VII. Będę jeszcze lepszy

686 26 6
                                    

Aaron

Ledwo usiadłem na kanapie, a na wyświetlaczu telefonu ukazało się imię mojego przyjaciela. W głowie od razu pojawiły się same czarne myśli, które na szczęście się nie sprawdziły. W końcu pęknięta rura w mieszkaniu jest lepsza od wypadku samochodowego z ofiarami śmiertelnymi. Nie musiałem myśleć zbyt długo, aby przyjąć Susannah do siebie, bo wiem, że mieszkanie Ashera nie jest zbyt duże, a jej brat wyjeżdża za kilka dni. Może dzięki wspólnemu zamieszkaniu razem się do mnie przekona, a ja skończę zachowywać się jak idiota przy niej.

Odkładając środki czystości na swoje miejsce, słyszę dźwięk dzwonka. Ostatni raz sprawdzam, czy pokój gościnny na pewno jest gotowy, a następnie idę otworzyć drzwi.

– Wchodźcie. – Odsuwam się na bok, aby Susannah z Asherem mogli swobodnie wnieść rzeczy. – Przygotowałem ci pokój gościnny, więc możesz się rozgościć.

– Dzięki – szepcze najwyraźniej zawstydzona, ale wykonuję moją prośbę.

Zostaję sam z przyjacielem, który postanawia rozgościć się w salonie. 

– Ile może u ciebie zostać? – pyta.

Na zawsze.

– Na tyle, ile będzie taka potrzeba. Mieszkanie mam dość duże, więc nie jest problemem.

– A praca?

– Będę ją zawozić – zapewniam, przykładając rękę do miejsca, w którym znajduje się serce. – Przy okazji poćwiczę na siłowni, a potem będę ją odbierać. 

– A wieczorem?

– Tym bardziej. Nie pozwolę, aby wracała sama tak późno. Niby nie jest daleko, bo droga zajmuje mniej więcej pół godziny spacerem, ale wiesz, jak jest.

– No wiem – wzdycha. – Wiem też, że ode mnie miałaby bliżej, ale Ethan zostaje w mieście jeszcze kilka dni, a później przyjeżdża do mnie mama na tydzień.

Parskam cicho na jego słowa. Ostatnia wizyta jego mamy nie zakończyła się za dobrze, bo za bardzo panoszyła się po jego mieszkaniu. Szkoda, że żali się mnie, a sam nic z tym nie zrobi.

– Ani słowa – grozi. – Nie uśmiecha mi się jej wizyta, ale co zrobię?

– Nie gódź się?

– Inna propozycja?

– Zamknij jej drzwi przed nosem?

– Z tobą nie da się rozmawiać – fuka.

– To z tobą nie da się... – przerywam w połowie zdania, gdy do pomieszczenia wchodzi Susannah.

Z jej oczu nie bije wrogość, a jej ruchy są bardzo niepewne. Stara się nie patrzeć mi w oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Stoi przede mną zupełnie inna osoba.

– Potrzebujesz pomocy? – pytam niepewnie.

– Gdzie jest łazienka? Nie chcę ci wchodzić do każdego pokoju.

– Oprowadzę cię – proponuję.

Dziewczyna przytakuje głową, a następnie oprowadzam ją po niedużym apartamencie, który idealny jest dla jednej osoby. No może dwóch. Salon połączony z kuchnią, a do tego dwa osobne pokoje w zupełności mi wystarczają. Po co mi większe mieszkanie, gdy większość czasu przebywam poza nim.

Kilkanaście minut później Ashera żegna się z nami, obiecując, że wpadnie jutro z Ethanem, a my siadamy na kanapie. 

Nie mam zbyt wiele do powiedzenia w kwestii odwiedzin swojego przyjaciela, ponieważ jakbym nie chciał go wpuścić do środka, on stałby przed drzwiami, dopóki się nie ugnę. Wolę mu otwierać.

Notice me [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz