.13.

119 9 2
                                    

Dzisiejszy dzień miał być dosyć spokojny. Spotkania z Igą i Natalką , studio i czas dla mnie. Dziwnie to brzmi, nie pamiętam kiedy ostatnio mogłam posiedzieć sama w swoim towarzystwie. Gdy jest się samemu narzeka się na samotność i nudy, lecz dopiero przez zapracowanie i brak nic nie robienia, docenia się taki moment. Kocham swoją robotę i nie umiałabym zmienić ją na cokolwiek innego. W skrócie pracuję dwadzieścia cztery godziny na dobę i całe życie nie robię nic. Realia życia polskiego artysty, nie ma czasu na zatrzymanie się.

Za niedługo nadejdzie dzień moich urodzin. Czy to mnie cieszy? niezbyt. Owszem lubię organizować tak owe imprezy, lecz świętowanie swoich to co innego. Ten dzień traktuje, jak każdy inny dzień w roku. Dziwne jest cieszyć się z dnia, przez który jesteśmy bliżej śmierci.

Ubrałam na siebie jasne jeansy i biały top z długim rękawem. Jak na wrzesień pogoda nie była najgorsza. Słońce świeci, ale lekko wieje. Narzuciłam na wszystko turkusową koszulę, którą związałam.

Pospiesznie założyłam buty I dorzuciłam potrzebne rzeczy do torebki. Przez mój rozregulowany zegar biologiczny coraz częściej się spóźniałam, czego bardzo nie lubię. Od liceum zazwyczaj byłam osobą, która zawsze czekała na resztę, nigdy na odwrót.

Najszybciej, jak mogłam wyszłam z bloku otwierając przy tym moje auto. Zapięłam pasy i ruszyłam w stronę budynku, w którym pracuje moja przyjaciółka. Jest ono w pobliżu centrum miasta przez co mamy blisko do każdej ciekawej lokalizacji.

***

- No hej już jestem wychodź- powiadomiłam ją przez telefon siedząc w samochodzie.

- Już się zbieram- przytaknęłam I nie pozostało mi nic poza czekaniem.

Uwielbiam jeździć autem, strasznie mnie to uspokaja. Najlepszy sposób, aby się odciąć to jazda w nieznaną drogę. Po prostu przed siebie, przy świetle lamp ulicznych. To jedna z wielu rzeczy, którą kocham w życiu.

Z mojego rozmyślania i bezsensownego wgapiania się w wyłączony telefon zakłócił trzask drzwi. Przeskoczyłam wzrokiem w stronę hałasu i zobaczyłam dobrze znaną mi brunetkę.

- Cześć- przytula mnie tak mocno jakby nie widziała mnie przynajmniej miesiąc.

- No już, bo mnie udusisz- zaśmiałam się po prawie pięciu minutach.

- No coś ty, miałabym zakończyć twoją karierę?- roześmiała się co odwzajemniłam- No coś ty- oparła się o czarne oparcie.

- No ja myślę- zapięłyśmy w tym samym czasie pasy i ruszyłam- musiałabyś się potem tłumaczyć Solarowi.

- Rozpaczał by po utracie swojej najlepszej producentki- na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że dzisiaj miała naprawdę bardzo dobry dzień- a tak szczerze to tęskniłam- odwróciła głowę w moją stronę.

- Ja też- spojrzałam jej w oczy- miałam trochę zabiegania w tym tygodniu- westchnęłam I oparłam rękę o szubę pojazdu.

- Praktycznie nie było cię w domu- odparła i przejechała dłonią po swoich ciemnych włosach- i nie kłam chłopaki mówili, że wracasz w środku nocy i wychodzisz rano- wbiła we mnie wzrok.

- W takim razie muszę przeprowadzić poważną rozmowę z nimi i wytłumaczyć, czemu się nie donosi na koleżankę z pracy- zatrzymałam się na czerwonych światłach.

- To jest poważny temat- ewidentnie nie chodziło jej o zabawne przekomarzanie, a ja wiedziałam, że ta rozmowa mnie nie ominie.

- Możemy na miejscu, nie zamierzam się denerwować w trakcie prowadzenia- zaproponowałam, gdy zobaczyłam zielone.

--Iluzja--M. K--Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz