Nie zadzieraj z kobietą

661 37 9
                                    


W końcu nastał ten decydujący moment. Gdy kosmita mijał moją kryjówkę, rzuciłam się na niego, celując moją prowizoryczną bronią w jedną z jego dłoni. Tą, której używał, aby wlec za sobą płomiennowłosą kobietę. Gdy jego ciało spotkało się z ciężkim metalem, rozbrzmiał odgłos przypominający trzask, a mężczyzna wydał z siebie przerażający dźwięk. Siła uderzenia i rozpęd, jaki do niego użyłam, powaliły mnie na kolana. Czułam, jak moje ręce się trzęsą, jakby były dotknięte falą uderzeniową. Pomimo tego nie puściłam mojej broni. Z pozycji, w której byłam, wciąż jeszcze wykorzystując zaskoczenie, mój jedyny atut, wycelowałam w tylną część kolana kosmity, aby powalić go na ziemię. Udało mi się wykonać uderzenie, ale niestety mężczyzna nie upadł tak, jak tego pragnęłam.

Wściekłość wykrzywiła rysy jego twarzy, które ujrzałam, gdy odwrócił się w moją stronę. Ledwo zarejestrowałam, że puścił kobietę, którą wlókł za sobą, kiedy moje pole widzenia zostało ograniczone. Drugą nieuszkodzoną potężną ręką mężczyzna złapał mnie za gardło, unosząc moje ciało do góry, aż moje stopy nie dotykały podłogi.

Jedna z moich dłoni mimowolnie puściła broń, kiedy w odruchu obronnym chwyciłam zaciskającą się na mojej szyi dłoń, wbijając w nią paznokcie. Nie rozumiałam, co w swoim dziwnym języku mówił mężczyzna, ale wiedziałam, że opanowała go wściekłość. Widziałam to w jego oczach, które zdawały się nie mieć białek ani źrenic oraz w tym, jak jego uścisk na mojej szyi odbierał mi powietrze.

Spróbowałam podnieść broń, ale dla mojej jednej ręki, która bolała i drgała od uderzeń, które mu zadałam, było to za ciężkie. Nie byłam w stanie odpowiednio jej wykorzystać ani nawet podnieść na jakąś sensowną wysokość. Zaczęło mi ciemnieć przed oczami. W moim pozbawionym tlenu umyśle pojawiła się myśl, że to chyba mój koniec, kiedy niespodziewanie poczułam, jak uścisk na mojej szyi zniknął, a ja boleśnie upadłam na podłogę.

Gwałtownie kaszląc i dotykając szyi, moje rozmazane spojrzenie zarejestrowało płomiennowłosą kobietę, która cofała swoją nogę z dobrze wymierzonego kopnięcia w czułe miejsce, które zadała kosmicie. Nie wiedziałam, w jakim jest wieku ta kobieta, ale pomimo sytuacji, w której byłam, korciło mnie, aby podnieść kciuk do góry i powiedzieć:

– Brawo młoda – Co też zrobiłam, nie zważając na obolałe gardło i mój zachrypnięty głos.

Płomiennowłosa w odpowiedzi na moje słowa uśmiechnęła się do mnie, po czym podniosła broń, która podczas upadku upuściłam i podczas gdy mężczyzna wciąż zwijał się z bólu, uniosła ją oburącz i uderzyła go w głowę. Kosmita upadł na podłogę i przestał się ruszać. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a przynajmniej na razie, ponieważ wciąż oddychał i mogło być tu więcej takich, jak on.

Ciężko podnosząc się na nogi, podeszłam do kobiety, która znajdowała się obok nieprzytomnego ciała mężczyzny.

- Dobra rada cholerny kosmito, nigdy nie zadzieraj z kobietą. A tym bardziej nie wkurzaj dwóch naraz.

Powiedziałam wciąż zachrypniętym głosem, po czym spojrzałam na moją waleczną towarzyszkę.

- River – Przedstawiłam się jej, wyciągając dłoń do powitania.

- Mist. Dzięki za ratunek.

Po wymienieniu uprzejmości z jak się okazało niższą ode mnie kobietą, zaczęłyśmy rozmawiać o tym, co dalej zrobić. Nie było czasu na zgłębianie wzajemnej historii tego, jak się tu znalazłyśmy, więc pominęłyśmy ten temat. Skupiłyśmy się na tym, że obydwie chcemy wrócić na Ziemie, a przynajmniej oswobodzić się z rąk naszych Vyriax'ańskich porywaczy. I tak nie tracąc czasu, wspólnie ruszyłyśmy na poszukiwanie naszej drogi do wolności, zachowując przy tym najwyższą ostrożność. Wcześniej użytą broń zdecydowałyśmy się zostawić, była zbyt ciężka i nieporęczna, więc w prawdziwej walce byłaby dla nas jedynie ciężarem.

Mój Kosmiczny PorywaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz