Rozdział 9

54 4 0
                                    

Byłam na ranczu Reevesów. Ostatnio często bywam w tym miejscu. Może dlatego że Colton uczy mnie jazdy na koniu. Poza naszymi przejażdżkami często jestem w ogrodzeniu, a Colton pomaga mi kierować Delą. Klacz bardzo mnie chyba polubiła. Tak mi się zdaję. Rżenie konia czasami odbieram jako oznakę radości.
Teraz tak właśnie było.

Jechałam na Deli w ogrodzeniu. Ubrałam się tak jak zazwyczaj, oczywiście mając do tego kapelusz oraz kowbojki. Colton stał na ziemii i trzymał mnie za lejce. Czasami je puszczał bym sama jechała. Staram się opanowywać już jazdę na koniu. Colton jest bardzo dobrym nauczycielem.

- W porządku Allie. Idzie ci coraz lepiej.

- Wiem. Może uda mi się jeździć bez twojej pomocy.

- Jeżeli będziesz czuła się na siłach, to okej.
Według mnie jesteś świetna.

- Dzięki.

- O...zobacz kto jedzie...

Powiedział po czym wskazał mi na dwie osoby na koniach, które przekroczyły ranczo Reevesów. Poznałam że to Bryan i Trish. Chłopak ubrany był w niebieską koszulkę z podwiniętymi rękawami, jeansowe spodnie, brązowe buty, oraz czarny kapelusz. Trish za to miała limonkową koszulkę na ramiączkach i jeansowe krótkie spodenki. Zauważyłam że też miała kowbojki, takie jak moje. Jechali na swoich koniach. Bryan na szarym koniu, a Trish na brązowym z białą plamką na prawym oku.

Gdy podjechali bliżej przywitali się.

- No witamy wszystkich. - powiedział radośnie Bryan.

- Hej. - odpowiedziałam.

- Allie...nawet nie wiesz jak świetnie prezentujesz się na koniu. - oznajmiła Trish.

- Dziękuje. Coraz lepiej mi idzie jazda.

- To prawda. Allie jest świetna. - powiedział Colton.

- Hmm...rozumiem. - przymrużyła oczy Trish. O co może chodzić. - ...a właśnie Allie...poznaj mojego konia. Oto Carmen.

Spojrzałam na niego. Wyglądał bardzo dostojnie, czy coś w tym stylu. Zresztą podobnie jak konie Coltona, czy też koń Bryana.

- Jest wspaniały.

- Racja. My w sumie mamy propozycję. - zaczęła Trish.

- Jaką? - spytał Colton.

- Ja i Bryan zamierzaliśmy pojeździć sobie. Pomyśleliśmy że moglibyśmy to zrobić wspólnie. Co wy na to?

Spodobała mi się propozycja Trish z dwóch powodów. Mogłabym lepiej przećwiczyć moje umiejętności jazdy na koniu oraz spędziłabym czas razem z przyjaciółmi. Chyba mogę ich tak nazwać.
Byłam tym podekscytowana.

- Świetny pomysł. Zaczekajcie tu chwilę. Dam znać ojcu i wezmę Rudego. - powiedział Colton, otworzył bramkę, przez którą wyszłam z Delą. Zamknął ją i ruszył w kierunku stajni. W środku był jego tata.

- Okej. - odpowiedział Bryan.

- Widzę że ty i Colton dobrze się dogadujecie. - powiedziała Trish.

- Tak...nie najgorzej.

- Przyznam pierwszy raz widzę żeby na kimś mu tak zależało. - powiedziała Trish.

- Trish! - powiedział Bryan przerywając jej.

- No co....aaaa okej.

- Nie rozumiem. Co masz na myśli?

- Wiesz co nie istotne. Dowiesz się potem.

- Ale czego niby....

- Ooo...Colton już jest. - powiedział Bryan nerwowo się śmiejąc. Nie wiedziałam o co chodzi. Odpuściłam zadawanie pytań.
Colton podjechał już na grzbiecie Rudego.

- To co? Gotowi do jazdy? - spytał patrząc na mnie.

- Jasne. Prowadź kowboju. - zdziwił się na moje słowa, ale też uśmiechnął.

Po chwili razem ruszyliśmy w stronę tych samych pagórków na których jeździłam z Coltonem. Postanowiłam jechać samemu.
Ta jazda była znakomita. A widoki równie piękne. Złociste tereny oświetlane przez żar słońca. Jechaliśmy niedaleko siebie.
Bryan i Trish byli na przodzie. Colton jechał bardzo blisko mnie i nie spuszczał mnie z oczu. Mimo wzrostu mojej umiejętności jazdy na koniu, Colton dalej patrzył na mnie uważnie. Nie uważałam tego za złe. Absolutnie. To miło że nadal miał na mnie baczenie.

Jechaliśmy tak kilka godzin. Było naprawdę świetnie. Gdy wjeżdżaliśmy do rancza, Bryan i Trish musieli już wracać.

- No to my się będziemy zbierać. - powiedział Bryan.

- No...ale to była świetna przejażdżka. Powinniśmy częściej organizować takie wspólne jazdy na koniach. - mówiła Trish.

- Oj tak. Mi też się podobało.

- Domyślam się. Przyznaję...jesteś świetna na koniu, Allie.

- Mówiłem wam. - potwierdził Colton.

- Dziękuje.

- Dobrze...no to do zobaczenia ludziska. Wio. - powiedział Bryan i razem z Trish na koniach pojechali w swoim kierunku.

Spodobał mi się ten wyjazd.
Fajnie mieć przy sobie tak wspaniałych ludzi.
Oraz dobrych przyjaciół.

DreamstoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz