Rozdział 3

105 9 15
                                    

Pov: Janek

-Wiesz co, Janek?
-Tak? - Spytałem łagodnie, bo widziałem, że się chyba trochę gorzej czuje.
-Słabo m...- I nie dokończyła. Opadła na moje ciało. Co ja mam teraz zrobić?
Zostawić ją tam? Ta opcja nie wchodziła w grę.
Jedynym jakkolwiek sensownym rozwiązaniem było zabranie jej do domu.
Bardzo (bardzo) delikatnie wziąłem ją na ręce, chwytając też jej rzeczy.

Jaka ona jest piękna.

Po chwili byliśmy już moim mieszkaniu.
Melania ma głowę na moich nogach, a ja siedzę na kanapie wpatrując się w tę cudowną dziewczynę, którą poznałem dosłownie przed chwilą.
Ale oczywiście nie może być tak pięknie, i dostałem telefon od Ani.
Zastanawiam się czy odebrać.

-No co? -mówiłem przyciszonym głosem, by nie obudzić Mel. Jedną ręką trzymałem telefon przy uchu, a drugą głaskałem delikatnie włosy Melani.
-Co ty tak cicho mówisz?
-Nieważne, szybko.
-Jak masz czas, to przyjedź do studia, omówimy kwestię ep-ki.
-Przykro mi. Nie mam czasu.
-A co jest ważniejsze?
-Nie mogę gadać, napisze ci.
-No dobra, to pa.
-Pa.

CHAT
(Janek i Ania)

No słucham, co jest ważniejsze od przyjazdu do studia?

A to, że mam właśnie w domu jakąś biedną dziewczynę, którą ma na imię Melania

Czekaj, co?
Skąd ty ją znasz?

Emmm, pocieszałem ją

A ile ma lat?

Prawie 18

JANEK CZEMU TY TRZYMASZ W DOMU JAKĄŚ NIEPEŁNOLETNIĄ DZIEWCZYNE?!

No zasłabła to co miałem zrobić?

No nie wiem, zadzwonić na pogotowie?

No ale i tak by tam jej zimno było

Dobra, za 5 minut u ciebie będę.

Okej, z boku to wygląda źle.
Jeszcze chwilę poczekałem, aż ktoś nie zapukał do drzwi.

-Otwarte

I do domu weszła moja menadżerka, Ania.
Spojrzała się na mnie, a potem na Mel, a potem znowu na mnie. Gestem dłoni pokazała, żebym podszedł. Więc najdelikatniej jak tylko mogłem zdjąłem jej głowę z moich kolan.

-Co ty, debilu, robisz?
-No ratuję dziewczynę, nie widać?
-Boże
-Dobra chodź do sypialni, to ci wszystko opowiem.

-No i potem ją zaniosłem do domu i ty zadzwoniłaś. - Tak skończyłem tę opowieść.
-Nadal cię nie rozumiem. Dobra chodź do niej.
I poszliśmy, a zastaliśmy tam dalej śpiącą dziewczynę.
-O której ją tu przyniosłeś? -spytała znikąd Ania.
-No jakąś godzinę temu.
-No to może spróbujemy ją ocknąć? Już się chyba powinna obudzić. A poza tym jest już 22.
-Okej.
Podeszłem do dziewczyny i kucnąłem przed kanapą. Właśnie miałem nią trochę potrząsnąć, gdy Melania zaczęła leniwie otwierać oczy.
-Spokojnie, śłońce.
Ania mnie szturchnęła.
-Jak się czujesz?
-A gdzie jestem?
-U mnie w domu
-A czemu?
-Zemdlałaś, myszko
-Yhm
Podniosła się do pozycji siedzącej, widziałem po niej, że dalej nie rozumie co się właśnie wydarzyło.
-Mogę wodę?
-Jasne, już Idę.
Poszedłem po wodę najszybciej jak mogłem.
Nalałem wodę do szklanki i czym prędzej poszedłem aby ją dać. A tam Melania wpatrywała się w jeden punkt, opierając głowę o ramię Ani.
-Proszę
-Dzięki
Uśmiechnęła się w podzięce, a ja mógłbym wpatrywać się w ten uśmiech godzinami.

________________________
480 słów
Hiii
Przychodzę z kolejnym rozdziałem, nie wiem czy mi wyszedł, możecie ocenić
Miłej nocy/dnia!

Ten Stan || JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz