rozdział 7

74 10 23
                                    

Obudziłam się w ramionach Janka. Delikatnie wysunęłam się z objęć chłopaka i poszłam po szklankę wody. Po nalaniu napoju przysunęłam szkło do ust, pijąc całą zawartość na raz.

-Hej, już nie śpisz?

-Cześć, no jak widać nie- delikatnie się zaśmiałam.

-Muszę jechać do studia za 2 godziny, przepraszam.

-Nie no, spoko, w sumie to ja się do ciebie wprosiłam. -wypaliłam bez namysłu

-Co ty gadasz, to ja cię tu zaprosiłem, śłońce. -Powiedział Jaś zamykając mnie w uścisku.

-Niby tak....- wymamrotałam w jego koszulkę.

-No już, nie smucimy się. Trzeba zjeść śniadanie.

Stopniowo luzował ręce oplecione wokół mojego tułowia, aż w końcu całkiem mnie wypuścił.

-Na co masz ochotę?

-Możeeee, jajecznica?

-Z ilu jajek?

-Z dwóch.

-Okej już robię.

W czasie, gdy chłopak przygotowywał posiłek ja myślałam.

Czemu on to dla mnie robi?

Czy zauważyłby gdybym zniknęła?

Czy by się tym przejął?

Czy mogłabym się okaleczyć?

Czy mogłabym to sobie znowu zrobić?

Czy mogłabym to zrobić Jankowi?

Z zamyśleń wyrwało mnie soczyste przekleństwo.

-Kurwa mać, noo.

-Co ci się stało?!

-Emm, noooo.

-Nooo?

-No poparzyłem się.

-Pokaż -Zobaczyłam jego rękę, a bardziej palec, cały czerwony palec.

-Gdzie masz apteczkę?

-W szafce.

-Której? Tej?

-Tej po lewej.

-Co robisz?

-Nakładam opatrunek hydrożelowy.

-Ałć.

-Dobra nie narzekaj, usiądź, ja dokończę.

-Ale-

-Żadnego ale.

Dokończyłam śniadanie za Janka, a potem mu je podałam. Na szczęście (szczęście w nieszczęściu) poparzył sobie serdeczny palec lewej ręki, więc z jedzeniem nie miał problemów.

Sprawdziłam telefon, z nadzieją, że wujek się martwi, ale przerażony moim zniknięciem był chyba tylko chomik, którego wujek karmił, ale był w moim pokoju. Sprawdziłam jeszcze tylko godzinę i wróciłam do poprzedniej czynności.

-Dobra, lepiej się już szykuj, bo się się spóźnisz.

-O, rzeczywiście, dzięki.

-Spoko.

Potem naszła mnie ochota na coś słodkiego, ale nie miałam portfela, więc pokusa musiała uciekać w cień.

-Papa słońce!

-Pa Janek!

I chłopak wyszedł zamykając uprzednio drewniane drzwi. Postanowiłam się ogarnąć trochę, więc poszliśmy do łazienki zrobić poranną toaletę i załatwiając swoje potrzeby. Przebrałam się. Potem, totalnie nie wiedząc co ze sobą zrobić, wyszłam na spokojny spacer w towarzystwie muzyki.

---------

PRZEPRASZAM ZE NIE BYLO TYLE ROZDZIALO ALE WENA MI UCIEKŁA, WYBACZCIE MI

Nie wiem co tu mam więcej napisać więc,

Miłego dnia/nocy ❤️❤️

Ten Stan || JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz