7. 🎄

135 18 6
                                    


Clarke wstała wcześnie i zeszła na dół do części wspólnej, gdzie siedzieli inni goście, delektując się śniadaniem i kawą.

Clarke rozejrzała się dookoła, szukając wolnego miejsca do siedzenia, kiedy zauważyła Lexę.

Już miała się do niej zbliżyć, kiedy Lexę zawołał bardzo zirytowany łysy mężczyzna.

- Przepraszam! To nie jest tłusta śmietana, to jest bita śmietana - poskarżył się zrzędliwie.

- Obawiam się, że wujek Gustus nie przysłał żadnego, generale Titusie - przeprosiła Lexa.

- Myślałaś, że nie dostrzegę różnicy? Uważasz mnie za głupca? - krzyknął mężczyzna.

- Oczywiście, że nie, proszę pana - powiedziała łagodnie. - Obniżę panu rachunek o cenę jednego dzbanuszka tłustej śmietany - Lexa zaproponowała z miłym uśmiechem.

- I to rozumiem - mężczyzna odpowiedział, odwracając się z powrotem do swojej gazety i biorąc kolejny łyk kawy.

- W porządku! - Lexa zaśmiała się cicho i zadowolona, ​​że ​​udało jej się uspokoić mężczyznę.

Lexa podniosła wzrok i zauważyła, że ​​Clarke wpatruje się w nią z dziwnym wyrazem twarzy, obserwując tę ​​konfrontację.

- Jestem pod wrażeniem, jak poradziłaś sobie z tym jak profesjonalista - Clarke była trochę zaskoczona, że ​​kobieta była tak spokojna i uprzejma dla tak rozzłoszczonego mężczyzny, który wyraźnie narzekał dla samego narzekania.

- Co? Z generałem Tytusem? - zapytała zielonooka, wskazując go przez ramię. - Nie, to słodki staruszek - powiedziała z uśmiechem, który nieco zbladł, zanim kontynuowała. - Wiesz... odkąd zmarła jego żona, co roku tu wraca, żeby świętować z nami Boże Narodzenie. Coś w rodzaju tradycji - wyjaśniła miękkim głosem, patrząc na Tytusa życzliwymi oczami.

Zadzwonił telefon przez co Lexa wyrwała się z rozmyślań. Przeprosiła blondynkę i pobiegła do telefonu, odpowiadając wesołym głosem.

- Wesołych Świąt, Snow Falls, w czym mogę pomóc? - Lexa zatrzymała się na chwilę, słuchając rozmówcy, po czym spojrzała na Clarke z wymuszonym uśmiechem. - Tak, jest tutaj, obok mnie - Lexa podała telefon Clarke, która pobiegła, żeby go odebrać.

- Ciocia Indra? - zapytała z nadzieją.

- Nie, to ja - odpowiedział poirytowany głos jej narzeczonego. - Nie dostałaś żadnej z moich wiadomości?

- Och, przepraszam, kochanie, tutaj nie ma zasięgu - Clarke odwróciła się plecami do Lexy, która, jak zauważyła, nagle bardzo zainteresowała się jakimiś kartkami na biurku.

- Dzwoniłem do ciebie przez cały ranek. To jest naprawdę irytujące - jęknął.

- Cóż, miło słyszeć twój głos - Clarke próbowała go uspokoić, zmieniając temat.

- O której wracasz?

- Uhm... nie jestem pewna - odpowiedziała niepewnie.

- To znaczy? - zapytał Finn z niedowierzaniem.

- Cóż, ciocia Indra jeszcze nie wróciła.

- Clarke! Dzisiaj jest impreza świąteczna w moim biurze -  przypomniał gniewnie Finn.

- Och... tak, faktycznie - Clarke zupełnie zapomniała, że ta impreza jest już dziś wieczorem.

- Musisz tu wrócić. Chcę, żebyśmy zrobili wielkie wejście - powiedział, wiedząc, że jeśli przyjedzie z wielomilionową dziedziczką u boku, będzie dobrze wyglądał w oczach inwestorów.

Świąteczny Spadek // Clexa PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz