Rozdział 19

36 2 0
                                    

Z daleka widziałam już ranczo Reevesów. Zobaczyłam także Coltona jak jeździł na Rudym. Uśmiechnęłam się na widok mojego chłopaka. Rodzice zapewne to zobaczyli, ale nic nie mówili.
Gdy wjechaliśmy na teren rancza, mama zgasiła silnik i razem wszyscy wyszliśmy z auta. Colton widząc nas zszedł z konia i razem z Rudym szedł w naszym kierunku. W międzyczasie z domu wyszedł tata Coltona.

- Witaj Ruth. Allie.

- Jack. Poznaj mojego...męża, Dave'a. - mama przedstawiła tatę, Jackowi. Słyszałam wahanie w jej głosie, gdy nazwała tatę, mężem. Co w sumie trochę dziwne, zważywszy na to że są po rozwodzie. Tata też trochę się zdziwił na to określenie.

- Miło mi pana poznać, panie Reeves. - powiedział tata, ściskając dłoń tacie Coltona.

- Mnie również. Proszę, mów mi Jack. - w tym czasie do nas przyszedł Colton, trzymając lejce od Rudego.

- Colton... - podeszłam i przytuliłam się do niego. Colton objął mnie delikatnie. Po oderwaniu się od siebie zarumieniłam się gdy zobaczyłam jak wszyscy na nas patrzą.
- Tato...to jest właśnie Colton.

Mój ojciec ustał naprzeciwko mojego chłopaka obserwując go.

- Miło mi cię w końcu poznać Colton. Jestem Dave. - wystawił ręke i się uśmiechnął. Colton uściskął z nim ręke.

- Miło mi. - Colton również był uśmiechnięty.

- Dobrze więc...muszę sprawdzić co u Mundiego. - powiedziała mama.

- Dobrze, właśnie tam idę z Rudym. - powiedział Colton i wszyscy udaliśmy się do stajni. Colton odprowadził Rudego do boksu i zdjął mu siodło. Po jakimś czasie dołączył do nas gdy obserwowaliśmy Mundiego i Siwą. Mama oglądała małego konika w czasie gdy wszyscy patrzyliśmy na niego z uwagą.

- Fajny konik. - powiedział tata.

- To prawda...i widzę że ma dużo uwagi. - powiedziała mama, sprawdzając jego głowę. - Zróbcie mi miejsce, muszę go sama sprawdzić.

- Dobrze. - powiedziałam i wszyscy wyszliśmy z powrotem na zewnątrz.

- Dave...może zostałbyś razem z Ruth i Allie u nas na obiedzie? - zaproponował Jack.

- Z przyjemnością. Jeżeli to nie problem.

- Żaden problem. Będzie nam bardzo miło. - dokończył Colton.

- Zatem pójdę do domu. Przygotuje obiad. Wiecie że świetnie gotuje.

- No jasne tato. - po chwili Jack poszedł do domu i zostałam ja razem z Coltonem i tatą.

- No dobrze. Colton...Allie mi trochę o tobie mówiła. Nauczyłeś ją jeździć na koniu.

- Tak. To prawda. Allie teraz jeździ jak mało kto. - powiedział Colton powodując rumieniec na mojej twarzy.

- Cieszę się. A co robisz na codzień? Pracujesz gdzieś?

- Tato! - spiorunowałam go wzrokiem. - Już musisz zadręczać go pytaniami?

- Nie, to nic. Ogólnie staram się pomagać ojcu na farmie. Ostatnio mamy trochę problemów. - posmutniał na chwilę. Mój tata to zobaczył ale nic nie powiedział. - A tak poza tym ujeżdżam konie.

- Ujeżdżasz? Rodeo? - spytał zaintrygowany tata.

- Taa...można trochę na tym zarobić.

- Ale to przypadkiem nie jest niebezpieczne? - zapytał tak jak ja. Widać podobnie myślimy o hobby Coltona.

- Jest. To prawda. Ale jestem w tym dobry. No prawie.

- Prawie?

- Jest pewien koń...taka miejscowa legenda. Cień. Nie udało mi się go dosiąść. Mimo wielu prób.

- Dzikie mustangi nie dadzą się łatwo złamać. Nikt nie chce tracić swojej wolności.

- To prawda. To bardzo wyjątkowy koń. Ma dla mnie...dużą wartość.

- Rozumiem. No przyznam ciekawie. A wasz dom i farma są piękne. Widać że dobrzy z was gospodarze. - powiedział mój tata, a Colton się trochę spiął.

- Tak. Póki co jest dobrze. - zanim tata o coś spytał, to podeszła do nas mama.

- Już Dave zaczął cię wypytywać Colton? - spytała ze śmiechem mama. Tata również się zaśmiał.

- Nie...nic z tych rzeczy. - tłumaczył Colton.

- Aha. Dobrze...Mundi jak na razie jest zdrowy. Za jakiś czas wpadnę, aby go jeszcze zobaczyć.

- Świetnie. Dziękuje.

- Ruth. Jack i Colton zaprosili nas na obiad. - powiedział tata.

- Oh dziękujemy. Uwielbiam dania twojego taty.

- A więc chodźmy. - powiedziałam.

- Colton? Mogę z tobą porozmawiać na osobności.

- Tato...

- To zajmię chwilę...słowo.

- Jasne...nie ma problemu. Idźcie do domu. Zaraz dołączymy. - powiedział Colton. Widziałam jak był spokojny. Aż dziwne.

Nic nie mówiąc ja i mama poszłyśmy do domu Reevesów.

DreamstoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz