.10.

141 6 2
                                    

Wspólnie postanowiliśmy przenieść datę naszego powrotu do Polski na dzisiaj. Nagraliśmy wszystko co potrzebowaliśmy, a czekało nas dużo pracy, przynajmniej mnie i Karola. Lot był dopiero o 15:00, więc chcieliśmy przejść się i zobaczyć jeszcze więcej miejsc.

Po przebudzeniu ubrałam się w biały lniany komplet. Składał się z krótkiej spódniczki i koszulowej bluzki sięgająca do pępka. Przednie włosy spięłam w spinkę i byłam gotowa do wyjścia.

W planach było śniadanie i odwiedzenie plaży na, której byliśmy wczoraj. Osobiście kocham naturę i spędzać czas na świeżym powietrzu, lecz mieszkając w Warszawie było to praktycznie nie możliwe. Nie wyobrażałam sobie wyprowadzki, to miasto, w którym czuję się najlepiej i byo moim celem.

- Wstawajcie! Idziemy- zawołałam chłopakom, którzy zadowoleni leżeli.

- To już? - westchnął Matczak leniwie się podnosząc- no dawaj- spojrzał na Janka i podał mu rękę.

- Dzięki- uścisnął dłoń bruneta- a ty co tak stoisz? - posłał mi cwany uśmiech.

- Brak słów- stwierdziłam i wyszłam z pokoju.

- Marudaaa- jęknął Michał opierając swój łokieć o moje ramię.

- Nie maruda, tylko mamy mało czasu na wszystko- westchnęłam i razem z dwójką weszliśmy do windy.

- Spakowaliśmy się, więc zdążymy- pocieszył mnie blondyn.

Zeszliśmy na dolne piętro i weszliśmy do dużej sali, w której odbywało się śniadanie. Kątem oka zauważyłam, że reszta siedziała już przy stole.

Nie jestem zwolenniczką śniadań, zazwyczaj o tej porze po prostu nie jestem głodna. Tego dnia było podobnie, więc wzięłam jedynie kubek z kawą, gdyż bez niej nie ma dnia.

- Szalejesz- skomentował Karol, na co tylko wysłałam mu pytające spojrzenie- kawa na śniadanie na pewno ci wystarczy- uznał z ironią w głosie.

- Lepsze to niż wmuszanie w siebie jedzenia- odpowiedziałam upijając trochę goszkiego napoju- a poza tym nie jestem głodna.

- Niech ci będzie- poddał się w dokończył swoje danie.

Gdy wszyscy byliśmy już gotowi wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy w stronę plaży. Nie zamierzałam się brudzić, lecz postanowiłam usiąść na piasku, ponieważ nikt z nas nie pomyślał o wzięciu czegoś do siedzenia.

- Co robimy? Nudzi mi się- jęknął znużony Matczak.

- Można gdzieś jeszcze pójść- zaproponowałam i podniosłam się z wygodnej pozycji.

- Gdzie?- zapytał Paweł, który zrobił to samo co ja.

- Niedaleko jest mały lokalny festyn i bodajże targ staroci- stwierdziłam i pomogłam wstać reszcie.

- W sumie to fajny pomysł- poparł mnie Janek otrzepując swoje spodenki.

- Lepsze to niż siedzenie na piasku i patrzenie na morze- Maciek podszedł do nas i pomógł mi szukać najszybszej drogi do miejsca na mapie.

- Czyli ja już nie mam nic do powiedzenia? - zapytał Solar z lekkim uśmiech, który ewidentnie próbował zwalczyć.

- Ależ, oczywiście, że masz- uśmiechnęłam się i ruszyłam dłonią zachęcającą- a więc? - wyczekiwałam.

- A, dobra.. - machnął ręką i ruszył za nami.

- Przegadała cię! - roześmiał się Matczak pchając go lekko łokciem.

- Dobrze wiedzieć kto tu rządzi- z drugiego boku również pchnął go Janek.

- Straciłem swoją pozycję- westchnął Korol, lecz po jego ustach przemknął delikatny uśmiech.

--Iluzja--M. K--Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz