Rozdział 4.

11 0 5
                                    

♫  ★ "Like Crazy" Jimin ★

Rozdział 4 "Zepsuty aparat"

Ostrze padło na dół, odcinając głowę winnemu mężczyźnie. Jego krew prysnęła na ludzi stojących najbliżej i na kata, który nawet nie drgnął.

Nikola stała prawie na końcu tłumu, ciekawa, kogo tym razem zabijają. Nie była za publicznymi egzekucjami, a Stella była jedyną dzielnicą miasta, która miała jeszcze wprowadzone w życie zabijanie gilotyną, która przez większość kraju została uznana za niehumanitarną. I w zamian wprowadzono broń palną.

Obserwacje egzekucji pomagały bardziej zobrazować jej to, co ma dzisiaj napisać do swoich przełożonych. Musiała przekonać ich do tego, że owszem, mężczyzna, którego podejrzewa o morderstwo kobiet w mieście jest sprawcą i powinni zacząć go chociażby obserwować. Ale nie! Kto wierzyłby jakiejś tam kobiecie! Seksizm, seksizm, wszędzie seksizm. Musiała im pokazać, że mimo bycia "gorszym" gatunkiem, jest bardziej kompetentna od nich. Dobrze o tym wiedziała, tylko nie chciało to jeszcze dotrzeć do ich pustych głów. Jak o głowach mowa, kat właśnie podchodził do tej odciętej i chwycił ją za włosy, po czym wrzucił do czarnego worka.

Przedstawienie się skończyło, a ludzie zaczęli się rozchodzić. Po chwili na placu została tylko ona i nieliczne osoby. Odwróciła się i zaczęła wędrować w stronę swojego biura - trzeba było zabrać się za pisanie.

Wtem, wpadła na kogoś. Nie było tłumu, nie było ruchu, a i tak udało jej się na kogoś wpaść. Przewróciła się, a razem z nią spadł przedmiot należący do owej osoby. Spojrzała w górę. Wysoki brunet wpatrywał się w nią zdziwiony i dopiero po chwili, jakby otrząsnął się z szoku, podał jej rękę i pomógł wstać.

- Och, pana aparat! - niemal krzyknęła, widząc roztrzaskane urządzenie na podłodze.

- Ach...! - mężczyzna schylił się i zaczął zbierać jego części.

- Przepraszam, przepraszam, naprawdę przepraszam! - Nikola mówiła szybko, a łzy już pojawiały się w jej oczach. - Jak mogę to panu wynagrodzić? Naprawdę nie chciałam!

- Nie, nie, spokojnie! - mężczyzna zaczął się znienacka śmiać. Miał bardzo uspokajający głos.

- To moja wina, ja wpadłem na panią, a nie pani na mnie. Jeśli jednak bardzo pani chce, możemy umówić się na kawę.

Umówić się na kawę. Z losowo poznanym mężczyzną. Nie, nie brzmiał to jak dobry pomysł i zapewne Nikola odrzuciłaby go od razu, ale...! Było jedno bardzo ważne "ale". Brunet ten był niesamowicie przystojny. Ośmielę się nawet powiedzieć, że jeśli miała w głowie jakąś skalę atrakcyjności, on już dawno ją przekroczył.

- W takim razie poproszę pana wizytówkę - uśmiechnęła się i powiedziała pewniej, nie chcąc wyjść na jakiegoś tchórza. Trzeba było pokazać, że nie należy do osób, które łatwo dominowane są przez pierwszych lepszych samców alfa. Mężczyzna odwzajemnił jej uśmiech i wręczył jej niewielką kartkę. Zdjął kapelusz, ukłonił się i odszedł bez zbędnych słów. Nikola zerknęła na karteczkę. Zapisany był numer telefonu, adres jego pracy oraz pieczątka, przypominająca planetę i gwiazdy. A co jej tam! Niech korzysta z życia, póki jeszcze je ma.

Nie wiem, który jest dzień tygodnia. Żartuję, wiem który jest. Muszę wiedzieć, sprawdzając artykuły napisane przez mężczyznę o pseudonimie autorskim "Nabi". Skąd w ogóle wiemy, że jest wtorek, a nie czwartek albo niedziela? Komu powierzyliśmy tak ważny obowiązek, jakim jest liczenie po kolei dni tygodnia? Tak czy inaczej.

『 Purgatory 』Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz