5. 🎄

129 19 8
                                    


Clarke musiała przyznać, że podróż nie była straszna i pokochała piękne krajobrazy, przez które przejeżdżała, ale kiedy zbliżała się do Snow Falls, podekscytowanie znacznie wzrosło.

To miało być proste i szybkie zadanie. Wszystko, co musiała zrobić, to spędzić noc w tym małym miasteczku pośrodku niczego, przekazać listy Indrze, a następnego dnia o tej porze będzie z powrotem w domu z Finnem, pakując się do podróży na Maui i na dobrej drodze do zostania nową prezes Home & Hearth Gifts, jeśli dobrze pójdzie już po nowym roku.

Clarke została wyrwana z rozmyśleń przez zatrzymujący się autobus i ludzi, którzy wstali i kierowali się do wyjścia.

Odwróciła się do Lauren i podziękowała jej za dotrzymanie jej towarzystwa podczas jazdy autobusem. Życzyła jej Wesołych Świąt, zanim ruszyła za innymi i wysiadła z autobusu prosto... w wielką zaspę śniegu.

Clarke nagle zaczęła żałować wybranych przez siebie butów na wysokim obcasie, ale zanim zdążyła o tym pomyśleć, rozproszyły ją wesołe śpiewy kolędników nieco dalej na ulicy. Wyglądali na bardzo szczęśliwych, biorąc pod uwagę, że stali w zamarzniętym śniegu.

- Proszę pani! - kierowca autobusu zawołał do blondynki, która wsłuchiwała się w głosy.

- Przepraszam, proszę wybaczyć, wciąż się nie obudziłam - przeprosiła kierowcę i bez zastanawiania wyjęła torebkę, żeby dać napiwek mężczyźnie za rozładowanie jej bagaży, ale znalazła w niej tylko banknot sto dolarowy. Spojrzała przepraszająco na pracownika - Uch, dziękuję bardzo... Nie ma pan wydać?

Kierowca tylko potrząsnął głową z frustracją.

- Wszystko w porządku - machnął ręką. - Wesołych świąt Bożego Narodzenia - dodał nieco zrzędliwie.

- Przepraszam - Clarke ponownie przeprosiła. - Wesołych Świąt! - krzyknęła za jego oddalającą się postacią.

Gdy autobus odjechał, Clarke rozejrzała się wokół. Na pierwszy rzut oka miasteczko wydawało się urocze, jednak Clarke już nie mogła się doczekać wyjazdu.

Podeszła do swoich walizek, by przenieść je na chodnik i wezwać taksówkę.

Podchodząc do własności, poślizgnęła się na lodzie. Gdyby miała na sobie inne buty, być może nie doszłoby do takiej sytuacji, ale wysokie obuwie, które nosiła, uniemożliwiały jej utrzymanie równowagi i upadła na swoje bagaże, popychając jeden na środek ulicy, prosto w nadjeżdżającą taksówkę.

- Hej, stój! Uważaj!!! - Clarke wrzasnęła na taksówkę, która gwałtownie próbowała się zatrzymać, ale było już za późno. Samochód uderzył w walizkę, która otworzyła się, a ubrania blondynki rozleciały się na jezdni. - O Boże! - Clarke krzyknęła, widząc, co pozostało z jej walizki i całego jej dobytku zaśmiecającego ulicę.

- Chce pani spowodować wypadek? - Griffin usłyszała zdenerwowany głos.

Clarke podbiegła do swojej roztrzaskanej walizki, biorąc pod uwagę zniszczenia i próbując pozbierać ubrania. Spojrzała w górę i zobaczyła, jak zirytowana szatynka tupie nogą w jej stronę ze złości.

- Uderzyła pani w moją walizkę! - Clarke upomniała kobietę.

- A co do cholery twoja walizka robi na środku drogi? - ciemnowłosa podeszła bliżej do klęczącej kobiety.

- Cóż, poślizgnęłam się na lodzie i uderzyłam w swoje walizki i ta uciekła... - wyjaśniła Clarke.

- Tak, kto by się spodziewał - odpowiedziała sarkastycznie kobieta, wskazując na wysokie obcasy, które miała na sobie blondynka. Miała szczęście, że nie złamała sobie niczego.

Świąteczny Spadek // Clexa PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz