🫶Rozdział 5🫶 [po korekcie]

45 2 2
                                    

Życie nie było takie proste jakie się zdawało, a przynajmniej nie Jaśminki. Koteczka za wymknięcie się z obozu została ukarana i miała zakaz wychodzenia ze żłobka na jakiś czas. Jaśminka strasznie się nudziła i miała dość przesiadywania w tym samym miejscu dzień w dzień. Z zalet miała już 3 księżyce i niewiele pozostało do jej mianowania na uczennicę, ale z wad nie zostanie mianowana uczennicą w porę nowych liści, tak jakby tego chciała. Może i nie było to najgorsze co ją spotkało i zapewne spotka, jednak Jaśminka była zdruzgotana tym faktem. Najgorszą rzeczą w przesiadywaniu w żłobku przez cały dzień było słuchanie jęków Leszczynowego Liścia, która ciągle zrzędziła, a Gwiezdna Sadzawka praktycznie cały dzień siedzi przy karmicielce, która nie chce przenieść się do legowiska medyczki.

- dalej mnie boli - jęknęła karmicielka

- nie mam już innych ziół na bóle brzucha - westchnęła medyczka - musisz to jakoś wytrzymać

Szara kocica spojrzała na nią jakby Gwiezdna Sadzawka ją obraziła, albo odpyskowała.

- przecież ja tu umrę! - zażaliła się - a ty mi karzesz to przeczekać?!

Medyczka wydała się zirytowana. Naprawdę do karmicielki chyba nie doszła informacja że to normalne przed porodem, chociaż Jaśminki to w cale nie zdziwiło, bo Leszczynowy Liść nie była najmądrzejsza.

- cóż, ja nie mam na to wpływu - czarna kotka zebrała swoje zioła i wyszła ze żłobka nawet się nie żegnając

Leszczynowy Liść fuknęła urażona i skuliła się w kulkę na swoim legowisku. Jaśminka zawsze jej zazdrościła, że przez jej ciągłe zrzędzenie uczniowie bardziej starali się przy jej legowisku i było najwygodniejsze w całym obozie.

**

Dnie mijały i jednocześnie dłużyły się nie dając nawet poznać, że coś się dzieje. Jaśminka czuła jakby świat wariował i nic nie było takie samo. W pamięci jednak zatkwiło jej wspomnienie spotkania Ostrokrzewiastej Jagody na łące dzielącej granice. Jej westchnienie na niewiele się zdało, ponieważ Leszczynowy Liść wierciła się niemiłosiernie.

Ta kotka jest nie do zniesienia!

- wróciłam - oznajmiła Różany Płatek, która wyszła rozprostować łapy po lesie

Lawenda i Fiołek poszli razem z nią, ale Jaśminka dalej miała szlaban za swoją ucieczkę. Jej rodzeństwo wydawało się podekscytowane.

- ja zaraz wrócę, pójdę zjeść jakąś obfitą zwierzynę - oznajmiła Różany Płatek i potruchtała do sterty zwierzyny

Kremowa koteczka poczuła niesprawiedliwość, jej szlaban trwa i trwa, dawno nie wychodziła ze żłobka a Fiołek i Lawenda nie chcieli przynieść jej nawet kulki mchu do zabicia nudy. W końcu do żłobka wkroczyła dwójka kociaków, a Lawenda wyglądała na bardziej zarozumiałą niż zwykle.

- żałuj lepiej siostrzyczko, że cię tam nie było - przechwalała się czarna kotka - nasze terytorium jest bajeczne

Jaśminka nie zamierzała tego słuchać więc zwinęła się w kulkę, kładąc uszka na głowie.

Nie będe jej słuchać, nie będe jej słuchać nie będe...

Jaśminka niestety uległa złości i warknęła na siostrę.

- spokojnie, bo jeszcze zaczniesz szczekać - prychnęła Lawenda

- zacznę szczekać jak ty latać! - odparła Jaśminka, a Leszczynowy Liść syknęła poirytowana

- możecie być cicho?!

Wojownicy Mroczny Las [Tom I] !W TRAKCIE KOREKTY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz