2

70 3 2
                                    

Pov: Samanta

Kiedy dostałam niepokojący telefon od Alex, odrazu byłam gotowa interweniować. Natychmiast zeszłam na dół i wybiegłam z domu. Miałam zaledwie 10 minut od jej domu, ale nie zatrzymywałam się, biegłam ile sił w nogach. Po paru minutach dobiegłam do jej domu. Dostrzegłam fakt, że w całym domu były zapalone światła. To już był bardzo dziwne, ale to czego miałam się zaraz dowiedzieć było jeszcze gorsze.

Pobiegłam do jej drzwi i odrazu zapukałam. Czekałam bardzo niecierpliwie, kiedy je otworzy. W końcu drzwi powoli uchyliły się, a zza rogu wyglądała powoli Alex. Odrazu zmartwiłam się w jakim stanie była. Była cała przerażona, i najwidoczniej zastygła bo nawet nie miała siły wydusić ani jednej łzy. Bez słowa przytuliłam ją, o ona stała tylko jak słup.

-Alex... co tu się stało..?

-Może lepiej wejdź, to sama zobaczysz..

Przełknęłam tylko ślinę w gardle kiedy uchyliła drzwi bardziej i wpuściła mnie do środka. Kiedy tam weszłam... zamarłam. Stałam jak wryta i patrzyłam na cały jej pokój w którym była jakaś demolka.. Wyglądało to jakby conajmniej przeszedł tam huragan. Alex odezwała się..

-Ktoś włamał mi się do domu...

Tak bardzo jej współczułam, ale jednocześnie panikowałam

-Okej okej... spokojnie... sprawdziłaś czy coś nie zginęło.. albo...

-Sam...

-Albo.. czy nie jest coś bardziej uszkodzone...

-Samanta...

-ALBO INNE POKOJE...

-SAM!

Zwróciłam na nią uwagę i popatrzyłam na nią głębokim wzrokiem.

-Mamy poważniejszy problem...- (szeptała)

To brzmiało źle, już wiedziałam, że coś jest nie tak

-Co masz na myśli..?

-Ten ktoś... nadal tu jest...

Zmroziło mnie. Czułam jak krew zastyga we mnie. Cholera... jak to możliwe, że jeszcze tu jest..? Nie uciekł..?

-Jakim cudem...?

-Ja... ja go zamknęłam w pokoju... bez okna...

Z jednej strony bałam się teraz jeszcze bardziej ale z drugiej strony to dobrze..

-Okej Alex, to dobrze. Dzięki temu możemy z łatwością oddać go w ręce policji..

Wciągnęłam telefon i odrazu wybrałam numer, gdy nagle z Alex wyrwała mi telefon z ręki

-Stop... jaa.. mam pomysł..

-Proszę cie nic głupiego..

-Najpierw.. same go przesłuchamy..

-OSZALAŁAŚ?! A CO JEŚLI JEST NIEBEZPIECZNY ALBO MA BROŃ?!

-Uspokój się.. nic nie ma, gdyby miał, napewno nie udałoby mi się go złapać.

Z jednej strony to prawda. Alex nie miałaby szans gdyby rzeczywiście włamywacz miał jakąś broń. I pewnie byśmy musiały czekać długo na przyjazd policji. Może nawet nigdy byśmy się nie dowiedziały czego on tu szukał. Pierwszy raz poparłam Alex w jej głupim planie...

-Dobrze już dobrze.. ale zrobimy to ostrożnie..

Zobaczyłam, że Alex lekko uśmiecha się do mnie. Przedyskutowaliśmy jak to zrobimy.

Mniej więcej mieliśmy pewien plan. Musiał wyjść. Nas było dwie a on jeden. Biorąc też pod uwagę, że Alex udało się go tam zamknąć. Byłyśmy gotowe. Alex szła pierwsza, miała w ręce nóż. Ja szłam zaraz za nią i miałam deskę do krojenia. Jakby co uderzę go w głowę. Szłyśmy powoli. Alex odkluczała drzwi i bardzo powoli je otworzyła.

Tom Kaulitz~LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz