Rozdział 25

1.1K 66 59
                                    

Izuku spędził noc na obserwowaniu śpiącego Katsukiego. Delikatnie głaskał go po włosach, starając się go przy tym nie obudzić. Nie było tajemnicą ze Katsuki potrzebował odpoczynku. Blondyn brał na siebie zbyt dużo a to sprawiało że nie dawał rady, jego organizm się buntował czego najlepszym przykładem było tamto omdlenie. Musiał przystopować inaczej się wykończy. 
To że był dobrym facetem, przywódcą i Alfą nie podlegało wątpliwości, jednak definitywnie nie potrafił poradzić sobie z przerośniętą ambicją.

- Musisz przystopować. - szepnął i pocałował śpiącego blondyna w czubek głowy. - Inaczej się wykończysz. - dodał a w odpowiedzi otrzymał jedynie senne mamrotanie alfy. Rozczuliło go to i sprawiło że w klatce piersiowej zielonowłosego rozlało się przyjemne ciepło.

Noc minęła mu spokojnie, mimo że nie zmrużył oka ani na chwilę. Chociaż czuł się zmęczony to sen nadal nie nadchodził, nawet wtedy gdy za oknem powoli wschodziło słońce. Tak więc rano Izuku pomimo spokojnej nocy wyglądał jakby go z krzyża zdjęli, albo chociaż przejechali samochodem ciężarowym.

- Źle spałeś? - zapytał sennie Katsuki podnosząc się do pozycji siedzącej. Pocałował on zielonowłosego w czubek głowy, po czym posłał mu zmęczony uśmiech.

- Nie przejmuj się, po prostu za dużo myślę. - odpowiedział Izuku próbując przy tym stłumić ziewnięcie. 

- Wyśpij się. Odpocznij. Tak będzie dla ciebie najlepiej. 

- Nie mogę Kacchan. Obiecałem już pani Saeko że przyjdę jej pomóc z młodszymi dziećmi kiedy ona..- na chwilę zamarł czując piekący ból w sercu na myśl o tych słowach - będzie załatwiała formalności związane z pogrzebem Kingu.

- Ale..

- Żadnych ale, ty masz swoje obowiązki a ja mam swoje. Nie martw się dam sobie radę. W przeciwieństwie do innych co poniektórych wiem kiedy powiedzieć "stop". 

- Mam dziwne wrażenie że ci inni co poniektórzy to nikt inny jak moja skromna osoba. Nie mylę się?

- Masz ci los, doprawdy niesamowita ta twoja intuicja. - roześmiał się Izuku i pogłaskał blondyna po policzku, niechętnie wyswobadzając się z jego objęć. - Musimy się zbierać jeśli nie chcemy się spóźnić.

- Jeszcze chwila. - mruknął Katsuki przyciągając omegę do siebie niczym dziecko przytulające się do pluszowego misia. - Jeszcze pięć minut. 

Jak zawsze owe pięć minut, pięcioma minutami wcale nie było. Z łóżka zwinęli się dopiero godzinę później, oboje spóźnieni ubierali się w pośpiechu śmiejąc się przy tym z samych siebie.
Oj, tak to jest jak się wyłącza budzik mamrocząc pod nosem "jeszcze tylko chwila", ale czy można ich winić? Prze to wszystko co się ostatnimi czasy działo w ogóle nie mieli czasu dla siebie.

- Widzimy się wieczorem. - rzucił Izuku całując go przelotnie w policzek, chłopak mocno się śpieszył wiedząc że i tak są już mocno spóźnieni a nim dojedzie na miejsce minie jeszcze sporo czasu.

- Tylko nie wracaj sam po nocy bardzo cię proszę. Zaczekaj na...

- Tak, tak wiem! Mam czekać na ciebie. Z resztą wiesz że nie jadę sam. Będę z Neito! Opcjonalnie zadzwonię po Shinso gdyby spotkanie znów się przedłużyło! - zawołał przez ramię Izuku biegnąc w stronę wyjścia. Potykając się o własne nogi pędził do stojącego pod domem samochodu. Obok którego dostrzegł znajomą blond czuprynę.

- No brawo, śpiąca królewna w końcu wstała. - zironizował czekający obok samochodu Neito. Nie był zły, ani trochę, ale byłby głupcem gdyby przepuścił taką okazję do grania złego gliny.

Wataha | Bakudeku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz