Rozdział 20

39 2 0
                                    

Colton

Gdy Allie i jej mama weszły do środka, ja i tata Allie, podeszliśmy do ogrodzenia rancza. Widać chciał ze mną porozmawiać. Zastanawiałem się czy powinienem się bać czy też nie. Dave wydawał się sympatycznym człowiekiem, który kocha swoją córkę.

- O czym chciał pan ze mną porozmawiać?

- Chodzi o Allie. Wiesz że chce dla niej jak najlepiej. Widzę że jej na tobie zależy. Po tobie widzę to samo.

- Bo to prawda. Kocham pana córkę.

- Wiem. Cieszę się że kogoś znalazła. Kogoś poukładanego i dobrego.
Ech...wiesz co ona wcześniej przeżyła.

- Wiem. Opowiedziała mi. Przykro mi z tego co się stało. Obiecuję panu że przy mnie będzie bezpieczna. Nie pozwolę jej skrzywdzić. - chyba widziałem w jego oczach podziw. Mam nadzieję.

- Dziękuje. Jesteś w porządku człowiekiem, Colton. Allie ma prawdziwe szczęście że cię poznała.

- To chyba ja jestem szczęściarzem. Allie mnie zawsze spierała w trudnych chwilach. A ostatnio ich trochę było.

- Rozumiem. Nie musisz mi mówić. - westchnąłem cicho. - Ale też miej tą świadomość Colton. Że jeśli mojej córce stanie się krzywda, albo będzie cierpieć z twojego powodu, to wierz mi...mogę być groźny. - powiedział bardzo poważnie.

- Rozumiem, panie Thorne. Ale nie musi się pan martwić. Jak mówiłem kocham Allie i nie dopuszczę do tego aby cierpiała.

- Świetnie. Zatem to tyle. - wtedy uścisnął ze mną dłoń. - Chodźmy do reszty. Serio, twój tata tak dobrze gotuje?

- Zaraz się pan przekona.

- Mów mi Dave.

- Dave...będziesz wniebowzięty.

- A to ciekawe... - razem się zaśmialiśmy i udaliśmy do domu.

Przyznam tata Allie to dobry człowiek. Troszczy się o Allie i obawia że znów trafi na jakiegoś podłego człowieka. Ale chyba przekonał się do mnie.

Allie

Razem z Reevesami mieliśmy wspólny obiad. Tata rozmawiał z moim chłopakiem. Wydaje mi się że ich rozmowa przebiegła pomyślnie, ponieważ weszli do domu uśmiechnięci. Jack zrobił swoje popisowe danie czyli kurczak curry. Tacie od razu on posmakował i zachwalał Jacka.

- Więc na długo przyjechałeś, Dave? - spytał Jack.

- Niestety na kilka dni. Chciałbym zostać tu dłużej ale taka praca. - trochę mi było szkoda że tata niedługo odjeżdża.

- A czym się pan zajmuje? - spytał Colton.

- Jestem architektem. Ciągle mamy jakieś nowe zlecenia i czasami tonę w pracy.

- Rozumiem.

- Zazdroszczę wam życia tutaj. Może się tu przeprowadzę. - rzucił po prostu.

- Było by wtedy świetnie. - powiedziała z radością mama.

- Tak sądzisz?

- No jasne...mieszkalibyśmy wspólnie. - uśmiechała się do taty. Dobra to trochę podejrzane.

- Serio...nie masz nic przeciwko?

- No nie. Czemu niby?

- Nie tak po prostu...przemyślę to.

Reevesowie popatrzyli na siebie znacząco. Chyba i oni podejrzewali że coś jest między moimi rodzicami.

- Ale...powiedz Dave, jakie jest życie w mieście? - spytał Jack.

- Szczerze...to takie sobie. Ludzie żyją w ciągłym pośpiechu. Czy to z pracy, czy do pracy. Pogonie za karierą w korporacjach. A dookoła szarość i smog. Nic specjalnego.
Za to w Dreamstone, jest po prostu pięknie.

- Cieszę się że spodobało ci się to miejsce tato.

- Tobie widać też. Na pewno zechcesz tu zostać, co Allie?

Trochę myślałam nad tym pytaniem. Faktycznie kończył się mój czas na jaki tu przyjechałam. Z początku byłam do tego miejsca sceptycznie nastawiona. Jednak gdy poznałam Coltona, moje życie się zmieniło. Dzięki niemu pokochałam to życie, oraz to miejsce. Oraz pokochałam jego. Nie chciałabym stąd wyjeżdżać.

- Chciałabym tu zostać, tato. Jeżeli to możliwe.

- Jasne Allie. Zostań tu ile chcesz. Cieszę się że znalazłaś swoje miejsce.

Mama wtedy uśmiechnęła się do mnie. Ona przede wszystkim nie chciała abym wyjeżdżała. Colton podobnie na mnie patrzył, dotykając wierzchu mojej dłoni.

Po jakimś czasie skończyliśmy posiłek i zbieraliśmy się do domu. Wyszliśmy na zewnątrz. Jack pożegnał się z moimi rodzicami i poszedł do domu.

- Miło było pana poznać, Dave. - powiedział Colton.

- Ciebie również. I nie martw się kłopotami Colton. Wszystko będzie dobrze. - powiedział mój tata. Ucieszyłam się że chciał dodać Coltonowi otuchy.

- Mam nadzieję.

- Allie, wracasz razem z nami? - spytała moja mama.

- Zostanę trochę z Coltonem. Wrócę wieczorem.

- Dobrze. Trzymajcie się.

Wsiedli do samochodu i udali się w swoją stronę. Byłam przytulona do boku Coltona.

- Widzisz, nie było tak źle. - powiedział.

- Miałeś rację.

Colton objął mnie ramieniem, po czym razem wróciliśmy do jego domu.

DreamstoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz