Następny dzień, niestety dziś wstałem o siódmej bo zaspałem na swój wcześniejszy budzik. Jednak czuje się wypoczęty wiec jest nawet okej. Ogarnąłem się szybko i spakowałem, po zrobieniu wszystkich podstawowych czynności zeszłem na dół gdzie czekała Josephine.
- Dzień dobry.- mówiąc to uśmiechnęła się do mnie miło. Odpowiedziałem na uśmiech bo wyjątkowo dzisiaj miałem dobry humor. Nie pamietam kiedy ostatnio miałem aż tak dobry humor.
- Widzę że ktoś wstał z dobrym humorem.- zaśmiała się.- zjesz śniadanie?
- Nie, zajdę do sklepu i kupię sobie jakąś bułkę.
- Och, no dobra.- powiedziała kobieta.- Masz pieniądze czy Ci dać?
- Mam.
- No dobra.
Podeszłem do szafki wyjmując z niej kubek i nalewając do niej wody. Miałem sporo czasu do wyjścia, gdyż dzisiaj zaczynałem o ósmej trzydzieści.
- Clay jeszcze nie wstał?- zdziwiłem się.
- Idę z nim dzisiaj do dentysty na dziesiąta wiec może pospać dłużej.- odparła kobieta.- A ty? Kiedy ostatni raz byłeś na przeglądzie zębów?
- Kilka miesięcy temu, mam zdrowe.- mówiąc to uśmiechnąłem się do kobiety.- Clay idzie na przegląd?
- Nie.- westchnęła kobieta.- Najpewniej ma następna dziurę. Zaśmiałem się.- Co robisz po szkole?
- Raczej nic, dlaczego pytasz?- zapytałem.
- Pomyślałam że może wyskoczymy gdzieś wspólnie rodzinnie na jakiś obiad.
- Super pomysł!- wcale tak nie myślałem. Nie wiem czy wytrzymam z ojcem tak długo i Clay'em.
- Dobra to pogadam z Henrym.- powiedziała Josephine.
Dreszcz mnie przeszedł gdy usłyszałem imię mojego ojca. Zazwyczaj nie używało się jego imienia w tym domu. Nie wiem dlaczego tak było.
Pokiwałem głową i udałem się w stronę salonu by usiąść na kanapie. Wyciągnąłem telefon i wszedłem na instagrama. Przeglądnąłem kilka relacji, lecz po chwili wyszedłem z aplikacji, nuda. Nie miałem co robić innego na swoim telefonie więc westchnąłem. Nie miałem po co sprawdzać messengera, discorda czy snapchata gdyż nikt do mnie nie pisał ani nie wysyłał snapów.
Zatopiłem się w swoich myślach.
Kto mógłby dać Wilburowi takie zadanie? Tym bardziej że przyjaźnił się z Clay'em gdzie mówił, że go nie zna. Czy mógłby być to Clay?
- Nad czym tak myślisz?- zapytała Josephine, która weszła do salonu siadając obok mnie.
- O wszystkim.
- Precyzyjniej?
- Szkoła, dom, rodzina. Takie różne aspekty.
Kobieta polowała głową na znak że rozumie.
- Nie przytłaczają cię czasami takie myśli?- zapytała.
- Czasami może tak. Mam ochotę przestać myśleć bo staje się to męczące w niektórych momentach.
- Tez tak miałam gdy byłam mała.- odparła kobieta.- Może jednak chcesz pójść na wizytę do psychologa? Psychologowi będziesz mógł powiedzieć o tych myślach, uwolnisz się od nich.
Jedna strona mnie chciała tego lecz druga strona mnie mówiła że przesadzam. Przecież poradzę sobie sam.
- Dziękuje za troskę jednak nie chce. Powiem Ci gdy się jednak zdecyduje.- zapewniłem kobietę.
Nagle można było usłyszeć trzask z góry i przekleństwo ze strony mojego taty. Wzdrygnąłem się na trzask, miejmy nadzieje że to nie jest aż tak ważne dla mojego ojca. Inaczej mój humor pójdzie się jebać.
- Pójdę zobaczyć co się stało.- powiedziała Josephine.- Zaraz wrócę.- mówiąc to kobieta wyszła z pomieszczenia kierując się na górę.
Siedziałem spokojnie czekając na kobietę z góry dobiegały się kolejne odgłosy. Na szczęście nikt nie krzyczał. Chwile później znów podeszła do mnie kobieta z uśmiechem na twarzy.
- Idziemy na rodzinny obiad!- powiedział uradowana kobieta.
- Jak fajnie!- wcale nie cieszyłem się z tego. Nie będę w stanie wymigać się z jedzeniem ani po szkole nie będę mógł zdobić mojego codziennego treningu. Na tą myśl mój humor odrobine się zepsuł.
- A o której mniej więcej idziemy na ten obiad?- dopytałem.
- Po 17 bo wrócę po pracy ogarnę się i możemy jechać.
- Dobra, nie mogę się doczekać!
***
Stałem przed szkołą cały w stresie. Nie mam pojęcia czym dokładnie się stresowałem. Obiadem rodzinnym czy jednak spotkaniem z Willem.
Niestety zostałem zmuszony wejść do szkoły gdyż miałem trzy minuty przed lekcja.
Rozglądałem się dyskretnie po całym korytarzu patrząc czy gdzieś nie ma grupki Clay'a bądź Willa.
Na szczęście cały doszedłem do klasy i zająłem miejsce.
Pierwsza lekcja była biologia. Cudownie. Wypakowałem rzeczy które będą mi potrzebne akurat na tą lekcję i czekałem aż nauczycielka zacznie prowadzić zajęcia.
***
Reszta dnia minęła o dziwo spokojnie. Dzisiaj nie było nikogo z gangu Clay'a. Ciekawe dlaczego, nie przyszli tylko dlatego bo chłopak miał dentystę?Było to trochę podejrzane jednak nie chciałam się wgłębiać. Miałem teraz większe problemy, rodzinny obiad. Wszystko okej jednak boje się konfrontacji przed moim ojcem. Nie wiem co my będziemy z nim robić. To będzie w chuj niezręczne.
Na dole krzątała się już Josephine, była ubrana w sukienkę z różowymi kwiatkami oraz luźnym kokiem. Mimo swojego wieku wyglądała przecudownie. Mój ojciec był ubrany w ciemne lekko przetarte jeansy i biała koszule.
Nie miałem pojęcia do jakiej restauracji szliśmy jednak po ubiorze rodziców szliśmy do drogiej. Clay'a jeszcze nie widziałem wiec nie wiedziałem jak się ubrał.
Za to ja byłem ubrany w białą koszule, która delikatnie opinała moja figurę i czarne àla rurki. Do tego miałem założyć swoje nike, które leżały na dole. Zastanawiałem się nad tym czy jakoś ułożyć włosy, doszedłem jednak do wniosku że pójdę w roztrzepanych.
Wziąłem telefon do ręki i zszedłem na dół mając zamiar założyć swoje buty, bo było pięć minut do ustalonej godziny.
Gdy zszedłem na dół uśmiechnąłem się na widok całujących się rodziców. Cieszyłem się że mimo tego jaki mój tata jest to Josephine widzi w nim dobro.
- O już zszedłeś George.- zdziwiła się kobieta.- Clay! Wychodzimy już, schodź!- krzyknęła kobieta.
- Już!- odkrzyknął chłopak.
Każdy już założył buty i czekaliśmy na Clay'a, który schodził już. Był ubrany w obcisłą czarną koszulę, która lekko opinała jego mięśnie brzucha i w czarne materiałowe spodnie. Nie żeby coś lecz wyglądał nieziemsko.
- Już jestem, sory ze tak długo.- przeprosił chłopak i założył swoje buty. I w końcu wyszliśmy.
Zapakowałyśmy się wszyscy do samochodu i pojechaliśmy na rodzinna kolacje.
Czułem że stanie się coś złego, bałem się.
Zawsze takie przeczucia miały racje, jednak czy te przeczucia mają?
Ej, niezle mi idzie dawanie wam rozdziałów😹 Przepraszam ze tak rzadko się pojawiają lecz no nie wiem nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Mam myśl aby usunąć wszystkie książki.