|Oblech|

137 6 0
                                    

Właśnie przeglądałam TikTok kiedy ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.

-Proszę!
-Hej , przyniosłem twój mundurek.
-A okej , dzięki.
-Co tam porabiasz?
-Przeglądam media społecznościowe.
-Tylko nie gadaj z żadnymi nieznajomymi.
-Spokojnie nie będę.
-No ja mam nadzieje.

Nagle Jake zaczął się powoli do mnie zbliżać.

-Ej co robisz?

Wskoczył na mnie i zaczął mnie łaskotać.

-Ej N-No prz-przestań-nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.

Po jakiś 2 minutach łaskotania zszedł.Jednak ja nie chciałam dać za wygraną i na niego wskoczyłam.Zaczęłam się po nim wspinać i zasłoniłam mu oczy.

-Ej nic nie widzę!

Upadłam z nim na łóżko po czym zaczęłam go łaskotać pod pachami.Ale on nic.Nawet się nie zaśmiał tylko leżał.

-Skończyłaś?
-Co?! Ty nie masz łaskotek!Nie fair.

Zeszłam z niego i czworakem usiadłam na swoim miejscu.Jake ułożył się obok mnie.

-Śpiący jestem idę spać.
-Al...

I tak po prostu zasnął.Nie chciałam go budzić po rzeczywiście wyglądał na zmęczonego.Położyłam się obok niego i poszłam spać.

🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸

Powoli zaczęłam się budzić.Wstałam i sprawdziłam godzinę.

CO JUŻ 8:00

Szybko pobiegłam do łazienki , żeby się ogarnąć.Umyłam twarz , zęby i rozczesałam włosy.Potem pobiegłam do szafy , żeby ubrać mundurek jednak go tam nie widziałam.Przypomniało mi się , że zostawiłam go na biurku.Szybko się ubrałam po czym spakowałam książki i biegnę ruszyłam na dół.Zastałam tam tylko kucharkę.

-Dzień dobry!Mogłabym prosić o kanapki?
-Ależ oczywiście Panno Evans.
-Dziękuje!

Pobiegłam do jadalni i usiadłam na krzesło.Przypomniało mi się , że zostawiłam telefon i plan lekcji u siebie w pokoju , więc musiałam iść tam z powrotem.Zeszłam z krzesła i zaczęłam biec do pokoju.Chwyciłam swoje rzeczy i ruszył spowrotem.Kiedy przyszłam na dół to na stole leżało już jedzenie.Wszystko zjadłam i zadzwoniłam do Nathaniel'a.

-Coś się stało Aurora?
-Kto mnie zawiezie do szkoły?
-Na dworzu już czeka limuzyna.
-Limuzyna?!
-Tak.
-Okej dzięki!

Rozłożyłam się i spojrzałam na godzinę była 8:30.Wyszłam z domu i udałam się do auta.

-Dzień dobry.
-Witam panno Evans.

I ruszyliśmy do szkoły.Po około 20 min byłam już na miejscu.Weszłam do budynku i chciałam iść w kierunku swojej sali , ale nie wiedziałam gdzie jest.Postanowiłam się więc kogoś zapytać.

-Przepraszam?
-Czego?!
-Gdzie jest sala.57?
-Nie powiem sama se znajdź.
-No dobrze panie złośliwy.
-Coś powiedziała?
-To co słyszałeś.
-O ty mała suko.

Nagle mnie chwycił i zaciągnął w jakiś mało użytkowy korytarz.

-Zostaw mnie!
-Nie ma szans.

Rzucił mnie o ścianę i zaczął podnosić mi spódniczkę.

OBLECH

-Zostaw mnie! Puść!

Kopnęłam go w brzuch.Jednak jemu to nic nie zrobiło.

-Doigrałaś się!

Walnął mnie w brzuch przy czym upadłam na ziemię.

-I co już mniej pyskata się zrobiłaś Huh?
-P-pierdol się.

Już chciał mnie kopnąć , ale w porę jacyś dwaj chłopacy go pogonili.Wzięli go i gdzieś poszli.Ja w tym czasie siedziałam dalej na ziemi winąc się z bólu.Dzwonek zadzwonił , a ja dalej tam siedziałam.Nie miałam siły , żeby coś powiedzieć.Siedziałam tam już chyba 20 min.Chciałam się podnieść jednak nie mogłam.Powoli podwinęłam koszule i zobaczyłam dużego siniaka na brzuchu.Nawet po przeprowadzce będę bita jak widać.Zaczęłam płakać.Nagle usłyszałam znajome mi głosy.Nathaniel i Jake tu byli.

-Aurora!
-Gdzie jesteś!!

W końcu zajrzeli na korytarz i mnie zobaczyli.

-Boże co ci się stało.
-Kto ci to zrobił?! Zabije!

Nathaniel mnie podniósł i powoli szedł w stronę wyjścia.Wyszliśmy i poszliśmy do samochodu.Przestałam już płakać jednak kiedy Jake chciał mnie dotknąć szybko się odsunęłam.

-Zostaw mnie...
-Spokojnie nic ci nie zrobię tylko chce zobaczyć czy jesteś ranna.

Podwinęłam koszule i pokazałam dużego siniaka.

-O mój Boże...Nate jedź do szpitala!

Moje powieki nagle zrobiły się ciężkie i zasnęłam.

🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸

Obudziłam się w swoim pokoju.Chciałam się podnieść ale poczułam ogromny ból.Położyłam się z powrotem.Obróciłam głowę w bok i zobaczyłam swój telefon.Podniosłam go i wybrałam numer do Nathaniel'a.

-Halo?
-Hej mała coś się stało?
-Boli mnie brzuch-byłam już na skraju rozpłakania się.
-Hej Hej nie płacz już tam idę.

I się rozpłakałam.Strasznie mnie bolał brzuch.Po chwili do pokoju weszli chłopacy i do mnie podeszli.

-Mocno boli?
-Yhm...
-Jake idź po lekarza.
-Nie.Podajcie mi leki przeciw bólowe.
-Jesteś pewna?
-Tak.

Nathaniel poszedł do łazienki i wyjął z tamtąd tabletki.

-Trzymaj.
-Jeszcze woda.

Jak na zawołanie Jake poszedł po szklankę wody do kuchni.Po chwili przyszedł i mi ją dał.
Ból powoli zaczął ustawać.

-A teraz powiesz nam co się tam stało dobrze?
-Byłam już prawie spóźniona do szkoły i szybko biegłam , ale nie wiedziałam gdzie jest i spytałam się jakiegoś kolesia od był wkurzony i mnie zaprowadził na tamten korytarz.Uderzył mnie i potem przyszli jacyś kolesie i go zabrali , a mnie tam zostawili...
-Zabije gnoja!
-Ja z tobą.

I obaj szybko wyszli z pokoju.

🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸

Hej Hej!
Bardzo was przepraszam , że nie napisałam wcześniej rozdziału , ale miałam urodziny No i nie miałam za bardzo czasu.Postaram się jeszcze jutro napisać rozdział :D

777 słów :)

~Never Alone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz