie musiałeś.- Szłam za chłopakiem w stronę jego auta, ponieważ nie byłam nawet pewna jakim autem on jeździ.
-Musiałem.- Uśmiechnął się szeroko otwierając mi drzwi do swojego samochodu. Zdziwiłam się widząc, czym jeździ. Piękny czerwony Chevrolet Silverado, przecież to tak drogie auto, ale jednocześnie z tego co mi wiadomo bardzo fajne praktyczne autko.- Mam plan wziąć ciebie w jeszcze jedno miejsce zanim odwiozę cie do domu.
-Mam nadzieje, że nie wywieziesz mnie do żadnego lasu, ani nic.- Zaśmiałam się, chociaż jednak z tylu głowy miałam nadzieje. Pozwolił mi już usiąść w au ir i sam ruszył na swoje miejsce.
-Nieeee, to będzie lepsze miejsce.- Usiadł za kierownicą i ruszył, bez żadnego be ani me.- Jeśli jesteś zmęczona to śpij, to będzie kawałek drogi.
-Więc chyba powinnam napisać mamie, że będę późno.- Szukałam telefonu w torbie, aby wysłać SMS.
-Nie musisz. Byłem u niej rano, dała mi nawet jedzenia na drogę.- Pokazał na przyczepę swojego pick upa. Był u mojej mamy? To już ten etap znajomości? Spojrzałam na niego trochę zdziwiona.- Tam jest koszyk z jedzonkiem.
-Byłeś u mojej mamy?- Zaśmiałam się, nie za bardzo rozumiejąc po co. Była w domu? Naprawdę niespotykane.
-Tak, akurat była u was w domu, a nie w pracy. Zbierała się akurat do wyjścia, mówiła coś o jakimś ważnym spotkaniu.- Nie odrywał wzroku od drogi. Profesjonalny kierowca dbający o bezpieczeństwo pasażera. To mi się podoba.- Spałaś jak pojechałem.
-Wiele wyjaśnia.- Spojrzałam na radio. Coś dziwnego i nowego. Mama w domu, o takiej porze.
-Puść coś, koło twojego fotela jest przełączka, podłącz telefon i puść jakaś fajną muzykę.- Uśmiechnęłam się na te słowa i nie czekając, ani chwili dłużej podłączyłam telefon i włączyłam Spotify. Kochałam słuchać ŚWIETNEJ muzyki.
Po chwili z głośników można było usłyszeć pierwsze brzmienia piosenki Lovers Rock, od TV Girl. To świetna piosenka, która oddaje vibe takiej podróży. Pozwalała mi się skupić i odczuć to wszystko tak jak powinnam, a nie jak wyglądało. Jadąc przez jakieś pola i lasy, człowiek widzi drzewa, czy jakieś zboża, no i wiele innych, jednak kiedy doda się do tego dobra odpowiednią muzykę, to wszystko do okoła nagle ma jakby inne znaczenie, takie lepsze i przyjemniejsze, drzewa już nie są tylko drzewami tylko naturalnym pięknem którego nie widać na pierwszy rzut oka. Otworzyłam okno i oparłam się na łokciu wsłuchując się w piosenkę. Za oknem piękne widoki, przyjemnie ciepło, znowu ta sama zdradliwa pogoda. Jedna z najlepszych piosenek jakie słuchałam. Cały czas podśpiewywałam pod nosem, na co Ethan reagował delikatnym śmiechem. Nie oceniał, nic nie mówił, zupełnie jakby mu się to podobało. Kiedy wyszliśmy ze szpitala już było późne popołudnie, a już powoli zaczynał się wieczór. Wieczór nie przeszkadzał, a wręcz na odwrót, zrobiło się jeszcze przyjemniej o ile to w ogóle możliwe. Wieczory miały ten swój klimat, zawsze wieczorem jest przyjemniej tak spokojnie i kojąco, bo nocą nie ma nikogo, ani niczego jestem wtedy tylko ja i mój mały intymny muzyczny świat. Muzyka rozbrzmiewała dookoła nas, czasami podśpiewując, czasami siedząc w ciszy. Nie zmienia to faktu, że było zero skrępowania, zero niezręczności, było naprawdę bardzo przyjemnie.
-Des, zamknij oczy.- Chłopak nadal patrzył przed siebie, ale uśmiechnie znikał mu z ust. Na początku zaśmiałam się uważając, że żartuje, jednak nie żartował, jego mina zrobiła się poważna. Momentalnie się wystraszyłam o co może chodzić i co się dzieje.
Nie protestując, zrobiłam to o co mnie prosił. Przejechaliśmy jeszcze kawałek, jednak ten kawałek drogi był nagle jakiś nieznośnie długi i ciężki do przejechania, a potem jedzenie co poczułam jak auto się zatrzymuje, a zaraz potem usłyszałam jak drzwi się otwierają. Najpierw od strony siedzenia Ethana, potem do mojej strony. Jego dłonie złapały moje, aby pomóc mi wysiąść. Co szło trochę miernie, ze względu na moje nadal zamknięte oczy. Nie wygodnie się wysiadało, ale niewygodnie również w jakikolwiek sposób się obecnie poruszało.
-Ethan! Co ty do cholery jasnej robisz!?- Krzyknęłam czując, że mnie podnosił. Strasznie dziwne uczucie nie mieć gruntu pod nogami.
-Wywrócisz się nie widząc nic!-Śmiał się ze mnie, kiedy krzyczałam, aby mnie postawił.
Złapałam go za szyje i mocniej zacisnęłam oczy, powtarzając sobie, że jeśli mnie upuści to go zabije. W tym oto momencie naprawdę czułam strach, nie wiedząc co tak naprawdę go spowodowało, brak gruntu pod nogami? To chyba jeszcze nie powodu do strachu, ale nie ma tu nic innego czego mogłabym się w jakiś sposób bać. Czułam tylko jakby po czymś schodził, ale nie po schodach, prędzej po... jakichś kamieniach? Było to niewygodne i chropowate. Cholera, co ten chłopak kombinuje. Kamienie, drobny wiatr, brzmi jakbyśmy byli na jakiejś plaży, albo czymś takim. Przynajmniej nie wywiózł mnie do lasu.
-Już możesz otworzyć oczy.- Postawił mnie na ziemię, a ja otworzyłam oczy, aby zobaczyć najpiękniejszy widok, jaki do teraz miałam okazję zobaczyć.
Była to plaża o zachodzie słońca, z rozpalonym ogniskiem niedaleko brzegu. Spodziewałam się naprawdę wszystkiego, nawet tego, że wywiezie mnie do lasu, ale nie tego, że weźmie mnie na plaże i ogarnie ognisko. To wyglądało tak ładnie i dosłownie jak wyjęte z jakiegoś filmu, ale napewno nie wyglądało tak realistycznie. Zachciało mi się krzyczeć mu w twarz, że nawet tygodnia się nie znamy, a on robi dla mnie takie rzeczy. Po co?
-Kiedy ty zdążyłeś rozpalić te ognisko?- Zapytałam, kiedy chłopak przyglądał się temu jak się zachwycam. No przyznam, zwaliło mnie prawie z nóg.
-Miałem swoich pomocników.- Wskazał, abym usiadła przy ognisku. Wszystko było zrobione bezpiecznie, rozłożony kocyk, blisko ogniska, pare poduszeczek i takie tam głupotki.- Zapomniałem wziąć pare rzeczy z autach, poczekaj chwile.
-Jakbyś mnie nie niósł to byś nie zapomniał.- Teraz ja się śmiałam z niego. Nie wiem co mu wpadło do głowy mnie nieść.
Przysiadłam przed ogniem po turecku jak dzieci w 1 klasie. To chyba najwygodniejsza pozycja, no i jedyna dobra, aby nie było widać mi całego tyłka, ubieranie spódnicy to chyba nie był do końca dobry pomysł, jednak najprzyjemniejszy na takie cieplejsze dni, no i napewno lepszy i wygodniejszy do podróży autem w takie trasy jak dziś. Zdecydowanie dużo lepszy niż grube dżinsy i puchowy zimowy sweterek. Jakbym się tak ubrała to zapewne czułabym się jak bałwan, który topi się po zimie. Chłopak cały załadowany nadchodził z daleka. Dodatkowy kocyk, duży wiklinowy koszyk, najprawdopodobniej z jedzeniem, i coś jeszcze takiego dosyć dużego. Wyglądał jak taki człowiek orkiestra, tylko zamiast instrumentów posiadał sprzęt piknikowy. Zaśmiałam się na ten widok. Nie było drugiej takiej osoby, która potrafiła mnie rozśmieszyć tak jak on, a napewno nie w tak krótkim czasie i w tak durny sposób jak on to robił. Położył duży wiklinowy koszyk obok ogniska, na co automatycznie odsunęłam go, aby się nie zapalił, a chłopak tylko się zaśmiał. Spaliłby koszyk, całe jedzenie, jeszcze najprawdopodniej nam zrobiłby tym krzywdę, ale się śmieje, ten chłopak jest jednak niemożliwy.
-To co gramy?- Dopiero zauważyłam, że wyciągał gitarę z dużego czarnego pokrowca.
-Riptide?- Już widziałam ten uśmiech na jego twarzy i błysk w oczach. Czekał tylko aż zaproponuje tą piosenkę. To chyba będzie najciekawszy wieczór tego roku.
Uśmiech na mojej twarzy powiększał się coraz bardziej z każdym kolejnym brzmieniem piosenki. To jest klasyczna piosenka na długie ciepłe wieczory, szczególnie te letnie i przy ognisku. Może i mamy dopiero wiosnę, ale mamy ognisko, więc nie ma innego wyjścia niż ta piosenka, to był by grzech nie zagrać jej. Zawsze słysząc tą piosenkę myślami zaczynam się cofać do wspomnień w których byłam szczęśliwa jak dziecko, któremu rodzice kupili ulubione cukierki w sklepie osiedlowym, kiedy bawiło się po podwórku.
-I was scared of dentists and the dark.- Wczuwałam się w piosenkę. Bujałam się lekko na boki. Nie potrzebowałam żadnej pomocy z tekstem, znałam go doskonale, byłam tak przywiązana do tekstu tej piosenki, że dziwne było by gdybym  w jakiś głupi sposób go pomyliła.
-I was scared of pretty girls and starting conversations.- Chłopak się dołączył, a jego głos idealnie wpasował w piosenkę, Boże ten chłopak ma cudowny głos, nie dość, że cudowne oczy, świetny charakter, to jeszcze jego głos, Boże. Chryste Destiny, ogarnij się w końcu.- Oh, all my friends turning green.
-You're the magican's assistant in their dream.- Śpiewanie tej piosenki przy ognisku to najlepsze co może spotkać człowieka. Naprawdę zazdroszczę każdemu kto będzie mógł dopiero po raz pierwszy w życiu pośpiewać to przy ognisku, to przywołuje najlepsze wspomnienia i wypełnia najprzyjemniejszymi uczuciami.
-Może teraz ja ci coś zaśpiewam?- Uśmiechnęłam się i pomachałam głową na tak, wsłuchując się w pierwsze dźwięki piosenki, wiem co to za piosenka. Tylko potrzebuje sobie tytuł przypomnieć.-I am not the only traveler Who has not repaid his debt I've been searching for a trail to follow again Take me back to the night we met And then I can tell myself What the hell I'm supposed to do And then I can tell myself Not to ride along with you I had all and then most of you Some and now none of you Take me back to the night we met I don't know what I'm supposed to do Haunted by the ghost of you Oh, take me back to the night we met.
Znałam tą piosenkę doskonale, The Night We Met, w jego wersji podobała mi się jeszcze bardziej niż oryginał, a nie widziałam, że to w ogóle możliwe. Ta piosenka w pewnym momencie była po prostu całą mną, oddychałam tą piosenką, żyłam tą piosenką, więc jego wykonanie naprawdę jest zniewalające skoro tak bardzo chce słyszeć więcej i więcej, najlepiej jakby nigdy nie przestawał, albo pozwolił mi zatrzymać nagranie tego jak śpiewa, bym mogła w zapętleniu słuchać tego wieczorami. Jej brzmienie w porównaniu do wersji jaką on śpiewał było niczym. Byłam zakochana w jego głosie.
-When the night was full of terrors And your eyes were filled with tears When you had not touched me yet Oh, take me back to the night we met I had all and then most of you Some and now none of you Take me back to the night we met I don't know what I'm supposed to do Haunted by the ghost of you Take me back to the night we met.- Na zakończenie piosenki przyglądał mi się z uśmiechem i tą iskrą w oczach. To było strasznie urocze. Jednocześnie wprawiło mnie w myślenie, dlaczego on to robi? Dlaczego jest to ognisko? Dlaczego śpiewa mi piosenki? Dlaczego ze mną? Muszę się opamiętać i nie skupiać na tym.
-To było wspaniałe.- Posłałam mu uśmiech.- Od teraz to będzie moja ulubiona wersja tej piosenki.
-Może teraz ty coś zaśpiewasz?- Kiwnęłam głową i już doskonale wiedziałam jaką piosenkę mogę mu zaśpiewać, również spokojną i nie wulgarną, a że świetną melodią i tekstem. Sięgnęłam telefon szukając mu nuty, tak aby nie wiedział co to za piosenka.- O, dobra, już mam.
Sięgnęłam butelkę wody z koszyka, aby jeszcze szybko się napić, a chłopak powoli zaczął grać. Zaczęłam się wsłuchiwać w melodie, aby w dobrym momencie zacząć śpiewać. Żeby nie rzucić w przypadkowym momencie słów na wiatr, a potem gubić się w melodii
-If you dance, I'll dance And if you don't, I'll dance anyway Give peace a chance- Nie wiem dlaczego, ale zestresowałam się odrobinę, w momencie rozpoczęcia śpiewania piosenki.- Let the fear you have fall away I've got my eye on you I've got my eye on you Say yes to Heaven Say yes to me Say yes to Heaven Say yes to me If you go, I'll stay You come back, I'll be right here Like a barge at sea In the storm, I stay clear.- Chłopak grał dalej, wpatrując się we mnie jak w obraz, ale nie taki obraz jak z lekcji plastyki w szkole, kiedy pani zadała do namalowania nasz ulubiony owoc, bądź jakaś martwą naturę czy coś podobnego, patrzył ma mnie jak na arcydzieło malowane przez najsławniejszych artystów świata. Patrzył na mnie jak na obraz Clauda Monet, czy jakiegoś innego artysty tamtych czasów..-'Cause I've got my mind on you I've got my mind on you Say yes to Heaven Say yes to me Say yes to Heaven Say yes to me If you dance, I'll dance I'll put my red dress on, get it on And if you fight, I'll fight It doesn't matter now, it's all gone I've got my mind on you I got my mind on you Say yes to Heaven Say yes to me Say yes to Heaven Say yes to me I've got my eye on you I've got my eye on you, mm I've got my eye on you I've got my eye on you.
-Chyba ustawie sobie to na dzwonek.- Zaśmiał się, chociaż może mówił serio. Z nim nie mogłam mieć takiej pewności.
-Może kiedyś.- Zaśmiałam się razem z nim pocierając kolana dłońmi, bo zaczęło się robić chłodno. Teraz żałowałam, że jednak nie grube dżinsy i sweterek.
-Zimno ci? Przewidziałem to.- Sięgnął do koszyka i wyjął gruby koc, bo tym który niósł w rękach sam się okrył. Dał mi piękny puchowy zielony kocyk, byłam jak w niebie, nie dość, że puchowy kocyk, to w dodatku w moim ulubionym kolorze, no chyba padnę.- Nie ma szans, że odwiozę cię teraz do domu. Najpierw pianki nad ogniskiem.
Wzięłam od chłopaka koc i się przykryłam, patrząc jak próbuje nabić pianki na metalowe widelce. Na szkolnych wycieczkach, nabijaliśmy na zwykle patyki, zwykłe zebrane w lesie, mimo, że nauczyciele mówili, że nie powinniśmy tak robić, to była głupota bo potem tydzień czasu chorowaliśmy, mogliśmy je chociaż przemyć, ale człowiek się na błędach uczy i teraz przynajmniej wiem, aby nie ruszać pianek na patyku znalezionym w lesie. Sposób jaki to robią w filmach jest naprawdę nierealny, idą i po prostu zbierają kijka po drodze robią pianki i na następny dzień normalnie funkcjonują, a w realnym świecie, nigdy nie wiesz co na to nasikało, wylizało, albo jeszcze co innego. Zaczęliśmy zapiekać pianki, jedną, drugą, trzecią, piątą i dziesiąta, kiedy przesłodziliśmy się całą paczką pianek postanowiliśmy zgasić ognisko i pooglądać gwiazdy, ale zamiast robić to jak wszyscy leżąc na piasku, pomyśleliśmy, że będziemy trochę bardziej kreatywni i rozłożyliśmy poduszki i koc na przyczepie samochodu i tak leżeliśmy. Było przyjemnie cicho i spokojnie, byliśmy sami otoczeni piękną naturą i spokojem do okoła. Ethan mnie przytulał, a ja leżałam na jego torsie, co było zadziwiająco wygodniejsze niż leżenie na poduszce. W tle z telefonu leciała piosenka „After Dark", która tylko nadawała uroku tej chwili. Spokój tej piosenki, jakby patrzył mi w oczy i mówił „to twoja chwila, odpocznij".
I see you
You see me
-Nie wydaje ci się, że wyglądamy trochę jak para?- Zapytałam, przyglądając się gwiazdom pojawiającym się na niebie. Były takie piękne.
How pleasant
This feeling
-Nie, dlaczego? Z resztą, a nawet jeśli to trudno.- Uśmiechał się.- Jesteśmy poza miastem, więc nawet jeśli ktoś znajomy nas zobaczy to będą mieli o czym plotkować w szkole przez najbliższy miesiąc.
The moment
You hold me
I missed you
Przytulił mnie mocniej i ucałował w skroń z cichym śmiechem. Moje policzki przybrały różanego koloru. Był uroczy, naprawdę bardzo i mimo, że go tak naprawdę nie znałam, zaczęłam przepadać w tym uczuciu.
I'm sorry
I've given
What I have
-Jak będą chcieli plotkować to niech już plotkują po całości.- Przytuliłam się do niego, nie chcąc od niego się odsuwać nawet trochę. Bycie przy nim dawało mi takie... ciepło. Te ciepło pozwalało mi tutaj przy nim być.
I showed you
I'm growing
The ashes
Fall slowly
-Masz rację.- Zaśmiałam się, bo już nie wiedziałam, czy powinnam się cieszyć, czy nie bardzo.- Mówię ci, wejdziemy jutro do szkoły i będziemy głównym tematem plotek.
As your voice
Consoles me
-To jeszcze cię podwiozę, aby mieli o czym mówić.- Cały czas się śmiałam.- O której zaczynasz?
-7.50.- Starałam się sobie przypomnieć jaki mamy dzień tygodnia.- WF.
-To akurat, ja mam na 7.50 biologię.- On się nie śmiał, tylko uśmiechał. Po czym ponownie ucałował mnie w czoło.- O 7.30 będę pod twoim domem, albo stąd pojedziemy. Śpij dobrze Des.
-Serio chcesz tu spać?- Przestałam się śmiać i szeroko się uśmiechnęłam. Nie było sensu dyskutować.- Śpij dobrze Ethanie.
As the hours pass
I will let you know
That I need to ask
Before I'm alone
Przytulił mnie i zamknął oczy, jak w szpitalu.. tylko, że na aucie i pod gwiazdami. W sumie ciekawy sposób na spędzenie wolnego czasu, jednak, nadal czułam to przyjemne ciepło, które biło od chłopaka. Te ciepło sprowadzało na mnie jednocześnie bezpieczeństwo i spokój, które wyprowadzały mnie ze stanu ciągłego myślenia i rozkmininania wszystkiego. Uczucie ciepła i bezpieczeństwa, sprawiły, że mi również zaczynały zamykać się oczy, a coś zaczęło mnie powoli odprowadzać w krainę snów, w momencie kiedy Ethan już smacznie chrapał.
How It feels to rest
On your patient lips
To eternal bliss
I'm so glad to know
To jest ten moment gdzie ja już wiem, ja jestem już tego świadoma, że chciałabym spędzić tak jak najwięcej czasu, ale po prostu nie chce do siebie dopuścić tej myśli. Sen. To jest to, tego właśnie teraz potrzebuje i odpływam do tej krainy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Like a Moon and a SunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz