Calvin
Głuche odgłosy uderzania metalu o metal roznosiły się w wieczornym powietrzu. Calvin pochylał się nad pniem uciętego drzewa, który służył mu za stół. Na samym środku leżał wąski pasek metalu.
Pot spływał mu po czole, a koszulka przywarła do pierśi. Miał niewiele czasu. Niedługo wybije pierwsza i będzie za późno. Długo skrywana tajemnica wyjdzie na jaw, a wtedy będzie po wszystkim. Lata pracy legną w gruzach.
Uderzył młotem jeszcze kilka razy, aby wyrównać powierzchnię i złapał za obcęgi. Starał się nadać przedmiotowi kształt okręgu, tak aby dwa końce stykały się, tworząc swego rodzaju sygnet. Mimo lat wprawy, nadal wychodziło mu to z trudem, a efekty pozostawiały wiele do życzenia. Najważniejsze było jednak, że pierścienie zapewniały im bezpieczeństwo, nieważne jak wątpliwie wyglądały.
Calvin podkręcił moc malutkiej latarki umocowanej za pomocą opaski na czole i skupił się na tym, aby nie zmiażdżyć sobie palców. Nigdy nie lubił tego zajęcia. Wykradał się z ojcem do Antuphe i choć nigdy nie było tam księżyca i Calvin mógł odpocząć od mącącej myśli mocy srebrnego globu, będąc tam odczuwał strach. Niebo było całkowicie czarne i sprawiało wrażenie jakby w każdej chwili mogło go pochłonąć.
Calvin wzdrygnął się, po czym wierzchem dłoni otarł perlący się na linii włosów pot. Spojrzał na swoje dzieło; skończone. Nareszcie. Teraz był pewny, że będą bezpieczni prze kolejny miesiąc, a dokładniej dwadzieścia osiem dni; kolejny cykl książęca, aż do pełni w świecie ludzi, która odbierze mu moc. To było zdecydowanie za krótko.
- Gotowe! - krzyknął, jednocześnie zbierając sprzęt po skończonej pracy. Wrzucił pierścienie do kieszeni i zgarnął narzędzia do czarnego plecaka, który zarzucił sobie na ramię.
Zza drzew wyłonił się starszy mężczyzna o szpakowatych włosach i ostrych rysach. Przez ramię miał przewieszoną brudną szmatkę, ręce opierał na biodrach w geście wyrażającym poirytowanie.
- Już? - Uniósł w zdziwieniu brwi.
- Tak. - Calvin pokiwał głową. - Ojcze...? - zapytał po chwili wahania. Walczył ze sobą przez chwilę, aż w końcu odważył się. Strach zwyciężył z rozsądkiem i dumą. Calvin był tchórzem. Chłopak przełknął gorzki smak porażki i ponowił:
- Po co nam to wszystko?
Już sekundę po wypowiedzeniu słów żałował, że w ogóle się odezwał. Uległ słabościom w tak prostym i niewymagającym jakiegokolwiek poświęcenia momencie.
Duma nie pozwoliła mu jednak długo się na sobą użalać; zamiast wbić wzrok w ziemię informując tym o swojej uległości, przepraszając za swoją impulsywność, uniósł brodę i popatrzył na ojca hardo. Napotkał bezlitosne spojrzenie, jakby jego serce składało się tylko z lodu i skał.
Calvin przez chwilę miał wrażenie, że goni ambicje ojca, ale myśl ta wyparowała tak szybko, jak się pojawiła, a jej miejsce zastąpiła czysta, niezachwiana pewność. Poczuł zalewającą go determinację; był gotowy i pewny swoich zamiarów. Następnym razem się nie zawaha. Nie, gdy wiedział już czego naprawdę chce.
- Oczywiście - odpowiedział i wyminął ojca, idąc spokojnym krokiem. Nie miał się czego obawiać. Przyszłość jawiła się przed nim jasno, niczym kuszący deser po ciężkiej pracy. Zamierzał dotrzeć tam za wszelką cenę. Nawet za cenę czyjegoś życia.
Cel uświęca środki - w to pragnął wierzyć.
++
Krótko, ale może kiedyś poprawiając dodam parę zdań (wysokie prawdopodobieństwo, że tak), ale to co chciałam zawrzeć już tu jest i nie będę sceny ciągnąć na siłę. Mogłabym opisać jeszcze powrót, bo to byłoby ciekawe, ale jakoś nie mam ani sił, ani chęci. Pojawi się przy innej okazji :D A teraz myślcie, myślcie!
Czym jest Antuphe? Kim jest Calvin i jego ojciec? Co robili? O jaką tajemnicę chodzi? Dlaczego bez pierścieni grozi im niebezpieczeństwo? Co zamierzają zrobić?
Pewnie znalazłoby się jeszcze parę pytań, ale pozostawiam to wam ;) Tym czasem żegnam! :3
Aceyzee
P.S. - Główną narratorką jest Mira, ale od czasu do czasu będą pojawiać się rozdziały z perspektywy kilku bohaterów, kogo dowiecie się w soim czasie! :D Mam nadzieję, że mi wybaczycie :> Kto lubi Cala, łapka w górę! (Moje zdanie zachowam narazie w tajemnicy:P)
CZYTASZ
Silver
WerewolfSzesnaście lat temu grupa Omeg bestialsko wymordowała rodzinę królewską. Do dzisiaj nieformalnie rządzi Rada, która chce utrzymać władzę za wszelką cenę. Według ludu nadal panuje bezkrólewie, jednak Rada nie zamierza się poddać... Teraz gdy szok po...