Soren wszedł do domu, trzaskając drzwiami. Był wsciekły na siostrę. Myślala tylko o sobie. Nie obchodził jej on, ani bliźniaki czy rodzice. Czy ona nie rozumiała, że się o nią martwił? Bał się o wszystkich, bo w przeciwieśstwie do niej nie był takim napuszonym egocentrykiem. Odkąd tu przyjechali Mirabelle sprowadza same kłopoty. Na początku nie chciała się przystosowaś, a teraz ucieka. Na ich teren! Sa za słabi żeby walczyć. Przegrają i poniosą karę. Ale do jego młodszej siostry idealistyki to nie docierało. Ona chciała postawić na swoim. Nie chciała dać się stłamsić, nawet kosztem krzywdy Mabel i Dannego. A to ona podobno jest tć opiekuńczą z ich dwojki. Na sama myśl o tym, że pobiegła do lasu, ktory nie był ich, robiło mu się niedobrze. Tylko czekać, aż ją wyczują i pójda za tropem do nich, oczywiście najpierw ją mordując, torturjąc lub robiąc coś równie strasznego albo nawet gorszego.
- Soren! - coś małego przyczepiło się do jego nogi. Spojrzał w dól i zobaczył wielkie orzechowe oczy wpatrujące się w niego z nadzieją. - Gdzie Belle? - zapytała Mabel troche przy tym sepleniąc. Soren poczuł jak topi mu się serce i wziął małą na ręce.
- Nie wiem - skłamał gładko i posadził ją na blacie w kuchni. - Ma inny plan zajęć niż ja - wytłumaczył.
- Jak będe duża, też pójdę do szkoły - powiedziała z powagą i się uśmiechnęła. - Dannny! - krzyknęła po chwili, wołając brata bliźniaka.
- Mabel! - odkrzyknął tamten.
- Danny! Chodź do kuchni, Soren wrocił i musi nam opowiedzieć co robił w szkole!
- Sama sobie przyjdź!
- Ale wtedy się nie dowiesz co robił Soren!
- Ja wiem co robił - krzyknął naburmuszony, ale z pewną dumą w głosie. - Uczył się! - wykrzyknął.
Soren z robawieniem sluchał kłótni maluchþów. Zdjął nadal krzyczącą i szarpiącą się Mabel blatu kuchennego i poczochrał jej włosy.- Biegnij do brata - polecił zupełnie niepotrzebnie, ponieważ mała, gdy tylko dotknęła ziemi, wystrzeliła jak z procy dowodzić swoich racji.
Soren zaś odłożył plecak i poszedł do garażu poszukać ojca. Jak się spodziewał, znalazł go grzebiącego w skrzynce z narzędziami. Ojciec był niski i chuderlawy. Wyglądał strzej niż miał lat w rzeczywistości. Wraz z tym jak oczy Sorena wyłapywały kolejne szczegóły, chłopak, nawet jeśli wcześniej miał jakieś wątpliwości, teraz utwierdzał się w przekonaniu, że klęska jest bliska.
Nie byli szlachetnej krwi. Nie byli nawet silni. Byli tylko słabymi, biednymi betami. Przetrwali w trudnych czasach, ponieważ się nie wyróżniali. Ulegali i ukrywali się. Konfrontacja w ich przypadku prowadziła do porażki. Ale Mirabelle była innego zdania...
Według niego każdy sposób na przetrwanie jest dobry. Dlatego Soren był dumny ze swojej historii, mimo że znał ją zaledwie od wczoraj i dla kogoś obcego mogła wydawać się niewarta uwagi. Wiedział też, że ma całkowite prawo być z niej dumnym. Takim jak oni zawsze było trudniej, dlatego fakt, że przetrwali, powinien być dażony szczególnym szacunkiem. Przetrwali nawet wtedy, gdy ginęli najsilniejsi. To wszystko umocniło w głowie Sorena autorytet rodziców, ponieważ to była ich zasługa. A Mirabelle chciała to zniszczyć jednym pochopnym działaniem.
Zadrżał na myśl o tym co mogło się stać.
- Tato? - zawołał ojca, ponieważ nie zauważył jego obecności. - Mirabelle... - musiał to powiedzieć, inaczej by czuł się nie w porządku.
- Siadaj synu - przerwał mu. - Twoja siostra wie co robi.
Ojciec zdjął skrzynie ze stołu i odsunął sobie krzesło.
Przez okna garażu wpadało miękkie światło łagodzące ostre kontury przedmiotów i mebli, które zostały stworzone, aby słóżyć, a nie zdobić. Stół, przy którym siedzieli, stał na środku pomieszczenia, zwykle służąc jako blat do majsterkowania. Mebel pokrywały porozrzucane po całej jego powierzchni narzędzia, a nawet kubki po kawie.
Soren wziął śrubkę do ręki i zaczął się nią bawić, po czym zebrał odwagę i w napięciu, czekając na reakcję taty, powiedział:
- Tym razem przesadziła. Naraziła życie nas wszystkich.
Soren widział jak wyraz twarzy taty się zmienia, jak zmarszczyki się pogłębiają, a oczy smutnieją. Nie był zły. Nie był wściekły. Ich ojciec się martwił.
- Naraziła życie nas wszystkich? - upewnił się i sięgnął po najbliższy kubek, ale okazało się, że stoi pusty, więc odepchnął go zirytowany.
- Pokłóciliśmy się, ponieważ Mirabelle stawiała się ich alfie - zaczął. - Kiedy jej to wypomniałem, nie wiedziała o co mi chodzi. Próbowałem ją przekonać, że to zbyt niebezpieczne, ponieważ jesteśmy słabsi, ale ona mnie nie słuchała. Twierdziła, że nie możemy dać się zmiażdzyć, bo później będzie tylko gorzej - Soren mówił z wyraźnym rozgoryczeniem. - Powiedziała, że mamy szansę się im postawić i wygrać. A potem pobiegła do lasu i się przemieniła.
Tato westchnął z namysłem, przypominając Sorenowi, że zaponiał o jednym arcyważnym szczególe.
- Byliśmy wtedy na ich terenie - dodał.
- Jesteś tego pewien? - zapytał i schował na chwilę twaz w dłoniach.
- Tak.
- Jest szansa, że jej nie wyczują i wróci bezpiecznie do domu, a zapach się rozwieje zanim tam dotrą, ale... to bardzo mało prawdopodobne - pocieszył syna. - Idź zajmił się dzieciakami, ja muszę pomyśleć. - Wstał od stołu i uśmiechnął się słabo.
Soren pokiwał głową i skierował się do wyjścia. Krok przed drzwiami przystanął na chwilę i spojrzał za siebie. Tata stał oparty o parapet, a jego sylwetka wyglądała na małą i wątłą. Pogniecione robocze ciuchy wisiały na nim jak na wieszaku, a zmarszczki z powodu cieni wydały się jeszcze głębsze.
Po raz pierwszy Soren pomyślał, że być może jego siostra miała racje i mogli nadrobić wizerunkiem. Bo gdyby wyglądali na silnych, tamci może by ich nie zaatakowali?
Chłopak szybko pozbył się nadziei i odwrócił powoli, zostawiając ojca samego. Działania jego siostry były zbyt gwałtowne i nieprzemyślane, żeby przyniosły coś dobrego.
Dopiero, gdy był na schodach, zaczął się zastanawiać skąd jego siostra ma tyle odwagi. Po chwili przypomniał sobie jednak o Mabel i Dannym i zacisnął zęby ze złości. Mirabelle naraziła ich zaledwie pięcioletnie rodzeństwo i musiała za to zapłacić. Nie ważne jakie miała chęci.
++
Strasznie głupio się czuję, ciągle się czymś wymawiając, ale zawsze coś stoi mi na przeszkodzie. Taki wattpad na przykład czy brak chęci, czasu, wyjazd, a nawet brak komputera (przez ostatnie 2,5 miesiąca nie nadawał się do używania). A ja w przeciwieństwie do innych niecierpię pisać na tablecie lub telefonie.
Tak czy inaczej przepraszam :>. Przed chwilą napisałam to coś od nowa i nie jestem zadowolona, ale cieszę się, że jest so...
Enjoy ^^
Aceyzee
P.S - rozdział w tym miejscu, ponieważ już wcześniej miałam utworzony plik, so... to ten nowy jbc ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/40406402-288-k964490.jpg)
CZYTASZ
Silver
WerewolfSzesnaście lat temu grupa Omeg bestialsko wymordowała rodzinę królewską. Do dzisiaj nieformalnie rządzi Rada, która chce utrzymać władzę za wszelką cenę. Według ludu nadal panuje bezkrólewie, jednak Rada nie zamierza się poddać... Teraz gdy szok po...