Clarke wstała wcześnie i zeszła na dół do części wspólnej, gdzie siedzieli inni goście, delektując się śniadaniem i kawą.Clarke rozejrzała się dookoła, szukając wolnego miejsca do siedzenia, kiedy zauważyła Lexę.
Już miała się do niej zbliżyć, kiedy Lexę zawołał bardzo zirytowany łysy mężczyzna.
- Przepraszam! To nie jest tłusta śmietana, to jest bita śmietana - poskarżył się zrzędliwie.
- Obawiam się, że wujek Gustus nie przysłał żadnego, generale Titusie - przeprosiła Lexa.
- Myślałaś, że nie dostrzegę różnicy? Uważasz mnie za głupca? - krzyknął mężczyzna.
- Oczywiście, że nie, proszę pana - powiedziała łagodnie. - Obniżę panu rachunek o cenę jednego dzbanuszka tłustej śmietany - Lexa zaproponowała z miłym uśmiechem.
- I to rozumiem - mężczyzna odpowiedział, odwracając się z powrotem do swojej gazety i biorąc kolejny łyk kawy.
- W porządku! - Lexa zaśmiała się cicho i zadowolona, że udało jej się uspokoić mężczyznę.
Lexa podniosła wzrok i zauważyła, że Clarke wpatruje się w nią z dziwnym wyrazem twarzy, obserwując tę konfrontację.
- Jestem pod wrażeniem, jak poradziłaś sobie z tym jak profesjonalista - Clarke była trochę zaskoczona, że kobieta była tak spokojna i uprzejma dla tak rozzłoszczonego mężczyzny, który wyraźnie narzekał dla samego narzekania.
- Co? Z generałem Tytusem? - zapytała zielonooka, wskazując go przez ramię. - Nie, to słodki staruszek - powiedziała z uśmiechem, który nieco zbladł, zanim kontynuowała. - Wiesz... odkąd zmarła jego żona, co roku tu wraca, żeby świętować z nami Boże Narodzenie. Coś w rodzaju tradycji - wyjaśniła miękkim głosem, patrząc na Tytusa życzliwymi oczami.
Zadzwonił telefon przez co Lexa wyrwała się z rozmyślań. Przeprosiła blondynkę i pobiegła do telefonu, odpowiadając wesołym głosem.
- Wesołych Świąt, Snow Falls, w czym mogę pomóc? - Lexa zatrzymała się na chwilę, słuchając rozmówcy, po czym spojrzała na Clarke z wymuszonym uśmiechem. - Tak, jest tutaj, obok mnie - Lexa podała telefon Clarke, która pobiegła, żeby go odebrać.
- Ciocia Indra? - zapytała z nadzieją.
- Nie, to ja - odpowiedział poirytowany głos jej narzeczonego. - Nie dostałaś żadnej z moich wiadomości?
- Och, przepraszam, kochanie, tutaj nie ma zasięgu - Clarke odwróciła się plecami do Lexy, która, jak zauważyła, nagle bardzo zainteresowała się jakimiś kartkami na biurku.
- Dzwoniłem do ciebie przez cały ranek. To jest naprawdę irytujące - jęknął.
- Cóż, miło słyszeć twój głos - Clarke próbowała go uspokoić, zmieniając temat.
- O której wracasz?
- Uhm... nie jestem pewna - odpowiedziała niepewnie.
- To znaczy? - zapytał Finn z niedowierzaniem.
- Cóż, ciocia Indra jeszcze nie wróciła.
- Clarke! Dzisiaj jest impreza świąteczna w moim biurze - przypomniał gniewnie Finn.
- Och... tak, faktycznie - Clarke zupełnie zapomniała, że ta impreza jest już dziś wieczorem.
- Musisz tu wrócić. Chcę, żebyśmy zrobili wielkie wejście - powiedział, wiedząc, że jeśli przyjedzie z wielomilionową dziedziczką u boku, będzie dobrze wyglądał w oczach inwestorów.
CZYTASZ
Świąteczny Spadek // Clexa PL
FanfictionAby odziedziczyć firmę rodzinną, towarzyska i rozrywkowa Clarke Griffin musi najpierw odwiedzić swoje rodzinne miasteczko, by poznać wartość ciężkiej pracy i pomocy innym, a także tajemniczą Lexę Woods. Ff na podstawie filmu ,,Świąteczny Spadek" w...