V. Susannah miała rację

734 22 5
                                    

Aaron

Widząc Susannah na terenie siłowni, serce niemal nie wyskoczyło mi z piersi. Starałem skupić się na rozmowie z Asherem, ale wzrok mimowolnie kierował się w stronę szatynki. Łudziłem się, że będę miał okazję z nią porozmawiać, a przede wszystkim przeprosić za słowa, które źle zrozumiała. Było, jest i nadal będzie mi wstyd. 

Jednak dziewczyna nie dopuściła do tego, abym się do niej odezwał. Zaraz po rozmowie wyszła z budynku, nie zaszczycając mnie jakimkolwiek spojrzeniem. Zabolało, ale nie dziwię się. Na jej miejscu również byłbym zły.

– Nie znam Susannah zbyt długo, lecz widzę, że ma mocny charakter – rzuca Asher, gdy kończę serię. 

– Zauważyłem i zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie mi łatwo jej przekonać do siebie.

Będzie w chuj trudno.

– Masz tydzień, aby przyszła na twoje urodziny dobrowolnie. 

– To się nie uda – wzdycham.

– Wiem, ale najwyżej przyjdzie podstępem. Jak poznasz jej brata i może nawet się zaprzyjaźnicie, będzie ci łatwiej – próbuje mnie przekonać. Staram się wierzyć w te słowa.

– Zaprzyjaźnimy – poprawiam go, dźgając palcem w jego klatkę piersiową. – Ciebie też w tym wszystkim uwzględniam.

Blondyn mamrocze coś pod nosem, ale nie przywiązuje do tego zbytniej uwagi. Staram się skupić na kolejnych seriach ćwiczeń, co z trudem mi się udaje. Nie pomaga mi bezsensowa paplanina mojego przyjaciela nad uchem. Informacje wydobywające się z jego ust jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam. Dopiero słysząc imię szatynki, zwracam na niego uwagę.

– W ogóle mnie nie słuchasz – stwierdza.

– Nie słucham.

– Dobrze, że potrafisz się do tego przyznać.

 Gdyby niewypowiedziane imię Susannah, nie zauważyłby braku zainteresowania z mojej strony.

– Jak zawsze – potwierdzam jego słowa, aby nie obraził się na mnie. Nie ma na to teraz czasu. – O czym mówiłeś?

– O pierdołach i Susannah. Stwierdziłem, że jednak trzeba użyć podstępu wobec niej. – Przewracam oczami na jego słowa, ale pozwalam mu kontynuować. Może nie ma głupiego pomysłu lub wprowadzimy w życie mój. – Użyjemy do tego twojego pomysłu.

– Nie dopuszczałem do siebie myśli, że może być inaczej.

Blondyn nic nie odpowiada, tylko wyciąga z kieszenie telefon. Nie zaglądam mu przez ramię, ale po podstępnym uśmiechu na jego twarzy mogę wywnioskować, że właśnie pisze do szatynki. Mam nadzieję, że się nie wysypie i za tydzień będziemy się dobrze bawić na mojej imprezie urodzinowej.

– Idę wziąć prysznic i zbieram się do domu – rzucam, schodząc z maszyny. – Informuj mnie na bieżąco.

– Chyba nie muszę. Susannah zgodziła się iść na imprezę urodzinową mojego kuzyna, którym w domyśle jesteś ty.

Rzucam się na niego, aby mu podziękować, ale powstrzymuje mnie wyciągnięciem ręki.

– No tak, najpierw prysznic. Podziękuję innym razem.

Szybko udaję się do szatni, gdzie staram się doprowadzić do porządku jak najszybciej. Chcę w domu dość konkretnie odpocząć, leżąc w sypialni z książką w ręku. Jutrzejszy mecz nie powinien mnie stresować, ale jednak jest inaczej. Mam dziwne uczucie w brzuchu, które nasila się na samą myśl o wyjściu na boisko. Obecnie zajmujemy szóste miejsce w tabeli i nie zmieni się niezależnie od jutrzejszego wyniku. Ostatnia gra, a potem miesiąc upragnionych wakacji, podczas których mam plan totalnie się zresetować, nie przejmując się niczym. Plan idealny.

Notice me [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz