Pov: Wilbur
O 15:30 postanowiłem przyjechać na wskazaną ulicę by być trochę szybciej i lepiej się zapoznać z tym chłopakiem. Podszedłem do drzwi i zapukałem dwa razy.
Stałem pod drzwiami i nikt mi nie otworzył. Zapukałem jeszcze raz. Zero odzewu. Westchnełem i już chciałem iść kierując się do samochodu aż usłyszałem otwieranie się drzwi.
Obróciłem się i spojrzałem na drzwi a w nich stał mój przyjaciel Alex w piżamie.
- Co
- Co
Powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-WILBUR!
-QUACKITY!
Podbiegłem do niego i przytuliłem najmocniej jak potrafię a on zaprosił mnie do środka gestem dłoni.
Zdjąłem płaszcz i skierowałem się z nim do jego pokoju.
- Jak to się stało , że to ty mi otworzyłeś drzwi? - zapytałem nadal zdezorientowany.
- Nie mówiłem ci tego ale jestem synem pana z biologii.. - odpowiedział niepewnie.
- O kurwa. -odpowiedziałem po czym nastała niekomfortowa cisza. - to jeszcze lepiej.
Żuciłem się w objęcia Alexa popychając nas obu na łóżko. Leżeliśmy tak przytuleni i się śmialiśmy.
- Powinniśmy się pouczyć tej biologii żabo - przeciągnął ostatnią głoskę.
- Tak bardzo mi się nie chce, możemy za 30 minut?
- Wsumie i tak mam wolną chatę, jeśli chcesz i rodzice ci pozwolą to możesz przenocować u mnie cały weekend. - powiedział z entuzjazmem. - Możemy się uczyć biologii nadgodzinami - powiedział zalotnie kładząc dłoń na moim torsie.
Zaśmiałem się i pocałowałem go w policzek.
Podobało mu się to.. Mi jeszcze bardziej.
Widziałem jak się zarumienił.
Miałem już dzwonić do matki by się zapytać czy mogę zostać u Quackitiego ale to ona zadzwoniła do mnie.
- Cześć synku, wyjeżdżam z tatą do ciotki Whitney, daje ci wolną ręke, tylko nie roznieś mi domu.
- Oczywiście mamo, przenocuje u mojego przyjaciela.
- Mam nadzieję, że będziecie się super bawić. - powiedziała wesołym tonem. Rozłączyliśmy się i spojrzałem na Alexa.
-Chcesz się bawić?
Zaczął się śmiać i mówić , że mam spierdalać.
Około 23 siedliśmy do biurka i zaczęliśmy powtarzać biologię, jutro jest niedziela i do wtorku mogę zostać u niego.
O 0:25 skończyliśmy korepetycję i poszliśmy się umyć. Gdy wyszłem z pod prysznica zorientowałem się że nie mam żadnych ciuchów. Zawołałem Quackitiego by dał mi jakieś oversize ubrania bym się w nie zmieścił, wkońcu on jest bardzo niziutki i jego normalne ubrania bylyby mi za małe.
Chłopak przyszedł i dał mi je zamykając za sobą drzwi. Przebrałem się i poszłem do jego pokoju.
-Alex, gdzie będę spać?
- Ze mną.
- Jak to z tobą?
- Ze mną, nie bój się nie gryzę - uśmiechnał się i zrobił mi miejsce na łóżku. Było naprawdę ogromne niczym łóżko małrzeńskie.
Włączył nam serial na disney+ pod tytułem,, Family guy- Głowa rodziny,, Tak się składało, że to moja ulubiona kreskówka więc zaczeliśmy oglądać.
-Wiesz co Will?
-Słucham?
- Utożsamiam się z Stewie Griffin
Wsumie, pasowało to do niego więc się zaśmiałem.
- Co będziemy jutro robić? - zapytałem.
- Chlać, zaproszę do siebie moich przyjaciół i możemy zagrać w jakieś gry czy coś - odpowiedział.
Zdziwiłem się, że on pije.
- Od kiedy ty pijesz?- zapytałem
- Od... 14 roku życia chyba, pozatem nie tylko to. - mrugnął mi okiem.
- Niech ci będzie krasnalu.
Mijały godziny a my wciąż oglądaliśmy serial. Wybiła 3, poczułem ciężar na moim ramieniu i zauważyłem że młodszy zasnął na mnie. Przykryłem go, połozyłem laptopa na ziemię i zgasiłem światło. Wtuliłem się w niego i zasneliśmy.
-------
534 słowa

CZYTASZ
Moral of the story - Quackbur Tntduo
FanfictionZwykłe korepetycje biologii.. Co by mogło pójść źle? Z każdym dniem akcja się rozwija aż gdy butelka wypada na ciebie. TW: - Smut 18+ - Wulgarny język - Przemoc