7 maja 2022, Sobota
Do Los Santos wrócił Alex Andrews po przeniesieniu do departamentu policji w Liberty City. Był tam kilka lat i miał pewne powody by wyjechać. Były to uczucia do pewnego mężczyzny. Nie chciał tu wracać, ale takie dostał polecenie służbowe, bo był tam potrzebny.
Na Lotnisku międzynarodowym Los Santos czekał na niego jego szef, Sonny Rightwill. Ubrany był w garnitur. Alexowi na widok mężczyzny zrobiło się gorąco przez co starał się opanować. Ten do niego podszedł.
- Miło ciebie znów widzieć Alex. - powiedział Sonny z lekkim uśmiechem.
- Ciebie również panie Rightwill. - powiedział trochę speszony i opuścił lekko głowę.
- Po tylu latach możesz mówić mi Sonny. - starszy złapał go za podbródek i podniósł do góry by widzieć oczy Alexa. - Czego się wstydzisz?
- Niczego. Możemy ruszać? - spytał Alex.
- Pracę zaczynasz od poniedziałku. Myślałem że spędzimy trochę czasu we dwóch i opowiesz mi jak ci się żyło tam. - mówiąc to położył dłoń na policzku młodszego.
Alex czuł się niepewnie, ale nie niekomfortowo. Dziwiło go nastawienie Sonny'ego. Znów zaczął czuć motyle w brzuchu. Tylko jeszcze bardziej niż wtedy. Nim zdążył się zorientować Sonny wziął jego bagaż i prowadził za rękę do swojego samochodu. Zarumienił się i to potężnie.
Przy samochodzie go puścił by zapakować bagaż do bagażnika. Alex usiadł na miejscu obok kierowcy, a po chwili wsiadł też Sonny. Odpalił silnik i ruszyli. Oboje chcieli włączyć radio przez co ich dłonie się spotkały.
- Przepraszam. - powiedział Alex.
- Nic nie szkodzi. Wybierz sobie coś. - powiedział Sonny i się uśmiechnął lekko do chłopaka by go zachęcić.
Alex włączył puścił piosenkę Imagine Dragons Birds.
- Nie myślałem, że lubisz rocka alternatywnego.
- Polubiłem w Liberty City.
- Mam nadzieję że przynajmniej nadal lubisz jagody z cukrem.
- Tego nie przestanę lubić.
Gdy stali na światłach ręka Sonny'ego niepewnie zeszła ze skrzyni biegów na udo Alexa, przez co ten się zarumienił i spojrzał na Sonny'ego. Na jego policzkach nie było widać rumieńców, ale jego uszy zrobiły się czerwone.
- Będziemy musieli pogadać o czymś ważnym. - powiedział starszy.
- Dobrze. - powiedział niepewnie blondyn i położył swoją dłoń na jego.
Sonny mieszkał wysoko na Vinewood Hills, nad małą tamą. Zaparkował w garażu. Bagaże zostały w samochodzie. Obaj nie byli pewni jak ten dzień się zakończy. Sonny nalał im wina do kieliszków. Alex zauważył, że jest tu trochę puściej.
- Co z twoją żoną? - spytał Alex.
- Rok po twoim wyjeździe zrozumiałem że jej nie kocham i się rozwiesiliśmy. Zabrała połowę majątku.
- Bardzo mi przykro.
- Mi nie. - Sonny przysunął się do Alexa. - Długo mi zajęło by zrozumieć kogo kocham naprawdę. - mężczyzna złapał młodszego za dłoń. - Czy to przeze mnie się przeniosłeś?
Alex nie potrafił mu tego powiedzieć, dlatego położył dłoń na policzku starszego. Był szorstki przez zarost, ale to młodszemu nie przeszkadzało. Odstawili swoje kieliszki. Sonny przysunął go na swoje kolana. Po chwili patrzenia sobie w oczy pocałowali się. Zaraz potem Alex przytulił się do Sonny'ego.
- Wyjechałem, bo nie potrafiłem ci wyznać, że się w tobie zakochałem. Nie chciałem ci psuć związku z panią Mią.
