Rozdział 7.

44 12 12
                                    

Po porannym treningu byłam umówiona na spędzenie dnia u Rosy. Wysiadając z samochodu, sięgnęłam jeszcze na tylne siedzenie i wsunęłam pod pachę butelkę naszego ulubionego wina. Otworzyłam drzwi do pokoju przyjaciółki i dostrzegłam Rosalie pochyloną nad biurkiem. Oznacza to zawsze, że skupiona jest na wierszu. Macham jej ręką na znak, że dam jej czas na dokończenie i siadam na łóżku. Sięgam po jej laptopa i zaczynam wybierać film, który będziemy oglądać.     Po kilku minutach Rosa wstała znad biurka i wyrzuciła do kosza pożółkłą kartkę, którą zdążyła zgnieść już w kulkę. Spojrzałam na nią znacząco.

- Czuję się beznadziejnie. - westchnęła ciężko i padła obok mnie na łóżko.   

- Co się stało? - spytałam troskliwie, ściskając przyjaciółkę.   

- Nic mi ostatnio nie wychodzi. - powiedziała słabo. - Chcę napisać coś o Juliette i dać jej w prezencie, ale nic nie jest wystarczająco dobre.

- Rosalie, wydaje mi się, że potrzeba ci dobrego wina. - wyciągnęłam w jej stronę butelkę i korkociąg, pozwalając jej czynić honory. Zabrała się do otwierania napoju.

Rosa od dawna była zauroczona w Juliette. Już w szóstej klasie zaczęła uśmiechać się do blondynki, która zdawała się nie zwracać na nią uwagi. Razem wymyślałyśmy pierwsze miłosne wierszyki, które wrzucałyśmy dziewczynie do piórnika. Wtedy też narodziła się pasja Rosalie, jaką jest poezja. Później do naszego potajemnego podrywu dołączył Xavier.   

- Co u ciebie? - zagadnęła.

Przyjaciółka, choć oczywiście nie miała przede mną tajemnic, nie lubiła rozmawiać o swoich emocjach, czy problemach. Od zawsze była bardzo wrażliwa, więc gdy coś ją gryzło, było to zauważalne na pierwszy rzut oka, wolała jednak zmienić temat i pozbyć się złych myśli, odkładając je na dalszy plan.

- Nie najlepiej. - wzruszyłam ramionami. Rosa zmarszczyła tylko brwi, dając mi pole do kontynuowania wypowiedzi.

- Wkurza mnie mama, Noah, i teraz jeszcze Xavi. Co się z nim w ogóle dzieje?    Wyciągnęłam telefon, czytając wiadomość, wysłaną do chłopaka trzy dni wcześniej.

Xavi: hej, o co chodzi? nie odzywasz się od tygodnia... daj chociaż znać czy wszystko ok.   

Podsunęłam telefon pod nos Rosalie, wskazując palcem na datę.

- Auri, ze mną też się nie kontaktował. - dziewczyna wyraźnie się zaniepokoiła. - Może coś się stało?   

- Co niby miałoby się stać? - zmarszczyłam nos z irytacją.

- Może jest na ciebie zły? - podsunęła nieśmiało Rosa.

- Co? - wyrzuciłam ręce w powietrze. - A niby czemu ja jestem znowu winna?

Częstym zjawiskiem w naszej małej grupce przyjaciół, było obarczanie mnie winą za złe wydarzenia u pozostałych. Wkurzało mnie to i niejednokrotnie dawałam im o tym znać.

- Nie denerwuj się... - poprosiła, rzucając mi przepraszające spojrzenie. - Nie chodzi o to, że jesteś winna. Zasugerowałam tylko, że może być na ciebie zły. - wyjaśniła łagodnym tonem.

- Nie ma ku temu powodu. - ucięłam.

- Okej, a co z Noah? Wspominałaś też o nim.

- Ciągle zmienia godziny treningów albo je odwołuje.

- Hm, to rzeczywiście słabo. - Rosa podsunęła mi butelkę pod nos. - Pij.

- Jak mu to tak bardzo wadzi, to niech zmieni pracę. - odparłam zrezygnowana, wycierając wilgotne wargi.

Will be betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz