Rozdział 2.

7 2 0
                                    

♫ ✦ "Forever only" Jaehyun ✦

"Przepowiednia"

- I to tyle z historii. Okazało się, że owszem, może i mogę podważyć rozkaz Księżnej, ale cała reszta może podważyć mój autorytet po śmierci króla. I nie mogąc nawet kiwnąć palcem, zaprowadzono mnie prosto do lochu i od tamtej pory miałam kontakt tylko i wyłącznie z J- ze strażnikiem.

Księżniczka złapała się za głowę. Przez całe to opowiadanie, zaczęła ją okropnie boleć. I przez chwilę czuła, jakby wydarzenia z jej opowieści miały miejsce kilka lat temu, gdy w rzeczywistości było to zaledwie przed dwoma dniami.

- Hm... - chłopak chwilę nie odzywał się, co wprawiło Justynę w małe zakłopotanie. Czy powiedziała coś nie tak? A może zwierzyła mu się ze zbyt wielu rzeczy? Ach, czy to w ogóle miało już teraz znaczenie...

- Ciekawe - powiedział po chwili. - Naprawdę ciekawe, że cały pałac może obrócić się przeciwko królowej. Nie do końca rozumiem, jak to się stało, że miałaś tyle przeciwników i dlaczego dokonano tego z taką łatwością? Ale na pewno... nie jest i nie było ci z tym łatwo.

Dziewczyna widocznie posmutniała i pierwszy raz cieszyła się, że chłopak nie może jej zobaczyć.

- Naprawdę nie wiem, skąd się to bierze... może przez brata? Może przeze mnie? Może cały ten czas to we mnie było coś złego, a nie w tych ludziach? Może naprawdę mają rację i teraz królestwo stanie na nogi... - powiedziała cicho.

- Jeśli obecny stan królestwa uważasz za "stanie na nogach", to nie wiem, jak okropnie musiało być wcześniej. Jesteśmy kolosem na glinianych nogach - chłopak zaśmiał się. - Choć znam cię kilka godzin, to słychać, że jesteś dziesięć razy bardziej kompetentna od nich i pozbywają się kogoś, kto nie jest tego warty.

Justyna zaśmiała się.

- Dziękuję, że próbujesz mnie pocieszyć. Lecz nawet ta rzekoma "kompetentna" osoba nie była w stanie poradzić sobie z tyloma wrogami.

- Bo nikt silny oprócz króla cię nie wspierał. To tak, jakby planowali to wszystko już od dawna.

- Pewnie tak było... Ech, mogłam działać wcześniej. Gdybym zauważyła to wcześniej, nie doszłoby do takiej sytuacji. Jak ma poradzić sobie kraj bez króla? Przecież jeśli moje siostry zostaną władczyniami, Boże... One nic nie potrafią. Boją się dokumentów, spraw majątkowych, pertraktacji... I mimo to zdołały mnie pokonać.

- A co z twoim bratem?

- Mój brat... Nie jest uznawany za jednego z nas. Nie jest uznawany za syna rodziny Vellein ani za mieszkańca Zachodu.

- Dlatego bo odszedł na Wschód?

- Nie... - Justyna zawahała się. Co jeśli wypuszczą chłopaka, a on zacznie rozsiewać niepotrzebne plotki? Może i na takiego nie brzmiał, ale nigdy nie wiadomo. Nie, lepiej póki co było wstrzymać się z odpowiedzią. - Nie do końca, ale w głównej mierze to to było powodem. A ty? Jak tutaj trafiłeś? Jak ci na imię?

- Och! Ja też nie spytałem o imię, a powinienem. Jestem Jungwoo, a pani?

Dziewczyna bardzo zakwestionowała to, co powiedział właśnie "Jungwoo". Pierwszy raz zwrócił się do niej na per pani. Dodatkowo wiedział, że jest córką króla i był obywatelem Stelli, a mimo to nie wiedział jakie imię nosiła?

- Justyna. Mam na imię Justyna. A teraz powiedz mi coś o sobie.

- Nic tu ciekawego, naprawdę... Ot, jestem przyjaciółmi z jednym z markizów na dworze. Zdradził mi, że będą niedługo witać tutaj goście z sąsiednich królestw. Byłem ciekawy, więc załatwił mi zaproszenie i od kilku dni jestem gościem pałacu.

『 Purgatory 』Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz