🐾Prolog🐾 [po korekcie]

103 6 1
                                    

- Płatku... - ochrypłym od płaczu głosem Mleczne Serce podeszła do syna

Płatek był wychudzony bo kotce zabrakło mleka. Nic jej nie pomagało a jej syn cierpiał. Widok kociaka w takim stanie był okropny, a sama myśl o jego nadchodzącej śmierci ściskała kocicę za gardło.

Potarła nosem o jego malutki bark. Same kości.

Oh, klanie gwiazdy! Co ja mam zrobić?

- przepraszam cię - załkała - zawiodłam... Nie mam czym cię nakarmić

Wnętrze jaskini było puste więc echo rozchodziło się, a kotka słyszała swój własny głos rozchodzący się po całej przestrzeni.

- myślę że powinnaś się wyspać - przyłapał ją Wilcze Serce - jest bardzo późno... - nie dokończył bo kotka mu przerwała

- jedyny kociak z miotu! Jedyny! Który przeżył to Płatek! Właśnie umiera... A ja? A ja mam iść w spokoju spać?! - płacz dorwał ją i wpadła w histerię, której nie dało się uspokoić

Wilcze Serce wybiegł z legowiska, decydując się zawołać partnera kotki. Wszedł do legowiska wojowników i obudził Mysie Futro, mocno trącał łapą kocura mając nadzieję, że ten zbierze siły i pobiegnie

- huh? - kocur wydawał się śpiący, ale gdy zobaczył kto go obudził zerwał się na łapy - czy Płatkowi się coś stało?

Wilcze Serce nie mógł wykrztusić z siebie tego słowa. A bardziej słów. Było mu poprostu ciężko, a śmierci kociaków przyprawiały go o dreszcze.

- sam zobacz

Mysie Futro pobiegł jak oszalały przez cały obóz. On wiedział. On zawsze wiedział i czuł kiedy Mleczne Serce coś trapiło.

Nie zdążył złapać oddechu, a zobaczył martwego syna i zapłakaną partnerkę która nie mogła znieść wszystkiego co się działo. On też nie mógł.

**

W klanie świtu nie dało się nazwać nocy spokojną. Na zewnątrz szalał wiatr, a Księżycowy Kwiat ledwie parła, starając się urodzić kocięta. Kotka dyszała ciężko wrzeszcząc, aż w końcu narodziło się trzecie i ostatnie. Czuła falę ulgi, ale po chwili nadeszły mdłości a kotka zauważyła powiększającą się plamę, prawie kałużę krwi.

- co się dzieje? - zapytała Księżycowy Kwiat rozszerzając oczy

- ty chyba... Ty chyba nie przeżyjesz... - wymamrotała Gwiezdna Sadzawka niepewnie

- ale... Ale moje kociaki!... - załamała się kotka

- pobiegnę po Różany Płatek! - medyczka zerwała się z miejsca mimo podeszłego wieku

Oczy Różanego Płatka błysnęły gdy tylko ujrzała medyczkę. Wstała widząc zmartwienie w jej oczach.

- mam tam biec?

- a jak myślisz! - warknęła medyczka

Różany Płatek wbiegła do żłobka widząc siostrę i krew. Ale tej krwi było za dużo. Stanowczo za dużo.

- Różany Płatku... - wydyszała Księżycowy Kwiat - przepraszam za wszystko, zajmij się nimi, proszę

- ale siostro...

- proszę! - tym razem to brzmiało bardziej desperacko niż kiedykolwiek

- dobrze... - odparła brąziwa kotka

- obiecujesz? - Księżycowy Kwiat oddychała ciężko

- obiecuję - odparła

Nagle oczy Msiężycowego Kwiatu się zamknęły a jej łeb opadł na mech. Ona już nie żyła. Nie dała rady. Jej ciałem coś wstrząsnęło, a po chwili znieruchomiała.

Wojownicy Mroczny Las [Tom I] !W TRAKCIE KOREKTY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz