Rozdział XIV

76 10 4
                                    

Pewnego wieczoru Gabriel gotując kolację posłał syna do pokoju asystentki.
-Przekażesz Nathalie, że za dziesięć minut po nią przyjdę?
-Jasne, tato. - odparł chłopak i popędził na górę. Zapukał do drzwi i gdy usłyszał "proszę" nacisnął na klamkę i wszedł do środka.
-Jak się dzisiaj czujesz, Nathalie? - spytał.
-Nie najgorzej. - odparła.
-Tata prosił, żebym Ci przekazał, że za dziesięć minut przyjdzie po Ciebie na kolację.
-To cudownie. Dziękuję Ci bardzo za informację.
Kiedy chłopak wyszedł Nathalie złapała się szafki nocnej i spróbowała sama wstać. Trzymając się chwiejącą dłonią ściany szarpnęła za klamkę. Wyjście na korytarz trochę jej zajęło. Kiedy schodziła po schodach mocno trzymając się barierki, z przeciwnej strony nadszedł Gabriel.
-Nathalie! - krzyknął pełen grozy i czym prędzej popędził w jej kierunku. - Miałaś na mnie poczekać. - mówił próbując wziąć ją pod ramię.
-Nie chcę być ciągle dla Ciebie ciężarem, sama sobie poradzę.
-Ciężarem? Coś Ty znowu wymyśliła. Lubię Ci pomagać. Wtedy mam wrażenie, że chociaż w jednym procencie spłacam swój dług... - Ich oczy ponownie się spotkały. - Mogę, pomóc? - spytał podając kobiecie dłoń. Złapała i oparła na nim cały ciężar swojego ciała. Chwilę im zajęło zanim dotarli do kuchni. Gabriel pomógł jej usiąść a potem zajęli się jedzeniem. Po skończonym obiedzie projektant zaniósł asystentkę do jej sypialni. Tym razem nie protestowała. Nie miała już siły na nic. Mężczyzna ułożył ją delikatnie na pościeli.
-Ah... - znów jęknęła z bólu.
-Bardzo boli?
-Nie. Bywało gorzej. - odparła, ale potem znów chwyciła się za brzuch, gdyż poczuła bolesne ukłucie. Gabriel wyszedł na chwilę na łazienki, po czym wrócił i położył jej na brzuchu ciepły termofor.
-Lekarz powiedział, że to powinno nieco ukoić ból.
I rzeczywiście nawet pomogło.
-Dziękuję... - wyszeptała po czym zasnęła.

W nocy obudziła się gwałtownie. Było jej strasznie gorąco. Potrzebowała iść do toalety, ale nie miała kogo poprosić, by pomógł jej dojść, więc postanowiła udać się tam samodzielnie. Wszyscy już spali, w rezydencji było niezwykle cicho. Powoli wyszła ze swojej sypialni i nagle w kogoś weszła.
-Adrien? - zdziwiła się.
-Nathalie? Co Ty tu robisz o tak późnej porze?
-Idę do toalety... a Ty?
-Sama?
-Tak. Do tego akurat nie potrzebuję towarzystwa. - kobieta lekko się zaśmiała.
-Nie o to mi chodziło. - chłopak również się uśmiechnął. - Ja byłem w kuchni po coś do picia. Ale skoro już tu jestem, to mogę Ci pomóc. - mówiąc to wyciągnął do niej swoją dłoń. Chłopak poprowadził ją do łazienki, a potem na nią zaczekał. Kiedy szli przez korytarz nagle natknęli się na Gabriela.
-Co Wy tu robicie w środku nocy? - spytał.
-Zwiedzamy dom. - Nathalie odpowiedziała ironicznie. - A Ty?
-Idę do toalety. A Wy?
-Właśnie stamtąd wracamy.
Kiedy wzrok projektanta nieco przyzwyczaił się do ciemności, ten przyjrzał się uważnie Nathalie, która podtrzymywana była przez Adriena i rzekł:
-Skoro chciałaś iść do toalety to czemu mnie nie obudziłaś?
-Nie chciałam Cię budzić w środku nocy. Poza tym akurat Adrien był pod ręką.
-Czyli poszłaś najpierw sama?
-Gabriel nie traktuj mnie jak dziecko. Nic mi nie jest... agrhhh... - nagle kobieta złapała się za brzuch i upadła na kolana. W ostatniej chwili, zanim zdążyła uderzyć o podłogę, złapał ją Gabriel.
-Zaniosę ją do łóżka a Ty idź po ten termofor. - mężczyzna zwrócił się do syna. Potem zaniósł Nathalie do swojej sypialni i położył obok siebie.
-Dzisiaj śpisz tutaj. Jeśli będzie się coś działo to masz mnie obudzić, jasne?
-Tak.
-Em... tato... mogę spać dzisiaj z Wami? W moim pokoju coś skrzypi... - spytał Adrien. Gabriel popatrzył na Nathalie potem na syna i odparł z westchnięciem:
-Dobra, wskakuj. Dzisiaj śpimy wszyscy razem... Dobranoc.
-Dobranoc.
-Dobranoc.

Kilka dni później Nathalie mogła już normalnie chodzić. Gabriela to bardzo ucieszyło, ponieważ widział radość na twarzy Nathalie i też cieszył się, że jego asystentka odzyskała w pełni siły. No prawie w pełni - nie licząc oczywiście skutków używania mirauclum, które wciąż się utrzymywały i co jakiś czas dawały o sobie we znaki. Pewnego poranka Gabriel zastał Nathalie śpiącą przy biurku.
-Pewnie znów pracowała całą noc. - pomyślał. Zrobiło mu się jej żal, więc przeniósł ją na kanapę obok. Zdjął jej okulary i przykrył ją kocem. Usiadł obok niej i postanowił, że dokończy książkę, na której przeczytanie nie miał ostatnio czasu. Nathalie przykryta grubym, ciepłym kocem, postawiła głowę na jego kolanie przez sen myśląc, że to poduszka. Gabriel pogłaskał ją delikatnie po głowie i siedział w porannej ciszy. Jednak w ogóle nie mógł się skupić. Po pierwsze dlatego, że obiekt jego westchnień leżał na jego nodze, a jej uroda od pewnego czasu dość często go rozpraszała. A po drugie dlatego, że ciągle o niej myślał.
-Tak bardzo mi Ciebie szkoda, moja Nathalie. Jesteś taką niewinną istotą a tyle przeze mnie już wycierpiałaś. Tak bardzo Cię kocham, moje słoneczko. Może w końcu zdobędę się na odwagę i wyznam Ci prawdę. Nie chcę mieć przed Tobą żadnych tajemnic. Ale wciąż jestem winny... okłamałem Cię... ja wiem, że Ty też mnie kochasz, moja droga... - to mówiąc pocałował ją w policzek.

"Powiedz mi... prawdę..." (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz