Rozdział 32

896 71 28
                                    

Kilka tygodni później doszło do egzekucji "Rekina". Było to ogromne wydarzenie nie tylko dla watahy przewodzonej przez rodzinę Bakugo, ale także dla każdej sąsiedniej watahy. W końcu uwolnili się od tego koszmaru nękającego ich przez tyle lat.
A jeśli chodzi o Izuku, chłopak powoli dochodził do siebie. Rany ładnie się goiły, a przy wsparciu narzeczonego, Neito i Shinso, zielonowłosy wydobrzał również psychicznie. Na powrót stając się tą samą osobą co przed atakiem.
Pewne było że nigdy nie zapomni, ale przynajmniej nauczył się z tym żyć.

Teraz  w salonie Domu Głównego siedziało dość sporo osób, gdyż w końcu lekarz prowadzący Izuku pozwolił na odbycie się tej rozmowy. Uznał on bowiem że psychika chłopaka jest już na to gotowa. Tak więc w salonie na kanapach siedział Izuku a tuż obok niego Inko, natomiast po przeciwległej stronie na kanapie siedzieli Daichi z żoną, Osamu i ich matka.

Dlaczego? Daichi rozpoznał przerażoną zielonowłosą kobietę bez większej trudności. To był Inko. Jego siostra, a pewność dała mu niewielka blizna na dłoni kobiety. Pamiątka po jednej z dziecięcych zabaw.
Kiedy zrozumiał że chłopak, którego tu przywiózł w tragicznym stanie jest jej synem, poczuł jak momentalnie robi mu się niedobrze. Od lat pragnął by jego siostra się odnalazła, ale nigdy nie sądził że będzie miało to miejsce w tak... okrutnych okolicznościach.

- Dlaczego? - przerwał ciszę głos Osamu, mężczyzna miał zielone włosy i brązowe oczy, zupełnie odwrotnie do Daichiego który wyglądał dosłownie jak męska wersja Inko. - Nie dawałaś znaku życia przez tyle lat... dlaczego?

- Dlaczego uciekłam? - powtórzyła Inko ze łzami w oczach. - Czy ty sobie ze mnie kpisz człowieku?

- Mamo przestań. - odezwał się twardo Izuku widząc że jego matka cała się spięła gotowa do kłótni stulecia. Nie chciał awantury, dopiero co udało się im przepracować traumę Katsukiego, po wszystkim tym co zrobił im Rekin. Chłopak nie miał zamiaru zaprzepaścić tego wszystkiego w jeden wieczór. Dlatego jego cel był prosty, nie dopuścić do tego by sytuacja wymknęła się spod kontroli. - Tak do niczego nie dojdziesz. Odetchnij i rozmawiaj z nimi spokojnie.

- Czy ty wiesz czego ty ode mnie wymagasz Izuku?

- Popełniałaś te same błędy co oni. Też starałaś się robić co dla mnie najlepsze wbrew mojej woli. Gdyby nie ty i twoje ukrywanie się przed wszystkimi dawno temu poznałbym Katsukiego a kto wie może uniknęlibyśmy tego co miało miejsce później.

- Izu...

- Chociażby dlatego powinnaś z nimi porozmawiać. Odwracaniem się od nich niczego nie załatwisz. - powiedział i złapał za dłoń kobiety chcąc dodać jej otuchy. Charakter to akurat miał po ojcu bez wątpienia, ale to nawet lepiej. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wytrzymałby z Inko zbyt długo.

- Moja ucieczka to JEST wasza wina. - powiedziała wtedy Inko, a siedzący naprzeciw Daichi zacisnął dłoń w pięść. Jak ona mogła wygadywać takie bzdury.

- Dziecko co ty w ogóle mówisz? Nasza wina? - zapytała kobieta będąca babcią Izuku, dopiero teraz udało jej się odezwać gdyż wcześnie mieszanina emocji w niej była tak silna ze nie potrafiła nic powiedzieć.

- A czyja? Widzieliście do czego ten... ten... potwór Hajime jest zdolny. Rzucił się na mnie w waszej obecności a wy mimo to zapraszaliście go na obiadki i wesoło rozprawialiście o naszym ślubie. Nikt z was nie zapytał czy ja w ogóle tego chcę.

- Poważnie?! I zamiast przyjść porozmawiać z rodzicami uznałaś że uciekniesz bogowie raczą wiedzieć gdzie?! - podniósł głos Osamu, który ewidentnie najgorzej znosił całą tę sytuację.

- A powiedz mi co miałam zrobić?! Wszyscy byliście w niego zapatrzeni jak w obraz... a tylko ja wiedziałam jaki on jest naprawdę!

- Czy ty siebie słyszysz?! Hajime nienawidził siebie za to co zrobił i każdego dnia nienawidzi się coraz bardziej. Po twojej ucieczce pomagał cię szukać na wszelkie możliwe sposoby. Wyprzedawał rodzinny majątek by zdobyć pieniądze na poszukiwania...!

- I widzisz?! Znów to robicie! Bronicie go chociaż to mnie powinniście bronić! Powinniście stać po mojej stronie!

- DOŚĆ! Wasze krzyki do niczego nie doprowadzą. Uspokójcie się wreszcie bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. - przerwał to bezcelowe koło oskarżeń Izuku wstając gwałtownie. Nie było to jednak zbyt mądrym pomysłem i chłopak momentalnie się skrzywił.

- Cała ta rozmowa nie ma...

- Mamo usiądź i zamknij się chociaż na pięć minut. - warknął Izuku który nie potrafił zrozumieć jak dorośli ludzie, mogą zachowywać się w ten sposób.

- Pięknie syna wychowałaś. - zadrwił Osamu za co został spiorunowany wzrokiem przez Izuku.

- Pana też po proszę by zamknął paszczę bo wasze przerzucanie winy z jednej strony na drugą jest na poziomie dzieci z pierwszej klasy podstawówki, z całym szacunkiem dla wspomnianych dzieci. - powiedział Izuku i pocierając obolały bok spojrzał na ludzi którzy w teorii byli jego rodziną. - Mama uciekła, bo czuła że będziecie przeciw niej. Uciekła też z miłości bo poznała mojego ojca. I mój ojciec w przeciwieństwie do innych co poniektórych potrafił trzymać łapy przy sobie kiedy sobie tego nie życzyła. Nie mówię ze zrobiła dobrze, bo powinna chociaż spróbować wyjaśnić wam sytuację, a nawet jeśli nie wyjaśnić to pozostawić jakiś znak że żyje i wszystko z nią dobrze. Jednak w tym wszystkim wy nie jesteście bez winy. Byliście przekonani że robicie to dla jej dobra, a przyniosło skutek odwrotny do zamierzonego. Wiem to bo mama jest dokładnie taka sama. Przez to co ją spotkało z rąk Hajime przez długi czas próbowała stanąć mi na drodze do szczęścia z Katsukim. Popełniacie te same błędy. Nie możecie obwiniać siebie nawzajem bo wszyscy jesteście winni w takim samym stopniu. Więc weźcie się w garść i zacznie od nowa. A najlepszym początkiem będzie zostawienie przeszłości za sobą. - kiedy skończył mówić wstał i wyszedł z salonu zamykając swoich "gości" na klucz, modląc się w duchu żeby się tam nie pozabijali. Stojący pod drzwiami strażnik dostał ten klucz do rąk wraz z poleceniem by otworzyć dopiero gdy rodzina dojdzie do jakiegokolwiek porozumienia.

Zmęczony tymi kilkoma czy tam kilkudziesięcioma minutami w otoczeniu ciągłych krzyków i oskarżeń rzucił się na łóżko i przytulił się do poduszki, od której nadal ciągnął się przyjemny zapach jego mate.
Przez to wszystko także śluby musiały zostać odłożone w czasie, już pal licho noc poślubną bo na seks mieli przecież całe życie, ale Izuku chciał żeby tamten dzień był równie wyjątkowy co ten o którym opowiadała mu babcia. Pragnął zapamiętać każdą emocję jaka przemknie po twarzy Katsukiego i zachować je w pamięci jak najcenniejszy skarb.

- Śpisz? - zapytał doskonale znany Izuku głos, kiedy materac ugiął się po jednej stronie a rozgrzana dłoń Katsukiego przesunęła się po plecach zielonowłosego.

- Nie. - odpowiedział obracając się na plecy by bez większych przeszkód móc patrzeć na swojego mate. -Ci ludzie to istny rodzinny armagedon.

- Aż tak źle? - zapytał rozbawiony Katsuki, rysując na brzuchu zielonowłosego jakieś niewidzialne wzroki.

- Gorzej jak z twoim dziadkiem.

- To faktycznie źle. Jesteś pewien...

- Że to dobry pomysł? Ani trochę. Coraz częściej mam ochotę po prostu wyjechać z tobą jak najdalej się da. Gdzie będę miał cię tylko dla siebie.

- Zawsze masz mnie na wyłączność. - zaśmiał się Katsuki i posłał zielonowłosemu oczko, po czym nachylił się do jego ust łącząc je w delikatnym pocałunku.

- Masz dzisiaj jeszcze zajęcia? - zapytał zauważając że Katsuki ma na sobie ten cholerny mundur, w którym wyglądał lepiej niż pomnik Apolla w pełnej krasie.

- Już po. Jeszcze chwila i ciebie też czeka szkoła. - zaśmiał się blondyn i pogłaskał chłopaka po policzku.

- Nie przypominaj mi nawet. - jęknął Izuku robiąc przy tym minę cierpiętnika i męczennika narodowego.
Czym jeszcze bardziej rozbawił blondyna.

Od autorki
Siemka, pisałam na telefonie wiec jakby były jakieś błędy do wołajcie.
Poza tym w końcu mamy jakieś... szczęśliwsze momenty u Baku i Deku.
W następnych rozdziałach będzie ich dużo więcej tak samo jak więcej będzie relacji Shinso i Monoma bo będzie się ona stopniowo rozwijała.
~ Nikita

Wataha | Bakudeku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz