„Urodziny"

265 11 2
                                    

Obudził mnie blask słońca, który odbijał się od mojego okna. Tak to ten dzień. To dziś mam urodziny. Nienawidzę tego dnia.Wtedy zmarła moja mama...Nie potrafię sobie tego wybaczyć choć wiem, że to nie jest moja wina.Pierwszy raz od kilku lat, chciałam spróbować sobie przebaczyć, i spędzić ten dzień spokojnie i jak najlepiej. Postanowiłam pojechać na początku do parku i poczytać książkę. A więc, podeszłam do szafy i wybrałam jakieś ciuszki. Było dziś potężnie gorąco, i ubrałam białą bluzkę na ramiączka a do tego jeansowe spodenki. Spięłam swoje nieogarnięte włosy w koka i zeszłam na dół. Usłyszałam tylko.-Wszystkiego Najlepszego słońce!- Tata podszedł do mnie i przytulił.- Wiem, że nie lubisz swoich urodzin, ale nie mogłem się powstrzymać i kupiłem ci prezent!- powiedział i dał mi małe, białe pudełeczko.- Tato...nie musiałeś..- Pierwszy raz od długiego czasu, poczułam się ważna i kochana, że ktoś jeszcze o mnie pamięta.. Otworzyłam pudełko, a moim oczom dostrzegł się piękny naszyjnik z białych pereł, który na środku posiadał małe, srebrne serduszko. -Tato, dziękuje...- Przytuliłam go i lekko się rozpłakałam. Przygotował mi jeszcze śniadanie, a kiedy je zjadłam, poprosiłam o pomoc. Chciałam jechać do pobliskiego lasu obok parku, aby poczytać książkę. Poszedł ze mną do garażu. Kiedy ujrzałam, mój rower, powróciły wszystkie wspomnienia z moją mamą..Tak bardzo za nią tęsknie. Już nigdy nie pojadę z nią na rowerach. Już nigdy nie spędzę z nią czasu w parku. Już nigdy... Nagle tata spytał mnie czy wszystko okej.-Tak jest okej.-
-Napewno chcesz jechać?- spytał patrząc na rower i drapiąc się za głową.
-Tak.- powiedziałam stanowczo i wyszłam na zewnątrz, aby wyją mi ten rower. Przetarłam siodełko i wsiadłam. Niesamowite uczucie, po tylu latach. Ostatni raz pożegnałam się i odjechałam. Kiedy byłam jeszcze na wjeździe, sprawdzałam godzinę, a tu masa powiadomień o dodaniu nowego znajomego. Sprawdziłam i moją uwagę przykuło zaproszenie od Toma Kaulitza. Woow ale, że on? Nieźle. Była 14:23. Chciałam już jechać, ale przyszła mi wiadomość z życzeniami. Alex -Wszystkiego Najlepszego moja pszczółko!- uroczo!! Odpisałam podziękowanie i odjechałam.

Jechałam sobie i jechałam. Ujrzałam czwórkę chłopaków, którzy chyba też szli w stronę parku. O JEZU TO TOM. Za mocno za hamowałam, i to jeszcze przednim hamulcem. Wywaliłam się, z rowera. Ręce mi drżały i nie wiedziałam co zrobić. Za nim zobaczyłam, podbiegł do mnie Tom i uklękną.- Na co się tak patrzałaś, słonko? haha.- złapał mnie za rękę i w tali, i pomógł mi wstać. O jezu ale siara... -Na nic, za mocno za hamowałam.-
-Napewno?- spojrzał na mnie, a z kolana leciała mi bardzo mocno krew.
-Tak takk.- Chciałam wstać, ale poczułam ukucie w kolanie. Cholera chyba jednak nie jest dobrze. -Pomogę ci, naprawdę.-
-Ehh w porządku.- uśmiechnęłam się, a on wziął mój rower. Wstawałam, i im bardziej zginałam kolano tym bardziej leciała krew. Szłam tak klawo, Bill mi pomagał a Tom prowadził mój rower. Doszliśmy do parku i miałam zaledwie 5 m do lasu, wiec postanowiłam już pójść sama. -Dzięki za pomoc.- przytuliłam i wzięłam rower. -Zostań z naaamii..- Bill bardzo prosił, wiec chwile zostać mogłam.. Usiadłam sobie, i z plecaka wzięłam chusteczki. -Wszystko napewno okej?- zapytał Bill przejęty. -Tak jest okej.- uśmiechnęłam się dalej przykładając chusteczkę. -Co ty tu sama robisz?- powiedział Tom siadając obok mnie.-      Chciałam jakoś spędzić czas.- odpowiedziałam tylko to.- Ale że sama w swoje urodziny?- Zapytał zdziwiony. CO Z SKĄD ON WIE?!
-MASZ URODZINY?!- Zapytał szybko Bill.
-Nooo, mam ale pierwszy raz od kilku lat je obchodze. Chciałam po prostu być sama.- odpowiedziałam ze smutkiem na twarzy.
-Ohh, rozumiem. A co się takiego stało?- popatrzył na mnie ze smutkiem. Ledwo się powstrzymałam od płaczu. -Nieee.. nic takiego.- powiedziałam patrząc na ziemie.
-Widzę, że coś nie tak. Chcesz pogadać o tym sam na sam?- Zapytał Tom kładąc swoją dużą dłoń na moim ramieniu, patrząc na mnie. -Ja...- Czułam, że potrzebuje teraz jakiegoś wsparcia, i tym razem nie chciałam odmawiać.- Tak proszę..- odpowiedziałam już ze łzami w oczach i wstałam. Tom razem ze mną. Złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę lasu o którym mówiłam.- Więc opowiadaj co się stało.- Zerknęłam na niego, a on tylko patrzył prostu i lekko się uśmiechnął.- Znowu spojrzałam przed siebie, ale nie potrafiłam wydusić słowa, jakby coś mnie powstrzymywało. Zaczęłam płakać. Nie potrafiłam nic z tym zrobić... Tom zatrzymał się i stanął przede mną. Przytulił mnie. To było bardzo miłe, i poczułam się lepiej w jego ramionach.- Jeśli nie chcesz nie musisz, ja nie będę cie zmuszał.- Powiedział dalej przytulając mnie.-Możemy po prostu się przejść?-Zapytałam.-Tego teraz potrzebuję..- Więc chłopak z powrotem złapał mnie za rękę i szliśmy, przez chwilę w ciszy. -Masz bardzo ładny łańcuszek. Dostałaś od taty?- zapytał mnie, jakby serio wiedział.- Skąd ty to wszystko wiesz..?- totalnie nie wiedziałam jak on się tego dowiaduje. -Ale co wiem?-
-Ohh, nie pytaj głupio.. Skąd wiesz kiedy mam urodziny? Skąd wiesz, że ten łańcuszek mam od taty..-
-Słońce, ja wiem więcej niż ty myślisz.- powiedział tylko z tym jego uśmieszkiem.
- Twój profil na fb jest ciekawy i tyle.- powiedział po chwili. No tak mogłam się domyślić. Ale ja jestem głupia... -Wracamy do nich?- spytał mnie i spojrzał. -Tak jasne, ale mam jeszcze prośbę..- to było głupie, ale teraz tego potrzebowałam. -Hmm?- dalej na mnie patrzył. -Możesz mnie jeszcze przytulić..?- Widziałam w jego oczach te zdziwienie, ale tego nie pokazywał na twarzy. Przytulił mnie mocno, i nagle..-HEJ CO ROBISZ?!- Wystraszyłam się i zaczęłam łapać się Toma, a on złapał mnie w tali a drugą ręką za pośladek i przerzucił mnie na swoje ramie.- To co biegniemy!?- Zapytał jakby znał moją odpowiedź, ale i tak wiedziałam że zrobi swoje. -TOM NIE ODSTAW MNIE!!- Darłam się z tyłu, a on zaczął biedź, w stronę chłopaków. Biegł i biegł, a ja dalej krzyczałam i wierciłam się. Po chwili już odpuściłam, bo wiedziałam że to sensu nie ma. Dobiegł ze mną do chłopaków a oni zaczęli się śmiać. Jeszcze się kręcił tak ze mną. Dawno się tak nie śmiała, w moje urodziny. Byłam szczęśliwa z nim.... Wtedy doszło do mnie, że go polubiłam. Stał się kimś ważnym dla mnie. Wow. Uznaliśmy, że pójdziemy gdzieś na pizzę. Wzięłam swój rower i powiedziałam, że pójdę tylko go odłożyć. Tom bardzo chciał iść ze mną, więc się zgodziłam. Poszliśmy na moje podwórko i odstawiłam swój rower. -Ej a twój tata jest w domu?- Zapytał mnie Tom dalej obserwując mój dom. -Emm, noo jest, ale nie wiem czy to najlepszy pomysł aby cię zobaczył..- Bardzo nie chciałam żeby doszło do tego spotkania. -Wstydzisz się mnie?- Odwrócił się w moją stronę, podniósł jedną brew i uśmiechnął się. NO NIE. Pobiegł do moich drzwi i zadzwonił. Tylko nie to.. Próbowałam go odepchnąć, ale miał więcej siły. Nagle drzwi otworzył mój tata. Był tak zdziwiony, że nigdy w życiu nie widziałam u niego takiego zdziwienia. -Dzień dobry Panu, jestem kolegą Samanty. Nazywam się Tom.- uśmiechnął się i wystawił rękę na przywitanie. Ja tylko odwróciłam się i zasłoniłam twarz ręką ze wstydu. -Eee.. Witam,Tom.- Również wystawił rękę, i w końcu się przywitali. -Czy nie miałby Pan nic przeciwko gdybym wziął Samantę na pizzę? To tak wie Pan z okazji jej urodzin.- Jak to usłyszałam, zrobiło mi się miło, ale z drugiej strony powstrzymywałam śmiech. -W porządku,..nie nie mam nic przeciwko. Odprowadzisz ją tutaj o 19:30 dobrze?- powiedział mój tata. -Ma Pan moje słowo, że przyjdzie cała i zdrowa.- Dalej mówił to uśmiechnięty, a tata tylko uśmiechnął się i zamkną drzwi. Walnęłam lekko chłopaka w ramię. -Co to miało być.- zaśmiałam się. -Przynajmniej to już mamy z głowy haha.- również się zaśmiał i poszliśmy do reszty.
-DOBRA CHODŹMY BO JESTEM JUŻ GŁODNYY!!- Krzyknął Gustav, a Georg tylko przytakną. Szliśmy wszyscy razem i śmialiśmy się z niewiadomo czego.

Doszliśmy już do jakiejś restauracji, o dziwnej nazwie, ale podobno pizza była tam pyszna. Drzwi otworzył mi Tom i zaraz za mną weszli chłopacy. Usiedliśmy przy stole i wzięliśmy menu, z różnymi pizzami. -Too może weźmy tę.- Pokazał palcem Bill proponując pizze. -OSZALAŁEŚ, CHCESZ NAS OTRÓĆ?!- Krzyknął Gustav. -Co jest nie tak z tą pizzą..?- Zapytał Georg. -TU SĄ OLIWKI..- Stwierdził Gustav i udawał odruchy wymiotne. Wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać. -Weźmy zwykłą pizze..- Powiedział już Bill z udręką. Wszyscy się zgodzili i zamówiliśmy. Czekaliśmy 15 minut, a nasza pizza przyszła. Pachniała tak pięknie... Porobiliśmy śmieszne zdjęcia z pizzą, no i w końcu zaczęliśmy jeść. BYŁA PYSZNA! Tom smarował sobie pizze ketchupem, i ubrudził sobie palce. Spojrzał na mnie, a ja na niego. Ubrudził mi nos i zaczął się ze mnie śmiać. -O TYY!!- Też ubrudziłam palca i maznęłam go po policzku. -O NIE, PRZESADZIŁAŚ DZIEWCZYNKO.- zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. -STARCZY TOM, PROSZE PRZESTAŃ!- Błagałam go o litość. Dosłownie haha. -Przeproś.- Mówił stanowczo, ale z uśmiechem, trochę śmiejąc się. -DOBRA DOBRA, PRZEPRASZAM!- Już niech mu będzie. Dalej się śmieliśmy. -O której miałaś wracać?- Zapytał Georg. -Chyba o 19:30.- Powiedziałam mu zdając sobie sprawę, że pewnie mam jeszcze czas. -Jest 20:00..- pokazał mi godzinę. -O KURWA..- powiedziałam na głos.. i odrazu zerwałam się i chciałam biedź w stronę wyjścia, ale Tom zatrzymał mnie i pociągną za rękę.- Poczekaj miałem cię odprowadzić.- uśmiechnął się, a ja troszkę ochłonęłam. Zapłaciliśmy za pizzę i wyszliśmy razem. Po chwili chłopacy rozłączyli się i poszli do domu, a Tom został ze mną i mnie odprowadzał. Szliśmy za rękę, bo czułam się bezpieczniej. W końcu, przy moim domu stanęliśmy na wjeździe, i chciałam się przytulić, ale coś mnie podkusiło i kiedy Tom schylał się by mnie przytulić, ja pocałowałam go w policzek i przytuliłam szeptając do ucha..- Dziękuję ci za ten dzień.. To naprawdę wiele dla mnie znaczy..- I tuliłam go jeszcze bardziej. Podniósł mnie, i przytulał a ja oplotłam nogi wokół jego tali. Nagle jego jedna ręka, z tali znalazła się na moim pośladku. Popatrzyłam na niego chwilę, on patrzał na mnie i pocałował. Ja oddałam pocałunek namiętniej, aż w końcu nasze języki splotły się. To było tak przyjemne..ahh pragnęłam go.. Lecz zbyt krótko go znałam. Doszło to do mnie i przestałam. -Co się stało księżniczko?- Zapytał mnie uśmiechając się. -Niee, nic.- postawił mnie a ja poszłam do domu.

Pov: Tom
Odprowadzałem ją pod sam dom. Ustaliśmy na wjeździe i już chciałem, ją przytulić a ona pocałowała mnie w policzek i podziękowała za ten dzień. Miło mi się zrobiło. Nawet nie zauważyłem, że wziąłem ją na ręce i po chwili patrzenia sobie w oczy całowaliśmy się, a nasze języki splotły się. Była taka delikatna. Jej ciało było takie przyjemne. Czułem, że się nią podnieciłem i chyba poczułem coś w spodniach. Nagle przestała. -Co się stało księżniczko?- zapytałem.- Niee, nic.- odpowiedziała mi i poszła do domu. Spojrzałem w okno, i zauważyłem sylwetkę wielkiego gościa. To był jej tata. Pomachałem mu, ale chyba mnie zlał i odszedł. Cóż czego mogłem się spodziewadź, po tym jak przed chwilą zobaczył mnie z jego córką całujących się. Po prostu odeszłem.

Pov: Samanta
Weszłam do domu i zobaczyłam mojego tatę w drzwiach. -Obiecałaś..- powiedział opierając się o próg salonu.- Tak tato wiem.. i przepraszam, ale nie potrafię.- powiedziałam i odeszłam na schody. -Ale ty go nawet dobrze nie znasz..- zatrzymał się na dole. Również zatrzymałam się na schodach i odwróciłam. -Wiem. Ale dzięki niemu byłam chociaż dziś szczęśliwa.- Nic więcej nie wydusiłam z siebie, i bez słowa więcej odeszłam do pokoju. Wzięłam moją piżamę, i poszłam do toalety. Szybko się umyłam, ubrałam i poszłam do pokoju spać. Już kładłam się do łóżka, aż usłyszałam jakieś pukanie do okna....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli chcecie, to jeszcze dziś pojawi się kolejna część tego co się stanie<33 (Napisałam 1924 słów<33)

Tom Kaulitz~LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz