ROZDZIAŁ 1

1.9K 44 5
                                    

Sofia

Siedziałam przed komputerem biorąc się za wystawianie faktur, których ostatnio było coraz mniej. Dochody z firmy ojca diametralnie spadały. Fakt, tata nie utrzymywał się tylko z tej działalności, ale rokowania były coraz gorsze.

Od ekranu laptopa odciągnęło mnie mamrotanie Alice, która spała na moim łóżku. Promienie słoneczne wpadające przez okna okalały twarz mojej przyjaciółki. Wyglądała tak spokojnie, ale niestety, tylko podczas snu. W środku drzemał w niej prawdziwy diabeł. Rude, długie włosy były całe potargane, wyglądała jak wiedźma.

Mojego rudzielca poznałam, kiedy byłam nastolatką. Pewnego dnia Pietro, najbliższy pracownik mojego ojca, przyprowadził dziewczynę do domu i tak się poznałyśmy. Od razu zaczęłyśmy nadawać na tych samych falach.

Jej marny stan spowodowany był naszym wczorajszym wyjściem do nowo otwartego klubu Turbulance na Manhattanie. Ona jak zawsze wlała w siebie hektolitry drinków, które tak lubiła, a ja na całe szczęście wypiłam tylko jednego słabiutkiego drineczka, który delikatnie mnie rozluźnił. O dziwo mogłam wyjść z Alice z obstawą ochroniarzy. Dziewczyna przekonała swojego ojca, żeby porozmawiał z Armandem i poprosił o pozwolenie na moje wyjście.

Nie miałam łatwego życia, nie mogłam za bardzo wychodzić z domu, byłam trzymana pod kloszem, bo ojciec siedział w mafii i robił ciemne interesy, ale sporadycznie przystawał na odstępstwa, tylko dlatego, że Pietro jakoś go przekonywał. Czasem nienawidziłam tego, że urodziłam się w takiej rodzinie, a nie innej. Mój ojciec, cóż... Wychowywał mnie ostro, każdy mój sprzeciw albo jego zły humor skutkował tym, że dostawałam jego twardą ręką w twarz, a co gorsza – czasem potrafił mnie nawet stłuc.

Ostatnimi czasy wszystkie nasze kłótnie sprowadzały się do tego, że straszył mnie wydaniem za mężczyznę z mafijnej rodziny, od czego tak pragnęłam się uwolnić. Byłam przygotowana na to, że mogło się to stać, ale miałam w zanadrzu plan B.

Zeszłam do kuchni, żeby wziąć wodę oraz pastylki przeciwbólowe dla mojego rudzielca. Wiedziałam, że będzie jęczeć z powodu ogromnego bólu głowy. Zawsze było tak samo, jeszcze się nie nauczyła, że trzeba znać umiar.

Wchodząc, spotkałam naszą gosposię Arię, która szykowała śniadanie, jak każdego ranka, odkąd tu mieszkaliśmy. W tle leciało country, które tak uwielbiała, podczas gdy mi od tej muzyki więdły uszy.

– Hej. – Podeszłam do niej i cmoknęłam jej pulchny policzek, który całowałam każdego ranka.

– Cześć – odpowiedziała, biorąc talerzyk do ręki, i zaczęła wycierać go dokładnie ścierką. – Alice znów przesadziła? – roześmiała się wesoło.

Za każdym razem, kiedy byłyśmy na imprezie, chociaż rzadko kiedy to się zdarzało, bądź Alice u mnie nocowała, kończyło się tym samym. Zawsze rano przychodziłam po wodę i tabletki przeciwbólowe dla niej.

Podeszłam do szuflady, gdzie znajdowały się leki, i wzięłam dla dziewczyny blister. Otworzyłam dwuskrzydłową lodówkę wyciągając z niej lodowatą wodę, którą lubiła.

– Aria, mogłabyś nam przynieść śniadanie do pokoju? Nie chcę natknąć się na ojca, bo nie wiem, w jakim humorze dzisiaj przyjedzie, o ile w ogóle zjawi się w domu.

– Oczywiście, kochanie, a teraz idź, bo rudzielcowi głowa odpadnie.

Obie zaśmiałyśmy się głośno, a ja wróciłam do pokoju. Wchodząc do środka, wyczułam woń alkoholu, który ewidentnie bił od dziewczyny. Podeszłam do okna i otworzyłam je szeroko, a wtedy promienie słoneczne zaczęły razić dziewczynę.

Ucieczka od mafii [WYDANA 26.07.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz