8. 🎄

117 18 1
                                    


Clarke nie mogła uwierzyć, w co się wpakowała.

Dlaczego, do cholery się na to zgodziła? Właśnie szła obecnie za Lexą, która prowadziła ją do pierwszego pokoju, który musiała posprzątać, aby jakoś odwdzięczyć się za kolejną noc w pensjonacie.

Gdy Lexa otworzyła drzwi, cicho westchnęła.

- O Boże! - powiedziała z niedowierzaniem.

Clarke rozejrzała się z przerażeniem, gdy powoli weszła do pokoju.

Pokój wyglądał, jakby wybuchła w nim bomba, ale prawdopodobnie było to miejsce szalonej imprezy dziewcząt. Na ziemi i stole leżały puste butelki i pojedyncze różowe kubki, przewrócone lampki, a dodatkowo ubrania leżały wszędzie.

- Więc... - Lexa rozejrzała się niepewnie. - Nie mamy już wolnych miejsc i osiem pokoi do posprzątania do 14:00. Myślę, że jeśli podzielimy się pokojami na pół to się wyrobimy.

- Uch... tak, to dobry plan - mruknęła Clarke, wiedząc, że to wcale nie był dobry plan. Nigdy nie miała do czynienia ze sprzątaniem.

- Powodzenia - Lexa zaśmiała się, pospiesznie wychodząc.

- W porządku, Clarke, dasz sobie radę - blondynka szepnęła zachęcając samą siebie.

Zamknęła za sobą drzwi i rozejrzała się po pokoju, zastanawiając się, od czego zacząć. Zauważyła choinkę w kącie, a potem zauważyła bieliznę, która najwyraźniej została rzucona przez pokój i wylądowała na wspomnianym drzewku. Chwyciła worek na śmieci i zaczęła zbierać wszystkie puste butelki i kubki. Nie mogła przestać myśleć o wszystkich chwilach, kiedy opuszczała pokój hotelowy wyglądający właśnie tak. Nigdy nie pomyślała o biednej osobie, która nieuchronnie musiałaby po niej posprzątać, zawsze po prostu zostawiała bałagan i nie przejmowała się niczym.

Pokój wyglądał o wiele lepiej, gdy wszystkie śmieci zostały zebrane, a Clarke była zadowolona z siebie, dopóki przypadkowo nie wpadła na stolik kawowy na środku pokoju i przewracając czarny wazon z kwiatami, który roztrzaskał się na tysiące kawałków na podłodze. Clarke upadła na kolana w rozpaczy, gdy zaczęła zbierać kawałki i zamiatać mniejsze części szufelką. Jej strój z pewnością nie sprzyjał sprzątaniu - sukienka i szpilki zdecydowanie nie ułatwiały jej pracy.

Wszystko skomplikowało się bardziej, gdy próbowała pościelić podwójne łóżko. Próbując założyć prześcieradło z gumką, szarpnęła niechcący za mocno, co spowodowało zsunięciem się już założonego rogu i dziewczyna poleciała do tyłu wpadając na wózek ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami do sprzątania, wysypując wszystko na całą podłogę. Wyglądało na to, że im bardziej próbowała posprzątać, tym bardziej musiała sprzątać po sobie.

W końcu po jakimś czasie, pokój wyglądał przyzwoicie, łóżko było pościelone, ubrania zebrane i włożone do worka na pranie. Śmieci zostały zebrane, nawet nie chciała sobie przypominać jak poszło jej z łazienką, ale teraz zostało jej tylko odkurzanie całego pokoju i będzie po wszystkim.

Clarke była wyczerpana, a to był dopiero jej pierwszy pokój. Bolały ją stopy i ciągle potykała się o ten głupi kabel na środku pokoju. Kiedy odkurzała, nie mogła nie zauważyć swojego rozczochranego wyglądu w lustrze. Nie odwracając wzroku, podeszła bliżej, aby lepiej przyjrzeć się swojej spoconej sylwetce, nie zauważając w swoim rozproszeniu, że odkurzacz ma problemy z zasysaniem czegoś pod komodą. Nagle jej uwagę przykuł piskliwy dźwięk, więc wyjęła głowicę odkurzacza spod komody i przyjrzała się bliżej, zaskoczona, że ​​coś, co wyglądało na jedną parę bokserek zostało wessane do odkurzacza. Panikująca Clarke szybko chwyciła bokserki i na próżno próbowała je wyrwać, co nie miało sensu i zanim zdążyła zaprzestać, bokserki zniknęły w rurce urządzenia. Clarke bezradnie wpatrywała się w głowicę, zanim usłyszała zmianę dźwięku w pomieszczeniu. Zamiast nieustannego buczenia maszyny słychać było teraz wysoki warkot. Spoglądając na to, zauważyła, że ​​teraz jeszcze wibruje. Podeszła do niego ostrożnie jak do tykającej bomby z zamiarem wyłączenia go, ale gdy się zbliżyła, zaczął się trząść z taką siłą, że musiała cofnąć się szybko i schować za choinkę, żeby spróbować schronić się w samą porę, gdy eksplodował.

***

Lexa była na korytarzu i rozmawiała z klientem, kiedy usłyszała eksplozję. Nie wiedząc, co to jest, rzuciła wszystko i pobiegła do pokoju. Otworzyła drzwi, by sprawdzić skąd ten chałas dobiegał.

Kurz unosił się w powietrzu jak płatki śniegu, a gruba warstwa kurzu pokrywała teraz każdy centymetr pokoju. Za choinką w pozycji embrionalnej i pokryta kurzem od stóp do głów ukrywała się zaskoczona Clarke Greenfield.

- To może potrwać trochę dłużej, niż myślałam - Clarke przyznała z zakłopotaniem.

***

Blondynka poszła za Lexą do pralni, taszcząc ze sobą całą zakurzoną pościel.

- Przepraszam... nie jestem przyzwyczajona do sprzątania - powiedziała ze skruchą, podając szatynce pościel.

- Najwyraźniej - uśmiechnęła się Lexa. - Więc jak zarabiasz na życie?

- Ja? - zapytała Clarke, unosząc brwi.

- Tak.

- Eee... eee... ja... jestem... eee... - Clarke wpadła w panikę. Nie mogła powiedzieć Lexie prawdy i szczerze mówiąc, nie miała żadnych uniwersalnych umiejętności, które przydałyby się w pensjonacie, ale nie chciała dać Lexie satysfakcji. Rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu inspiracji, gdy jej wzrok zatrzymał się na tablicy ogłoszeń z ulotką reklamującą babeczki. - Piekarką... tak! Jestem piekarką - uśmiechnęła się triumfalnie.

- Piekarką, tak? - zapytała Lexa sceptycznie.

- Clarka piekarka, tak mnie nazywają! Po prostu piekę, piekę i piekę - Clarke powiedziała to z przekonaniem. - Szkoda, że ​​nie macie tu kuchni, bo bym wam mini pozamiatała. Ale nie ma kuchni. Brak kuchni. No cóż - Clarke wzruszyła ramionami z uśmiechem na twarzy. To było idealne! W pensjonacie nie było kuchni, nie było gdzie piec.

Lexa podrapała się po brodzie w zamyśleniu.

- No właściwie...

Świąteczny Spadek // Clexa PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz