Między nami zapadła niekomfortowa cisza. Byłem do tego przyzwyczajony nigdy nie gadałem często ze swoim ojcem, ponieważ nie mieliśmy o czym. Przez chwile jeszcze patrzyliśmy sobie w oczy lecz mój ojciec chyba chciał mieć jak najszybciej mnie z głowy.
- Więc..masz mi coś do powiedzenia?- zapytał.
- Uh. Tak, to prawda wychodziłem czasami w nocy przez moje okno i tak samo wchodziłem.- odpowiedziałem spuszczając głowę.
- Gdzieś ty wtedy był?!
- Chodziłem sobie bez celu spacerując i myśląc o mamie. Wiesz czasami o niej myślę.- próbowałem ukryć łzy.
- Musisz się pogodzić że ona już nie żyje.- powiedział.- I pamiętaj że chłopaki nie płaczą więc przestań i tak mnie nie weźmiesz na litość. Wiesz że jestem zawiedziony z ciebie? Clay jest lepszym synem od ciebie. Przynajmniej nie przynosi aż takiego wstydu.
Nie powiem zabolały mnie dwa ostatnie zdania. Naprawdę się starałem być jak najbardziej idealnym.
- Przepraszam, naprawdę się staram jak mogę.
- Jakoś tych twoich starań nie widzę.
- Gdybyś się trochę mną zainteresował to może byś coś zauważył.- mruknąłem pod nosem.
- Po co niby miał bym, strata czasu. Nie ma nawet na co patrzeć.- wywrócił oczami mój ojciec.
Fakt. Jestem dla niego tylko problemem i gdyby tylko mógł to by się mnie pozbył.
- Staram się jak mogę, zaraz kończy się pierwszy okres szkoły a ja mam średnia 5,81.- pochwaliłem się.
- Zawsze mogło być lepiej.
- Coś jeszcze chcesz? Odrabiam prace domowa.- powiedziałem lekko zdenerwowany, chciałem aby ta rozmowa jak najszybciej się skończyła.
- Od kiedy się stałeś aż tak pyskaty? Nie tak cie wychowałem!
- Przepraszam..- powiedziałem cicho.
- Mam jeszcze jedna sprawę.- zaczął.- W ferie muszę polecieć w interesy do Francji. Zostaniesz wtedy z Josephine i Clay'em i z nimi spędzisz święta. Później wam to wynagrodzę i pojedziemy na jakieś fajne wakacje za kasę która zarobię tam.
Super, będę miał go z głowy na jakieś dwa tygodnie lepiej nie mogło być.
- Okej, nie przeszkadza mi to.
- Super. Przyjdź później na kolacje.- mówiąc to wyszedł z pokoju.
Nie przyjdę na tą kolację. Wróciłem do odrabiania pracy domowej. Nawet nie wiem kiedy zleciał tak szybko czas. Gdy skończyłem spojrzałem na zegarek pokazywał dwudziestą czterdzieści siedem. Za niedługo mam kolacje, kurde.
Wstałem z krzesła i położyłem się na łóżko, wziąłem telefon do ręki. Zero powiadomień, było to normalne bo niby kto miałby do mnie pisać? Wszedłem w instagrama i zacząłem przeglądać relacje osób z mojej klasy. Niektóre były jak byli gdzieś wspólnie a niektórzy byli na jakiejś imprezie.
Clay'a również obserwowałem. Wszedłem na jego relacje, nie było nic ciekawego, udostępniał posty lasek, które go oznaczały pod postami.
Westchnąłem i wszedłem w swój profil, miałem 393 obserwacje. Nie było to dużo w porównaniu do Clay'a, który miał prawie siedemset tysięcy.
- Wołają cie na obiad.- powiedział Clay zjawiający się w drzwiach mojego pokoju.
- Ok, później może przyjdę bo jestem najedzony po szkolnym obiedzie nadal.