Z uśmiechem na ustach wyszłam z centrum handlowego The Regent i skierowałam się na parking. Trzymałam dwie ogromne torby z zakupami, które wyraźnie mi ciążyły. Kątem oka zauważyłam podbiegającego do mnie mężczyznę w średnim wieku. Na jego głowie i zaroście pojawiły się już oznaki starzenia, twarz również pokryta była nielicznymi zmarszczkami. Jednak jego ciało wciąż wyglądało na sprawne i umięśnione. Facet był barczysty i z pewnością bardzo silny.
- Dzień dobry. Może pomogę? - zaproponował, zerkając na niesione przeze mnie siatki.
- Poproszę. - skinęłam głową i odczułam wyraźną ulgę, kiedy odebrał ode mnie zakupy.
Otworzyłam bagażnik i razem wpakowaliśmy torby do środka. Zastanawiałam się jak wniosę je do domu, nie spadając przy tym ze schodów.
- Bardzo panu dziękuję. - powiedziałam z wdzięcznością.
- Ależ nie ma za co, panienko. - obdarzył mnie szarmanckim uśmiechem, po czym odwrócił się i odszedł. Uśmiechnęłam się pod nosem. Magia świąt, czyż nie? Z nieba spadają mi mięśniacy, którzy z chęcią zaniosą moje zakupy do samochodu.
Przerwa świąteczna zaczęła się dokładnie dzień wcześniej. To pewnie dlatego miałam tego dnia tak dobry humor. Do Bożego Narodzenia został jeszcze tydzień, ale trymestr jesienny zawsze kończy się nieco wcześniej. Jednak moje ferie wyglądały inaczej. Mimo braku zajęć lekcyjnych, wciąż miałam dużo pracy. Dwa treningi dziennie, rano i wieczorem, wystarczyły żeby doszczętnie zmasakrować mój organizm. Dlatego nie mogłam korzystać z wolnego jak większość uczniów, którzy wówczas spędzali całe dnie na spotkaniach z przyjaciółmi i imprezach. Wiedziałam, że zwłaszcza w tym roku, kiedy do egzaminu zostały trzy miesiące, nie będę mogła często widywać się z Rosą i Xavierem. Z tego powodu postanowiliśmy przełożyć naszą małą tradycję o tydzień.
Co roku w okresie przedświątecznym spotykaliśmy się, aby podarować sobie nawzajem prezenty. Termin tegorocznego spotkania przypadał właśnie tego dnia. Dla Rosy kupiłam zestaw kosmetyków do pielęgnacji ciała, co w jej przypadku zawsze okazywało się trafionym prezentem. Uwielbiała zimowy zapach jabłek i cynamonu, którym po wykorzystaniu produktów pachniała przez kolejny tydzień. Oprócz tego postanowiłam sprezentować jej słynną bluzę z napisem „send nudes" i butelkę jej ulubionego wina. Xavier z kolei miał dostać pudełko wypełnione słodyczami, przekąskami i alkoholem. Dołożyłam też do tego flakonik najczęściej używanych przez niego perfum. Obydwojgu zrobiłam również ramkę z naszym wspólny zdjęcie. Byłam zadowolona z finalnego efektu i gotowa na spędzenie dnia z przyjaciółmi.
W drodze do domu Rosalie wyciągnęłam telefon i wybrałam numer mojego trenera.
- Hej, Noah. - przywitałam się, gdy odebrał.
- Mój ulubiony numer do mnie zadzwonił. - stwierdził triumfalnie. - Czemu mogę to zawdzięczać?
- Możemy dziś odwołać trening? - poprosiłam, robiąc maślane oczka, choć wiedziałam, że tego nie zobaczy.
- Z powodu? - zdziwił się, nagle poważniejąc.
- Chcę spędzić jeden dzień z Xavim i Rosą. - wyjaśniłam szczerze. W odpowiedzi dostałam tylko pełną napięcia ciszę, więc postanowiłam dorzucić więcej błagalnego tonu. - Proszę, Noah. Będziemy teraz non stop ćwiczyć, chcę tylko jeden dzień wolnego.
- Okej. - zgodził się niechętnie, a ja potrafiłam wyobrazić sobie jak przewraca oczami. W końcu to mi powinno bardziej zależeć.
- Mam jeszcze jedną prośbę. - powiedziałam, przygryzając wargę.
- O jedną za dużo. - westchnął, ale w jego tonie pobrzmiewała nuta rozbawienia.
- Możesz nie wspominać o tym mamie? - starałam się, aby nie wyczuł niepewności w moim głosie. - Zachowajmy się tak, jakby trening rzeczywiście się odbył.
CZYTASZ
Will be better
JugendliteraturAurora to przeciętna 17 - latka, uczy się, spędza czas z przyjaciółmi i czerpie z życia pełnymi garściami. Przygotowuje się też do najważniejszego egzaminu w jej życiu. Od niego zależy czy dostanie się do szkoły tanecznej Teatru Wielkiego. Aby bezbł...