Rozdział 5

1.5K 105 52
                                    

Dom Izuku płonął. Ogłuszający odgłos syren nadjeżdżających wozów strażackich i rozpaczliwe próby wejścia do środka przez bohaterów przerywały ciszę nocną. Lecz nikt nie odważył się wejść do grożącego zawaleniem budynku.
To że w domu przebywał młody chłopak i jego matka nie miało znaczenia, w końcu żaden z bohaterów nie miał zamiaru tam zginąć - nie od dzisiaj wiadomo że martwy ratownik to zły ratownik. Poza tym... czym jest życie dwójki zwykłych szarych ludzi w porównaniu z życiem bohatera który ratował tysiące takich.
Po pewnym czasie pracy w tym osobliwym zawodzie śmierć przestaje być tragedią a staje się po prostu.. statystyką.

Katsuki prychnął z pogardą patrząc na to wszystko. Gdyby nie fakt że jego mate spokojnie spał na tylnym siedzeniu samochodu, zapewne nie byłby teraz taki spokojny. Na szczęście jednak Izuku i jego matka byli bezpieczni - podobnie jak pozostali uczestnicy „misji ratunkowej" z watahy.

Blondyn nie mógł napatrzyć się jak to ociekające hipokryzją społeczeństwo odkrywa przed nimi poziom swojego zepsucia.
Bohaterowie którzy kreują się na istne matki miłosierdzia, ratujące wszystkich dookoła teraz rozkładają ręce czekając aż ktoś odwali za nich czarną robotę, byleby móc sobie wpisać do statystyk kolejną akcję ratunkową. Bo przecież tylko to się dla nich liczy - miejsce w rankingu bohaterów.
Niewielu pozostało bohaterów w prawdziwym tego słowa znaczeniu.

- Nawet nie próbują ich ratować. - odezwał się Shinso opierając się o bok samochodu. Dłonie miał skrzyżowane na piersi a jego pełen pogardy wzrok spoczął na jednym z bohaterów. - I oni mają czelność nazywać się bohaterami?

- Co racja to racja... wiesz ostatnio doszedłem do wniosku że mimo iż to w teorii my mamy w sobie instynkty pierwotnych zwierząt to jesteśmy dużo bardziej ludzcy niż oni. - powiedział znów z obrzydzeniem spoglądając na zbierający się pod domem tłumek. - Za ile jedziemy? Izuku powinien jak najszybciej trafić do lekarza. - zmienił temat, mimowolnie spoglądając w stronę samochodu. 

- Wiem, ale nie możemy zwracać na siebie uwagi wiesz o tym. A teraz kręci się tutaj tylu bohaterów i innych mundurowych że wyjechanie stąd bez zatrzymania przez któregokolwiek graniczy z cudem.

Katsuki nie odpowiedział a jedynie zacisnął pięść zdenerwowany całą sytuacją. Co prawda w wyniku jego obecności stan młodszego chłopaka lekko się poprawił jednak młody Alfa nie mógł czuwać przy swojej omedze. Ruja młodszego zbyt silnie oddziaływała na jego ciało, a ostatnią rzeczą jakiej chciał młody Bakugo było skrzywdzenie Izuku.
Siedział wiec w pewnej odległości od samochodu jak ten zbity pies i czekał aż to wszystko się skończy. Aż wrócą do domu.

- Denerwujesz się. - bardziej stwierdził niż zapytał Shinso, siadając spokojnie na ziemi z braku innego miejsca. - To widać. 

- ...i co ja mam ci powiedzieć Shin? Tak denerwuje się jak cholera, nie wiem jak mu pomóc. Nie mogę się nawet do niego zbliżyć przez tę jego pieprzoną ruję.

- Hej, hej stary spokojnie. Pomyśl o tym w ten sposób, znalazłeś mate. Chłopak żyje, co prawda nie wie absolutnie nic o naszym świecie ale to nie zmienia faktu że żyje. Pomyśl o tych wszystkich których Mate zostali zamordowani przez naukowców w imię "nauki". - zrobił cudzysłów rękoma, chcąc w ten sposób podkreślić jak bardzo wątpi w naukowe znaczenie owych badań. 

- To miało mnie twoim zdaniem pocieszyć? Od dobrych trzech lat, nie miałem pojęcia gdzie jest mój Mate, nie miałem pojęcia co się z nim dzieje a okazuje się że gdyby tylko jego matka została znaleziona wcześniej... mógłbym być przy nim, a co najważniejsze nie cierpiałby tak bardzo jak ma to miejsce teraz. 

- Katsuki, ja naprawdę rozumiem że denerwuje cię fakt iż nie potrafisz mu pomóc, ale za bardzo skupiasz się na negatywach. Spójrz na to od tej strony, teraz Izuku się odnalazł, masz szansę zawalczyć o jego uczucia i stworzyć mu dom w którym będzie się czuł bezpieczny i kochany, masz coś czego ja.. - Urwał jakby zdając sobie sprawę że powiedział za dużo. Odchrząknął więc i ponownie podjął wątek, zmieniając jednak odrobinę ton swojej wypowiedzi. - Czego wielu innych nigdy nie będzie miało. Pamiętaj o tym.

Wataha | Bakudeku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz