- Płatku... - ochrypłym od płaczu głosem Mleczne Serce podeszła do syna
Płatek był wychudzony bo kotce zabrakło mleka. Nic jej nie pomagało a jej syn cierpiał. Widok kociaka w takim stanie był okropny, a sama myśl o jego nadchodzącej śmierci ściskała kocicę za gardło.
Potarła nosem o jego malutki bark. Same kości.
Oh, klanie gwiazdy! Co ja mam zrobić?
- przepraszam cię - załkała - zawiodłam... Nie mam czym cię nakarmić
Wnętrze jaskini było puste więc echo rozchodziło się, a kotka słyszała swój własny głos rozchodzący się po całej przestrzeni.
- myślę że powinnaś się wyspać - przyłapał ją Wilcze Serce - jest bardzo późno... - nie dokończył bo kotka mu przerwała
- jedyny kociak z miotu! Jedyny! Który przeżył to Płatek! Właśnie umiera... A ja? A ja mam iść w spokoju spać?! - płacz dorwał ją i wpadła w histerię, której nie dało się uspokoić
Wilcze Serce wybiegł z legowiska, decydując się zawołać partnera kotki. Wszedł do legowiska wojowników i obudził Mysie Futro, mocno trącał łapą kocura mając nadzieję, że ten zbierze siły i pobiegnie
- huh? - kocur wydawał się śpiący, ale gdy zobaczył kto go obudził zerwał się na łapy - czy Płatkowi się coś stało?
Wilcze Serce nie mógł wykrztusić z siebie tego słowa. A bardziej słów. Było mu poprostu ciężko, a śmierci kociaków przyprawiały go o dreszcze.
- sam zobacz
Mysie Futro pobiegł jak oszalały przez cały obóz. On wiedział. On zawsze wiedział i czuł kiedy Mleczne Serce coś trapiło.
Nie zdążył złapać oddechu, a zobaczył martwego syna i zapłakaną partnerkę która nie mogła znieść wszystkiego co się działo. On też nie mógł.
**
W klanie świtu nie dało się nazwać nocy spokojną. Na zewnątrz szalał wiatr, a Księżycowy Kwiat ledwie parła, starając się urodzić kocięta. Kotka dyszała ciężko wrzeszcząc, aż w końcu narodziło się trzecie i ostatnie. Czuła falę ulgi, ale po chwili nadeszły mdłości a kotka zauważyła powiększającą się plamę, prawie kałużę krwi.
- co się dzieje? - zapytała Księżycowy Kwiat rozszerzając oczy
- ty chyba... Ty chyba nie przeżyjesz... - wymamrotała Gwiezdna Sadzawka niepewnie
- ale... Ale moje kociaki!... - załamała się kotka
- pobiegnę po Różany Płatek! - medyczka zerwała się z miejsca mimo podeszłego wieku
Oczy Różanego Płatka błysnęły gdy tylko ujrzała medyczkę. Wstała widząc zmartwienie w jej oczach.
- mam tam biec?
- a jak myślisz! - warknęła medyczka
Różany Płatek wbiegła do żłobka widząc siostrę i krew. Ale tej krwi było za dużo. Stanowczo za dużo.
- Różany Płatku... - wydyszała Księżycowy Kwiat - przepraszam za wszystko, zajmij się nimi, proszę
- ale siostro...
- proszę! - tym razem to brzmiało bardziej desperacko niż kiedykolwiek
- dobrze... - odparła brąziwa kotka
- obiecujesz? - Księżycowy Kwiat oddychała ciężko
- obiecuję - odparła
Nagle oczy Msiężycowego Kwiatu się zamknęły a jej łeb opadł na mech. Ona już nie żyła. Nie dała rady. Jej ciałem coś wstrząsnęło, a po chwili znieruchomiała.
CZYTASZ
Wojownicy Mroczny Las [Tom I] !W TRAKCIE KOREKTY!
FantasiNowe trzy kociaki dla klanu, to nowe wyzwanie szczególnie, że kociaki mają w połowie krew z klanu Chmury. Koty klanu świtu nie patrzą na kociaki pozytywnie przez sam fakt, że mają mieszaną krew. Kociaki postanawiają udowodnić klanowi swój potencjał...