,,Dasz radę, wierzę w ciebie liv,,

483 8 0
                                    

Obudziłam się rano obok JJ'a, który nadal spał. Było jakoś po 9, czyli za wcześnie na wstawanie a tymbardziej po imprezie. Ja mam mocną głowę więc nie czuje się źle jednak reszta pewnie ledwo wstanie. Jeśli w ogóle to zrobią. Wymsknęłam się z uścisku blondyna i ruszyłam do jego szafy żeby się przebrać.

Zdecydowanie muszę przywieść tu swoje ciuchy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zdecydowanie muszę przywieść tu swoje ciuchy. Poszłam do łazenki, tak żeby nikogo nie obudzić. Wzięłam szybki prysznic. Włosy rozczesałam i związałam w kucyka a na twarz dałam tylko krem spf. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Każdy nadal spał więc postanowiłam zrobić im śniadanie i przygotować cały potrzebny sprzęt na kaca. Na szczęście nie musiałam nigdzie iść bo John B miał wszystko czego potrzebowałam. Zrobiłam gofry z dżemem lub cukrem pudrem do tego sok pomarańczowy lub lemoniada. Przygotowałam jeszcze leki na ból głowy i zimne piwko. Tak się ciesze, że potrafie normalnie funkcjować po takiej ilości alkoholu. Było już trochę po 11 więc poszłam ich wszystkich obudzić. Czekałam na nich w kuchni przy stole. Po kolei podchodzili i mnie przytulali. To było mega słodkie.

-Nie wiem po kim ty masz taką głowę ale też chce.- powiedział John B przecierając twarz rękami.

-Wypiłaś najwięcej. Zazdroszcze.- powiedział Pope z gofrem w buzi.- I na dodatek umiesz gotować.- dopowiedział na co wszyscy się zaśmialiśmy. Zajadali się jak wygłodaniałe dzieci po czym zaczęli się ogarniać. Ja umyłam jeszcze naczynia a potem czekając a nich położyłam się na hamaku trochę przysypiając. Nagle poczułam jak materiał pode mną się ugina przez co otworzyłam oczy. Zobaczyłam mojego chłopaka z gofrem w buzi. Uśmiechnęłam się na ten widok.

-Wyglądasz w moich ciuchach lepiej niż ja.- zaśmiał się, kładąc się na mnie.

-Dzięki ale to chyba wiadome- powiedziałam prześmiewczo.

-Naprawdę nie przestajesz mnie zaskakiwać.- powiedział blondyn. Leżał mi na klatce piersowiej a jego dłonie znajdowały się na moim brzuchu. - Musisz mi jeszcze pokazać jak surfujesz.- dodał na co uśmiechnęłam się pod nosem.

-Kocham cię J- powiedziałam. Chłopak wstał do pozycji siedzącej jakby nigdy w życiu tego nie słyszał.

-Ja ciebie też kocham livi.- powiedział i mnie pocałował.

-Dobra gołąbeczki chodźcie ustalamy plan!- krzyknęła Cleo do nas. Podeszliśmy do nich. Wszyscy byliśmy na tarasie.

-Dobra pojedziemy tam za chwile żeby Liv mogła się rozejrzeć. Potem pojedziemy do Olivii i sklepu i ogarniemy sprzęt i wrócimy tam w nocy by zdobyć sakiewke. Jasne?- mówił John B. Wszyscy kwinęliśmy głową na tak. Zapakowaliśmy się do twinkie i po 20 minutach drogi byliśmy już na miejscu. Belki były naprawdę wysoko i bardzo oddalone od siebie. Nie wyglądały w ogóle bezpiecznie więc mój strach wzrósł jeszcze bardziej. Staliśmy przed górą w rządku, przyglądając się wysokości.

-Nagrajcie film o dniu, w którym umarłam, proszę.- powiedziałam śmiejąc się, jednak w duchu nie było mi do śmiechu. Bałam się cholernie. Mogę to zrobić bo już nie raz takie rzeczy przechodziłam ale nie w prawdziwym życiu. To było coś na wzór rusztowania. Wiem, że beze mnie tego nie zrobią a chcę im pomóc odnaleźć Eldorado. Nawet dla taty John'a B muszę to zrobić. Był dla mnie jak tata.

Back To Home ~JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz