Rozdział 1"O dwunastej w południe"
Dni były niezmienne - parne i duszne. Ale była dopiero dwunasta, co oznaczało, że najgorsza godzina upału miała dopiero nadejść.
Ściany "sali konferencyjnej" Stelli pokryte były tapiseriami, przypominające te z królewskich pałaców. W ogóle dużo było tu dywanów. Pod biurkiem, pod szafką, pod podłużnym stołem, przy którym wszyscy dotychczas zebrani niecierpliwili się, a czas niemiłosiernie się dłużył. Nikola i Jungkook, reprezentanci Luny, usiedli z rogu stołu, a kilka siedzeń dalej miejsca zajęli Justyna, Jungwoo i Soobin. I chociaż Soobin chciał początkowo, by wszyscy usiedli obok siebie, reszta zgładziła jego propozycję milczeniem. Nikt nie miał ochoty na durne i zbędne gesty przyjaźni i sympatii.
Ich rzekoma "sala konferencyjna" bardziej przypominała bibliotekę albo pokój humanistycznej duszy, która spragniona była zwiedzania świata - szuflady wypełnione książkami, dużymi i małymi globusami na każdym kroku i mapach porozwieszanych w najbardziej losowych miejscach. Koło Nikoli wisiał specyficzny obraz, w który wpatrywała się od kilku minut. Zawsze, gdy tu przychodzili, Nikola zajmowała to konkretne miejsce tylko po to, by ponownie móc zająć się obrazem. Ale najciekawsze było w tym to, że obraz za każdym razem się zmieniał. Tym razem jednak był taki sam, co ostatnio! I z nieznanego jej powodu Keith i Jungkook posiadali wiedzę na jego temat, którą podzielili się z nią ostatnim razem.
Obraz ten miał być warty więcej niż życia całej ich trójki, co było dość prawdopodobne. Przedstawiał postać szatana, który siedział na łożu zmarłego kompozytora. Kompozytor miał sprzedać duszę diabłu w zamian za talent, szatan przyszedł więc po swoją zapłatę. "Ciekawe, w jaki sposób nawiązał ten pakt" - dodała Keith na koniec, co nawet zapadło Nikoli w pamięć. Sama miała podobne rozterki, jednak bardziej interesowało ją to, jak diabeł musiał być spragniony tej duszy, że przyszedł po nią aż na łoże śmierci mężczyzny? Czyżby za mało ofiar trafiało do piekła i nie był w stanie się nimi napoić? Czymkolwiek było piekło. I szatan. No ale cóż, to był właśnie wynik zbyt wnikliwych analiz i długiego, bezcelowego wpatrywania się w obraz.
W końcu drzwi otworzyły się i Keith weszła z toną papierów do sali. Uśmiechnęła się w stronę wszystkich i zajęła miejsce przy swoich, odkładając wszystkie dokumenty na bok.
- A gdzie ktoś ze Stelli? - spytał Soobin, zdziwiony tym, że Keith pojawiła się samotnie.
- Nie przyjdą. Dlatego otrzymałam od nich specjalny prezent w formie dokumentów - Keith westchnęła i pogładziła wysoki stos papierów.
- Za chwilę przestanę wierzyć w to, że twoi przełożeni w ogóle istnieją - Nikola przygnębiającym tonem zwróciła się do Keith. - Widziałam niby kilka razy ich z daleka, słyszałam ich głosy, ale chciałabym spotkać ich twarzą w twarz... - kontynuowała swoje narzekanie, jakby właśnie ominęła ją okazja życia.
- Nie przejmuj się, gdyby ktoś z nich był przystojnym, dwudziestoletnim mężczyzną, to byłabyś pierwszą osobą, której bym o tym powiedziała - Keith zaśmiała się, na co wszyscy oprócz damskiej części widowni spojrzeli się w jej stronę zdegustowanym wzrokiem.
- Możemy proszę przejść do rzeczy...? - uprzejmie spytał Soobin. On jedyny miał jeszcze odwagę odezwać się do przeciwnego obozu.
I od tamtego momentu spotkanie to przybrało całkowicie inny charakter. Jak dwie przeciwne sobie partie polityczne decydujące o tym, co zrobić z rządem po śmierci króla, a przez ciągłe ich kłótnie i dogryzki, nie są w stanie dojść do porozumienia. Ale nie pomijajmy faktów.Keith zaczęła w miarę zwięzły i treściwy monolog. Ich współpraca miała głównie opierać się na wspólnie wykonywanych zleceniach. Oznaczało to, że ich poziom trudności zostanie podniesiony, przez wzgląd na obecną sytuację Włoch i to, w jak słabej sytuacji znajduje się sama Vernazza. Ich pacyfistyczny kącik terapeutyczny (trzeba zaznaczyć, że Luna może sam o sobie żartować jako o psychologach, terapeutach i organizacji charytatywnej, jednakże jeśli Sole dobierze słowa w ten sam sposób, rozpocznie się kolejna wojna światowa), jak i bardziej ludobójczy, przechodzi transformację w niemalże tajną agencję, drugą włoską mafiozę, zajmującą się zleceniami wagi państwowej. Dlatego, podsumowując, mają stanowić jeden, wspólny organ Stelli. Co było dość zadziwiające, patrząc na to, że po dopiero co skończonej wojnie mafia straciła na swoim znaczeniu! Cóż, Vernazza toczyła własne, odrębne życie, które nie kwalifikowało się do zasady jedności akcji, miejsca i czasu.
- Dobry żart - Jungkook prychnął i podniósł brwi. - Kilka lat pracujemy jakbyśmy stanowili największych wrogów, Stella dodatkowo podsyca między nami napięcie, a teraz nagle stwierdza, że to dobry pomysł na rozpoczęcie naszej współpracy? - chłopak dosadnie powiedział to, co każdy miał na myśli, lecz nikt tego nie mówił.
- Nie uważam, żeby to miało wyjść... - Justyna podparła się na dłoniach i spojrzała na resztę, po czym utkwiła swój wzrok na krótki moment w Keith, a potem na Soobinie. - A czy czasem w liście nie było napisane, że zostało to uzgodnione z głowami obydwu firm?
Keith spojrzała zdziwiona najpierw na Justynę, potem na Soobina.
- Było tam coś takiego?
- Nie doczytałaś listu - cicho i pospiesznie wtrącił Jungkook, udając, że kaszle.
- Ach... Tak czy inaczej, moja osoba nie brała udziału w żadnych dyskusjach na ten temat i pierwszy raz dzisiaj zostałam zapoznana z tym całym... projektem. Za to nie wiem, co z kimś innym w tym pomieszczeniu... - Keith ponownie podejrzliwie spojrzała w stronę Soobina.
- O niczym nie wiem, nikt mi nic nie mówił, ja nigdzie nie byłem. Jak zawsze.
- Okej, to w takim razie bez sensu - podsumowała jeszcze bardziej zawiedziona Justyna. - Nie da się jakoś tego anulować? Albo spróbować przegadać to ze Stellą?
Keith założyła ręce i przecząco pokręciła głową.
- A nie dałoby się po prostu zrobić tak, że będziemy "wspólnie" wykonywać jakąś misję, ale osobno zarazem? - zaproponowała Nikola, przez co spojrzenia wszystkich skoncentrowały się na niej, co spowodowało wzrost jej stresu. - No... Że... Dajmy na to: musimy dopiąć jakiegoś celu, więc my opracowujemy część A, Sole część B, i tyle. Na tym kończy się nasza współpraca.
Wszyscy, oprócz Keith i Soobina, zaczęli przytakiwać. W końcu brzmiało to jak rozsądne wyjście.
- Jeżeli sama Stella wymusiła na nas tę zmianę, to na pewno będzie to wymagało naszej współpracy. Realnej współpracy - wtrącił się Soobin. - Czyli będą chcieli za wszelką cenę sprawić, by wymusić na nas kolaborację naszych umiejętności i specjalizacji. Nieważne od okoliczności i naszych obecnych stosunków, będziemy musieli nawiązać kontakt. Wspominali już może o tym, kiedy będzie nasze pierwsze zlecenie i jak będzie wyglądać?
Keith energicznie wygrzebała ze stosu kilka kartek.
- Już jest! - powiedziała wesoło, choć nikt, w tym ona sama, nie wiedział czemu. Chyba tak reaguje człowiek, który jest już na skraju szaleństwa. - Pozwoliłam sobie już zajrzeć do niego przed przyjściem tutaj, ale jakoś wyszło mi to z głowy, hehe - Keith, choć zaśmiała się, od razu po tym straciła swój entuzjazm i pusto przeleciała wzrokiem po dokumentach. - Burmistrz miasta za tydzień urządza bal z okazji dwudziestych czwartych urodzin swojego syna. Odbywa się on w jego pałacu, gdzie znajdować mają się dokumenty, świadczące o nielegalnych transakcjach i wielokrotnym łamaniu prawa na poważną skalę. Czekajcie, co?- Aha. Bez sensu. No, nieważne. Możecie zgadnąć, na czym polegać będzie nasza misja.
- ...mamy wykraść dokumenty, nie zostać zauważonym i później przekazać je Stelli, która sprawi, że życie burmistrza zamieni się w piekło? - zapytał Jungwoo zawiedzionym głosem.
- Bingo, a do tego nawiązać przyjazne stosunki albo z burmistrzem, albo z jego synem. Na dniach mamy dostać plan budynku oraz rozkład ochroniarzy...? Czemu tak na mnie patrzycie...?
Nikola i Jungkook zdawali się wpatrywać w duszę Keith, podczas gdy reszta wydawała się bardziej... zdezorientowana.
- Robiliśmy wiele rzeczy, ale kraść dokumenty burmistrza? I to jeszcze w pałacu? Podczas balu...? - Justyna zaczęła nerwowo bawić się swoimi paznokciami, niepewnie spoglądając w dół.
- Nie sądzę, żeby ingerencja w samo życie burm-
- Mamy CO robić? - spytała głośno Nikola, tym samym przerywając rozterki Justyny.
- Wkraść się? Do rezydencji? Pałacu? Sejfu? Cokolwiek? Burmistrz? - tak samo zszokowany Jungkook spoglądał to na Nikolę, to na Keith. - Przecież moją ostatnią misją było...! Miałem pomóc spotkać się matce z zaginionym synem... - dodał ciszej. - I okazało się, że mieszkał dwie przecznice dalej... - dodał jeszcze ciszej. - A teraz mam kraść dokumenty? Mam robić co?! - pytał coraz bardziej oburzony.
Wyglądało na to, że problem nie leżał w braku kompetencji Jungkooka, ale w zmianie jego dotychczasowych zleceń i typu pracy o 180 stopni. Przez ostatnie lata grał rolę tego przyjaznego chłopaka z miasteczka, w którym kochała się co druga osoba. Jak miał teraz przejść z chodzącego superbohatera do bohatera, który chowa się w blasku księżyca? Niczym Moriarty, Napoleon zła?
- Moją najbardziej ekstremalną misją w przeciągu ostatniego miesiąca było przekazanie listu zmarłej kobiety do swojego męża!! - Nikola dołączyła się do narzekania Jungkooka. - I to jeszcze JA musiałam pisać ten list! A nie umiem pisać listów! - krzyczała coraz bardziej. - Jaka jest szansa, że NAS nie złapią? - wskazała dłońmi na cały skład Luny. - Jaka jest szansa na to, że stres nie zabije mnie zanim w ogóle dostanę się na ten bal? Przecież my nic nie wiemy o życiu! O takim życiu!
- Amatorzy~ - Jungwoo zaśmiał się pod nosem, ale spotykając intensywne spojrzenia Luny, speszony odwrócił wzrok.
- I właśnie z tego powodu mamy współpracować - spokojnym tonem stwierdziła Keith, odkładając dokumenty z powrotem na stół. - Chociaż uważam, że na sam początek powinniśmy dostać misję na mniejszą skalę, ale terminu balu nie zmienimy. A więc Sole muszą nauczyć się sztuki perswazji, my za to nielegalnego i niehumanitarnego życia.
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, Keith zdała sobie sprawę z tego, że zabrzmiały one bardziej ofensywnie niż w jej głowie i może rozpętać się z tego mała wojna.
- Wypraszam sobie - na szczęście wtrącił się Soobin, który i tak nie ukrywał swojej wrogości wobec Luny. - Sole nie chodzi zabijając i porywając ludzi na prawo i lewo.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę, po prostu obydwie firmy będą musiały zmienić swoje podejście do pewnych rzeczy - pospieszenie dopowiedziała Keith, nie chcąc rozwijać dalszej kłótni.
- My zwyczajnie robimy coś bardziej ryzykownego, niż chodzenie do starszych pań i grania z nimi w szachy - Justyna uśmiechnęła się złośliwie pod nosem.
- Teraz to JA sobie wypraszam! - Nikola agresywnie wstała od stołu, przez co kilka kartek ze stosu spadło na ziemię. - Jak tak bardzo chcesz, to mogę dać ci całą listę osób, które dzięki mnie ocaliły swoje do niedawna marne życia! Nic dziwnego, że ktoś taki jak wy to bagatelizuje.
- Chyba lepiej jest coś naprawić, niż niepotrzebnie niszczyć i budować od nowa - stwierdził zirytowany Jungkook, nerwowo przebierając palcami.
- Więc taką mieliście o nas opinię cały ten czas? - Jungwoo zaśmiał się. - Że jak bogowie destrukcji bawimy się życiami innych?
- A my tylko siedzimy i piszemy liściki, a potem hulaj dusza, możesz robić co chcesz?! Nasza praca jest dziesięć razy bardziej wartościowa od tego, co wy robicie. Musimy się angażować emocjonalnie, a nie tylko przychodzić i zabierać - Jungkook coraz bardziej miał dość całej tej sytuacji i nie zamierzał tego ukrywać.
- Zabierać? Zabierać?! To co, mam się litować nad kimś, kto właśnie dokonał swojego piątego morderstwa?! Może mam mu zastąpić matkę, którą stracił w dzieciństwe i to przez to taki jest, bo zapewne wy postąpilibyście w ten sposób! Tylko po to, by skończyć MARTWYM kolejnego dnia. Nie tak działa świat - tym razem to Jungwoo włączył swój ofensywny tryb.
Keith mocno zdenerwowana zaistniałą sytuacją, zgrzytała tylko zębami i zacisnęła pięści, by nie wybuchnąć tak jak reszta towarzystwa. Razem z Soobinem cicho przyglądali się całemu temu zamieszaniu, w głowie mając tylko jedno zdanie: to będzie ciężkie. Albo niech się w końcu zamkną. Zależy od punktu widzenia. To będzie cholerne ciężkie, więc dlaczego akurat daliście nam takie zadanie?
- Wychodzimy - Keith zmęczona zachowaniem i Sole, jak i swoich, wstała i wzięła część papierów. - Reszta dokumentów dla ciebie, Soobin - i nie czekając dłużej, opuściła salę.
Był to pierwszy raz, gdy zwróciła się do przełożonego Sole po imieniu! Ale nikt oprócz niego nie zwrócił na to uwagi. Problem leżał nie w ich relacji, ale w ich podwładnych, którzy darzyli się, jak można już było zauważyć, niezłomną i bezpodstawną nienawiścią od zarania dziejów.Będzie ciężko.- 1919
CZYTASZ
『 Purgatory 』
FanfictionNiesamowite, wspaniałe i niebywałe dzieło literackie utworzone specjalnie z okazji urodzin dwóch równie nieziemskich istot. Niespóźnione, punktualne, wchłania czytelników niczym piąta gęstość.