Co się do cholery dzieje?!

554 26 7
                                    

Usłyszałam huk, tak wielki, że miałam wrażenie, jakby cały statek na którym się znajdowałam zatrząsł się. Po nim rozbrzmiał głośny dźwięk przypominający alarm. Zmieszana podeszłam do drzwi pokoju próbując coś przez nie usłyszeć.

Po chwili miałam wrażenie, jakbym słyszała kilka głuchych przytłumionych odgłosów, których jednak nie potrafiłam zidentyfikować. Próbowałam jeszcze coś usłyszeć, ale niestety nie udało mi się to, nastała cisza. Albo to do mnie nie przedostawały się już żadne dźwięki albo to co się stało już znalazło swoje zakończenie. I, gdy zaczynałam przekonywać się co do tego oraz miałam zamiar odejść od drzwi, grzmiący huk ponownie rozbrzmiał. Był tak głośny, że momentalnie zasłoniłam uszy dłońmi kucając na ziemi, starając się jakoś przytłumić ten hałas od którego, aż zadźwięczało mi w uszach.

Co się do cholery dzieje?! Wszystko wydawało się szaleć, dźwięki grzmiały wokół. Jedne cichsze, a drugie głośniejsze. Całe otoczenie się trzęsło, a moje ciało niemogące tego wytrzymać przewróciło się. Światła zaczęły migotać po czym zgasły. Po krótkiej chwili wciąż rozbrzmiewający alarm ostatecznie zamilkł.

Zaczęłam ostrożnie podnosić się, kiedy poczułam, jak moje ciało zaczęło wpadać w stan nieważkości, a moje stopy przestały dotykać podłogi. Unosząc się w powietrzu zrozumiałam, że coś musiało stać się z grawitacją. Kręcąc się wokół wraz z kilkoma pływającymi obok mnie rzeczami, które nie były przytwierdzone do powierzchni statku, próbowałam się czegoś złapać, aby ustabilizować ciało.

Na powierzchni wyglądałam na spokojną, ale w środku czułam coraz większy niepokój. I, gdy już myślałam, że będę tak pływać po tym ciemnym pokoju w nieskończoność, aż dopadną mnie zawroty głowy i mdłości, światło ponownie zamigotało. Zapalało się, po czym szybko gasło i tak w kółko z jedynie kilkoma krótkimi przerwami. Nie wiem, jak długo to trwało zanim nie poczułam, jak moje ciało gwałtownie spada. Uderzyłam mocno w podłogę, aż zabrakło mi tchu w piersi. Moje ciało wydawało mi się być teraz strasznie ciężkie i nieporadne. Jęknęłam podnosząc się. Wokół mnie w nieładzie leżała reszta wcześniej unoszących się, wraz ze mną w powietrzu, rzeczy. W końcu po tym całym okropnym hałasie statek zdawał się zamilknąć i pogrążyć w mroku.

Ogromnie cieszyłam się z tego, że powróciła grawitacja, ale nie mogłam zrozumieć, dlaczego tylko ona. Czyżby to było związane z jakimś awaryjnym systemem? I co się w ogóle tutaj działo? Uderzyliśmy w coś, ktoś zaatakował? Nie miałam pojęcia co o tym myśleć, ale w mojej głowie pojawiło się milion scenariuszy, które widziałam w filmach. I żaden z nich nie był optymistyczny. A przynajmniej nie dla normalnej osoby, ja na szczęście byłam dziwna i pokręcona, więc potrafiłam znaleźć tutaj swoje pozytywne światełko.

To mogła być moja szansa, aby uwolnić się do Voldera. Oczywiście nie byłam na tyle głupia, aby pchać się w ręce jakiś innych kosmitów, czy inne niebezpieczne sytuacje. Nie, mój plan był inny. Może trochę naiwny, ale z pewnym niewielkim, lecz możliwym stopniem sukcesu.

Skoro wszystko wydawało się przestać działać albo prawie wszystko, to może więżące mnie drzwi również już nie stanowią przeszkody. Muszę to sprawdzić. Z delikatnym żalem w spojrzeniu pozostawiłam wszystkie swoje rzeczy za sobą chowając do kieszeni jedynie niezbędnik każdego palacza po czym podeszłam do drzwi. Bawiąc się nimi i panelem, który był obok nich, bo inaczej niż zabawą nie dało się określić tego, jak przy nich kombinowałam, w końcu nacisnęłam coś co otworzyło mi drogę do wolności. Zapewne był to jakiś awaryjny przycisk albo zwykły, który zadziałał dzięki braku zasilania. Nie mam pojęcia co to było oraz, jak funkcjonowało i obecnie jakoś nieszczególnie mnie to obchodziło.

Zachowując ostrożność wyszłam na pogrążony w nieprzeniknionym mroku korytarz. Kosmosie, kiedyś cię jeszcze zobaczę, ale teraz wybacz, nie mam czasu szukać okna, które pozwoliłoby mi na ciebie spojrzeć. 

Mój Kosmiczny PorywaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz