Clarke chodziła po swoim pokoju z telefonem w zgięciu szyi, kiedy rozpakowywała torbę.Natychmiast zadzwoniła do matki i poinformowała ją o nieobecności Indry.
- Naprawdę jej tam nie ma? - Abby roześmiała się, udając niedowierzanie. - Wiesz, to zupełnie do niej podobne. Odkąd Indra przeszła na emeryturę, straciła poczucie czasu.
- Więc co mam teraz zrobić? - spytała Clarke.
- Cóż, jesteś już w pensjonacie, więc dlaczego po prostu się nie zrelaksujesz i nie rozgościsz. Miejmy nadzieję, że pojawi się jutro - doradziła matka.
- Ale jeśli tego nie zrobi? Czy mogę po prostu zostawić świąteczne listy w recepcji i... wrócić do Nowego Jorku? - poprosiła Clarke, trzymając kciuki, aby jej matka się zgodziła i mogła opuścić Snow Falls tak szybko, jak to możliwe.
- Nie kochanie, przykro mi, ale musisz oddać je do ręki. Taka jest tradycja i taka jest nasza umowa.
- Ale mamo, do Wigilii zostały prawie trzy dni - Clarke poskarżyła się, gdy z irytacją wyrzuciła ręce w górę, upuszczając przy tym telefon. - O cholera, halo? - Clarke podniosła słuchawkę i usłyszała trzask w słuchawce.
- Przepraszam, kochanie, słabo cię słyszę, coś przerywa - głos starszej Griffin był słabo słyszalny w słuchawce.
- Powiedziałam, że do Wigilii zostały tylko trzy dni i obiecałam Finnowi... - Clarke krzyknął do telefonu. - Halo? - Clarke usłyszała sygnał wybierania, gdy połączenie zostało przerwane, i jęknęła głośno, po czym z frustracji kopnęła krzesło, na którym stała jej torba, przez co jej już zniszczona torba spadła na podłogę i rozbiła się jeszcze bardziej, a jej ubrania wysypały się na podłogę.
Clarke nie mogła już tego znieść, to miało być łatwe i szybkie, a teraz wszystko szło nie tak. Clarke była bliska użalania się nad sobą, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. - Chwileczkę! - krzyknęła, podchodząc do drzwi i szarpnięciem je otworzyła.
- Hej - Lexa przywitała się z nią.
- Cześć - Clarke przywitała się z frustracją.
Lexę rozproszył stan pokoju dziewczyny. Wyglądał tak, jakby uderzyła w niego bomba i Lexa nie mogła powstrzymać się od chichotu na widok chaosu, który zdawał się towarzyszyć pannie Greenfield. Lexa szybko przypomniała sobie, po co tu przyszła.
- Uh, twoja reszta - powiedziała, wyciągając rękę ze stosem banknotów.
- Och - Clarke wyciągnęła rękę, by odebrać papierki.
- Przepraszam, że to trwało tak długo, musiałam zejść do sejfu, nie mamy tu wielu setek - Lexa wyjaśniła z uśmiechem.
- Tak, uch, czy Indra się odzywała? - zapytała Clarke z nadzieją.
- Nie, przykro mi - Lexa potrząsnęła głową. - Jeśli pani zgłodnieje, za rogiem jest knajpa - Woods wyjaśniła, wskazując dłonią w kierunku restauracji.
- Dzięki, ale myślę, że po prostu zamówię coś do pokoju - Clarke się uśmiechnęła, ale zaraz zgasła, gdy zobaczyła twarz Lexy. - Co?
- Cóż, nie mamy takiej usługi - Lexa zachichotała, ale potem spojrzała na blondynkę i zdecydowała, że jeszcze raz zlituje się nad dziewczyną. - Odprowadzę cię. I tak idę tam po kawę.
- Dobrze - zgodziła się Clarke, odwracając się, by chwycić za swój płaszcz. Zdziwiła się, gdy zauważyła, że Lexa patrzy na nią od góry do dołu. - Co?
- Nic, tylko... tak chcesz wyjść? - zapytała Lexa, nie wierząc, że Clarke właśnie tak lekko ubrana chce wyjść w taki mróz.
Clarke spojrzała w dół na swoją krótką czarną spódniczkę, białą bluzkę i wysokie do uda czarne buty na zabójczych obcasach. Jej fioletowy płaszcz ładnie uzupełniał strój. Uważała, że wygląda bardzo modnie, w przeciwieństwie do Lexy, która po prostu miała na sobie dżinsy i flanelową koszulę, grubą kurtkę i duże, nieporęczne buty turystyczne. Kim była Lexa, żeby kwestionować jej strój? Najwyraźniej nie miała wyczucia mody.
CZYTASZ
Świąteczny Spadek // Clexa PL
FanficAby odziedziczyć firmę rodzinną, towarzyska i rozrywkowa Clarke Griffin musi najpierw odwiedzić swoje rodzinne miasteczko, by poznać wartość ciężkiej pracy i pomocy innym, a także tajemniczą Lexę Woods. Ff na podstawie filmu ,,Świąteczny Spadek" w...