Wspólnie postanowiliśmy przenieść datę naszego powrotu do Polski na dzisiaj. Nagraliśmy wszystko co potrzebowaliśmy, a czekało nas dużo pracy, przynajmniej mnie i Karola. Lot był dopiero o 15:00, więc chcieliśmy przejść się i zobaczyć jeszcze więcej miejsc.
Po przebudzeniu ubrałam się w biały lniany komplet. Składał się z krótkiej spódniczki i koszulowej bluzki sięgająca do pępka. Przednie włosy spięłam w spinkę i byłam gotowa do wyjścia.
W planach było śniadanie i odwiedzenie plaży na, której byliśmy wczoraj. Osobiście kocham naturę i spędzać czas na świeżym powietrzu, lecz mieszkając w Warszawie było to praktycznie nie możliwe. Nie wyobrażałam sobie wyprowadzki, to miasto, w którym czuję się najlepiej i byo moim celem.
- Wstawajcie! Idziemy- zawołałam chłopakom, którzy zadowoleni leżeli.
- To już? - westchnął Matczak leniwie się podnosząc- no dawaj- spojrzał na Janka i podał mu rękę.
- Dzięki- uścisnął dłoń bruneta- a ty co tak stoisz? - posłał mi cwany uśmiech.
- Brak słów- stwierdziłam i wyszłam z pokoju.
- Marudaaa- jęknął Michał opierając swój łokieć o moje ramię.
- Nie maruda, tylko mamy mało czasu na wszystko- westchnęłam i razem z dwójką weszliśmy do windy.
- Spakowaliśmy się, więc zdążymy- pocieszył mnie blondyn.
Zeszliśmy na dolne piętro i weszliśmy do dużej sali, w której odbywało się śniadanie. Kątem oka zauważyłam, że reszta siedziała już przy stole.
Nie jestem zwolenniczką śniadań, zazwyczaj o tej porze po prostu nie jestem głodna. Tego dnia było podobnie, więc wzięłam jedynie kubek z kawą, gdyż bez niej nie ma dnia.
- Szalejesz- skomentował Karol, na co tylko wysłałam mu pytające spojrzenie- kawa na śniadanie na pewno ci wystarczy- uznał z ironią w głosie.
- Lepsze to niż wmuszanie w siebie jedzenia- odpowiedziałam upijając trochę goszkiego napoju- a poza tym nie jestem głodna.
- Niech ci będzie- poddał się w dokończył swoje danie.
Gdy wszyscy byliśmy już gotowi wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy w stronę plaży. Nie zamierzałam się brudzić, lecz postanowiłam usiąść na piasku, ponieważ nikt z nas nie pomyślał o wzięciu czegoś do siedzenia.
- Co robimy? Nudzi mi się- jęknął znużony Matczak.
- Można gdzieś jeszcze pójść- zaproponowałam i podniosłam się z wygodnej pozycji.
- Gdzie?- zapytał Paweł, który zrobił to samo co ja.
- Niedaleko jest mały lokalny festyn i bodajże targ staroci- stwierdziłam i pomogłam wstać reszcie.
- W sumie to fajny pomysł- poparł mnie Janek otrzepując swoje spodenki.
- Lepsze to niż siedzenie na piasku i patrzenie na morze- Maciek podszedł do nas i pomógł mi szukać najszybszej drogi do miejsca na mapie.
- Czyli ja już nie mam nic do powiedzenia? - zapytał Solar z lekkim uśmiech, który ewidentnie próbował zwalczyć.
- Ależ, oczywiście, że masz- uśmiechnęłam się i ruszyłam dłonią zachęcającą- a więc? - wyczekiwałam.
- A, dobra.. - machnął ręką i ruszył za nami.
- Przegadała cię! - roześmiał się Matczak pchając go lekko łokciem.
- Dobrze wiedzieć kto tu rządzi- z drugiego boku również pchnął go Janek.
- Straciłem swoją pozycję- westchnął Korol, lecz po jego ustach przemknął delikatny uśmiech.
CZYTASZ
--Iluzja--M. K--
FanfictionOpowieść o Maćku Kacperczyku. Wydarzenia są nie chronologiczne, za co przepraszam. Główna bohaterka pochodzi z wysoko ustawionej rodziny. Od małej była ograniczana, musiała spełniać wymagania. Pewnego dnia podjęła ryzykowną decyzję, która pozwoliła...