- Nie myśl o tym co było. Możemy obaj zacząć od nowa. Wiem że powinniśmy poczekać, ale proszę zostań tu ze mną. Za długo byłem sam. - Alex na słowa Sonny'ego znów go pocałował. Nie chciał go znów opuszczać.
Poszli po bagaże młodszego i Sonny przygotował mu pokój. Alex się rozpakował, a starszy zaczął przygotowywać kolację dla ich dwójki. Młodszy nie potrafił się powstrzymać i przytulił się do pleców mężczyzny.
Alex za długo czekał i myślał że nigdy tego nie doczeka. Sonny z kolei nigdy nie myślał że poczuje, a tym bardziej zrozumie że kocha Alexa.
Xander miał ciężko z Dante. Byli przyjaciółmi od bardzo dawna, ale to Wayne chciał czegoś więcej. Nigdy nie wyznał mu swoich uczuć. Los wręcz im przeszkadzał w tym, a przynajmniej jemu.
Gdy w końcu nadarzyła się okazja okazało się że ma dziewczynę Polę, lekarkę z Pillboxa. Xander nie chciał mu nic psuć, bo wyglądał na szczęśliwego. Starał się przy nim wyglądać samemu na szczęśliwego.
Aktualnie obaj są singlami, ale Xander przez te wszystkie przeciwności losu nie chciał mu już nic wyznać. Ukazywał już tylko zazdrość gdy ktoś był w pobliżu Dante, nie licząc rodziny chłopaka. To nie Alabama.
Nie uszło to uwadze samego Capeli. Wiedział że poza nim Xander ma też przyjaciółkę Aiko Asai z SAPR'u. Zaprosił ją tego dnia na kawę.
Chwilę milczeli, ale w końcu Dante się odezwał.
- Nie wiem co się dzieje z Xanderem. Od mojego rozstania z Polą dziwnie się zachowuje.
- Nie powinnam ja ci tego mówić, ale Xander ma wielkiego pecha. - powiedziała dziewczyna.
- Do czego?
- Rozumiem twoją sytuację i on też ją rozumie.
- Nie przypominaj o tym. Poza tym wszyscy wiedzą. Przez leki mam momentami stłumione myśli.
- Wiemy. W twojej sytuacji nikt nie ma ci tego za złe. Co do Xandera to on cię kocha. - Powinno go to zdziwić, ale tak nie było. Psychotropy które brał są w fazie testów. Chciał się wyleczyć z depresji chociaż z obecną wiedzą medyczną jest to prawdopodobnie niemożliwe, dlatego podjął się ryzyka. Nie wpływa to szczególnie na jego pracę, bo zawsze obok ma Xandera. - Zawsze gdy próbował ci to wyznać coś stawało mu na drodze.
Po spotkaniu z Aiko Dante napisał sms do Xandera, czy może przyjechać, bo chce pogadać o czymś ważnym. Gdy tylko Wayne przyjechał i zadzwonił do drzwi. Dante bez zastanowienia otworzył i przyciągnął go do pocałunku.
- Też cię kocham. - powiedział Dante. - Aiko mi powiedziała... Wiesz jaka ze mną sytuacja.
Xander jedynie znów go pocałował. Nie miał jej za złe. Przynajmniej ten jeden raz los go nie wyruchał.
Obaj spędzili razem dzień i noc. Większość czasu w łóżku. Nadrabiali stracony czas.
8 maja 2022, Niedziela
Xander przytulał do siebie Dante. Chciał by Capela skończył z tymi lekami, ale chłopakowi zależało by się wyleczyć. Wayne zaczął go głaskać po policzku, wtedy Dante się obudził i uśmiechnął na jego widok. Ciemnoskóry dał mu buziaka na powitanie, a potem przyciągnął na swoją klatkę piersiową i chwycił za tyłek.
- Nadal ci mało? - spytał Dante.
- Nie. Ale podoba mi się że mogę to robić. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. Muszę wziąć leki.
- Nie bierz. - Xander złapał go za dłonie. - Nie potrzebujesz ich.
Dante westchnął i przytulił się do niego. Chyba ma coś, a raczej kogoś co zastąpi mu lek.
CZYTASZ
Los Santos: Truths & Lies
FanfictionAlbert Speedo przyjeżdża do Los Santos w poszukiwaniu lepszego życia.