rozdział 6

881 27 7
                                    

Pov. Hailie

Siedziałam z bólem w klasie i miałam dziwne wrażenie, że powinnam o czymś pamiętać.
Nauczycielka chyba zauważyła, że nie czuje się najlepiej bo tylko patrzyła na mnie zmarwionym głosem. I kiedy czytała na głos listę obecności natrafiając na mnie mruknęła do siebie, że nieobecność usprawiedliwiona. Zrozumiałam co się stało moi bracia maczali w tym palce.
Nie wiem, ale kiedy się zamyśliłam, usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
Mój wzrok automatycznie powędrował w tamtym kierunku i jak się okazało w drzwiach stał mój najstarszy brat Vincent.
Każdy w pomieszczeniu automatycznie się zestresował, a w klasie zapanowała cisza.
- Dzień dobry jest tak jak się umawialiśmy - powiedział lodowato Vincent ani razu nie odwracając ode mnie wzroku.
- Przyszedłem odebrać Hailie - dodał, a mi się wydawało że mówi tak tylko po to bym potem uniknęła ciekawych spojrzeń po powrocie do szkoły.
Vincent podszedł do mnie i wyciągnął do mnie dłoń, a ja miałam wrażenie że tylko ze względu na to że jesteśmy w klasie to robił. Bo miałam wrażenie, że z chęcią by mnie do siebie przytulił. Ale to tylko mogą być zwidy, prawda?
Wstałam z pomocą brata, po czym skierowaliśmy się w stronę wyjścia i kiedy byliśmy przed szkołą, poczułam jak coś się we mnie buntuje.
Przystanęłam nagle, a Vincent popatrzył na mnie z podniesioną brwią.
- Dokąd idziemy? - zapytałam.
- Do samochodu, w którym siedzą chłopcy by zawieść cię do szpitala - wyjaśnił cierpliwie Vincent.
- Żadnych szpitali! Chcę do domu! - warknęłam odsuwając się od niego jak najdalej.
- Hailie uspokój się - powiedział Vincent.
- Ty nie rozumiesz ja nie chcę nigdzie jechać! - krzyknęłam, a w moim głosie można było usłyszeć histeryczne nuty.
Vincent chyba się domyślił co się ze mną dzieje, po zaczą okropnie klnąć pod nosem.
Miałam atak paniki i nikt nic nie mógł na to poradzić.
Przez to wszystko nie zauważyłam jak reszta moich braci zdążyła wyjść z samochodu i podbiec do nas.
Nie zarejestrowałam nawet jak Will zaczął potrząsać moimi ramionami z paniką w oczach.

Rodzina Monet. Nowa twarz perełki Monet.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz