XIV

394 15 44
                                    

Pov: Octavia

Nie mogłam zobaczyć matki wyraźnie, łzy które uzbierały się w moich oczach utrudniały mi widoczność. Mimo że stała wprost przede mną, widziałam tylko kilka kolorowych plam. Za nią było widoczne jakieś przejście, zagadywałabym, że to portal do świata żywych. Tylko po co miałaby się tam wybierać?

Nie byłam w stanie nic jej odpowiedzieć. Stałam zszokowana i próbowałam utrzymać się na nogach, które były jak z waty. Otarłam łzy rękawem koszuli, a te w mgnieniu oka wsiąkły w materiał.

- M-mamo...? Proszę, pomóż... Tata, on...-

Znowu zalałam się łzami. Upadłam na podłogę, głośno łkając. Matka, po krótkiej chwili milczenia, odezwała się. Brzmiała tak... beztrosko.

- No tak, zapomniałam, że dziś wypadał dzień twojej wizyty... - spojrzała w stronę łoża, na którym leżał nieprzytomny tata. - Cóż, Striker spisał się na medal, nie sądzisz, Octavio?

Nienawidziłam, gdy nazywała mnie moim pełnym imieniem. W jej ustach brzmiało ono tak... pusto. Tak nijako.

Ostatnie wypowiedziane przez nią zdanie przez dłuższy moment dudniło mi w głowie. Nie potrafiłam tego przetrawić. Co miała na myśli? "Striker spisał się na medal...?" Przecież ona nie mogła..-

Zerwałam się na równe nogi, a łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach. Poczułam, że moje oczy zaczynają świecić. To nie wskazywało na nic pozytywnego. Zacisnęłam dłonie w pięści i spuściłam wzrok. Łzy spadały na podłogę.

Nic jej nie wzruszało. Stała naprzeciw mnie, z kpiącym uśmiechem na twarzy i triumfem w oczach.
- Twój wyrodny ojciec sam prosił się o taki los. Za to, co zrobił, zasługuje na najbardziej bolesną karę. To on zniszczył tę rodzinę.

Spojrzałam jej w oczy: moje, pełne desperacji i furii złączyły się z jej, wyniosłymi i kipiącymi żądzą zemsty. Mogłam się domyślić. Tak bardzo go nienawidziła, że byłaby w stanie zabić go własnym rękoma.

Oddychałam płytko i nierówno. Nadal byłam w szoku.

- To... to twoja sprawka, prawda...? Ty to zrobiłaś.

Zaśmiała się. W tamtym momencie miałam ochotę siarczyście ją spoliczkować. I wpakować w jej serce Anielski Sztylet.

- Córeczko, przecież wiesz, że nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego... Ja nie.

- Co masz na myśli, "ja nie"!?

- Nie, nie, nie, Octavio. Nie posunęłabym się do zajebania tego rozczarowania swoimi własnymi rękoma... Ale pewien imp owszem. Ty tylko znalazłaś się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie, kochana.

Wszystko zaczęło łączyć się w logiczną całość. Uchylone okno, postać z długim ogonem i oczami chochlika w ogrodzie... I biała poświata Anielskiej Broni. Następnie pojawienie się mojej matki. Striker. Spójna całość.

Mój oddech jeszcze bardziej przyspieszył. Na początku próbowałam ugryźć się w języku, jednak nie wytrzymałam i wybuchnęłam:

- Czyli ktoś skrzywdził tatę z twojego rozkazu, dobrze rozumiem!? Nienawidzisz go tak bardzo, ale sama boisz się nawet do niego podejść!?

Milczała z szerokim uśmiechem na ustach. Patrzyłam na nią sfrustrowana i wściekła. Nie mogłam powstrzymać łez.

- ODPOWIEDZ MI, KURWO!

- Uważaj na słowa, młoda damo! Jeszcze jeden taki wybryk, a skończysz jak twój rozczarowujący, sypiający z pieprzonymi impami ojciec! To on zrujnował naszą rodzinę...-

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

In the Stars ||stolitz||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz