XII

232 12 20
                                    

Blitzø

- Żona Stolasa? - ponownie spojrzałem na czekającą w oddali kobietę. Zawzięcie pisała z kimś na swoim telefonie, dlatego też miałem sporo czasu by przyjrzeć się jej dokładnie. Po krótkiej chwili wpatrywania się w Arabellę, nie zauważyłem. nic, co mogłoby wydawać się w niej podejrzane - Loonie, była Stolasa to Stella, ale co ta suka miałaby mieć wspólnego z Arabellą?

Moja córka spojrzała na mnie wymownie, po czym uderzyła się w twarz.

- Blitz, o mój Szatanie, bo cię walnę... Czy ty serio musisz być aż tak ślepy w każdej ważnej sytuacji? Posłuchaj no mnie: od typiary na kilometr jedzie czarną magią, zwodzi nas przez dobre dwie godziny a poza tym przyjrzyj się tylko. Białe włosy, duże cyce, te charakterystyczne oczy i styl ubioru. - Loona może miała trochę racji, lecz nie byłem do końca pewien co do jej podejrzeń.

- Loonuś, masz jakiś pomysł jak można sprawdzić, czy ta babka to rzeczywiście Stella?

Myślała przez krótką chwilę, gdy nagle krzyknęła:

- Ej, Stella! - Arabella nie odwracając wzroku od swojego telefonu, będąc nim bardzo zajęta, odpowiedziała:

- Czego?! - Odkrzyknęła kobieta. Gdy jednak zorientowała się, co tak naprawdę zrobiła, w jej oczach zagościł strach i zmieszanie.

- I tu cię mamy, suko.. - szepnąłem.

Przerażona kobieta, gdy spostrzegła, że zaczynamy biec w jej kierunku, spanikowała, lecz gdy zorientowała się w jakiej znajduje się sytuacji, również zaczęła uciekać. Szczęśliwie dla nas, Stella nie miała znakomitej kondycji, przez co udało nam się ją złapać.

- Czy ty serio musisz zawsze wszystko spierdolić, ty brudny impie?! - wykrzyczała mi białowłosa prosto w twarz. Na jej słowa nerwy wzięły górę.

- Spierdolić?! Ja?! Czy ty siebie kobieto słyszysz? Ja jedynie naprawiam to co ty zjebałaś! Przez ciebie i twoje idiotyczne zachowania, Stolas nie daje już rady! - po tych słowach zawisłem nad nią z nożem przy gardle - Ale mam lepsze pytanie, zruchany gołębiu. Po kij zawracałaś nam cztery litery przez bite 3 godziny? Zachowanie godne nabuzowanego trzylatka, który potrzebuje pierdolonej atencji. - Stella, zaśmiała się złowieszczo, po czym z uśmiechem wyznała:

- Wy impy, jesteście tak banalnie łatwe do przekabacenia! Wystarczyła tylko kasa, by przywlec wasze puszczalskie tyłki tutaj! Byłam przekonana, że uda mi się zaciągnąć was na Ziemię, machając przed nosem plikiem zielska. Postąpiliście nierozważnie, całkowicie zbyliście sytuację. A teraz jest już za późno.

-Ty jebana szmato..! - wrzasnęła Loona, z zamiarem trafienia kuszą w kobietę, lecz ta błyskawicznie rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając po sobie jedynie chmurkę fioletowego dymu, przedtem śmiejąc się donośnie. Pozostawiła nas samych na środku niczego:

- Kurwa mać! - krzyknąłem i kopnąłem najbliżej leżący kamień z taka siłą, ze wylądował kilkanaście metrów dalej. - No i pięknie. Ta pierdolnięta kobieta wywiodła nas w pole! Mogłem się domyślić, wybacz Loonie, powinienem cie posłuchać, ze jest coś z nią nie tak.

Loona tylko przytaknęła.

- Dobra Blitz, wracajmy już do domu. Mam dość tego miejsca.

Sięgnęła do torby, gdzie wcześniej chowała Księgę Stolasa. Ja wlepiłem oczy w ziemię i karciłem się w myślach, ze dałem się oszukać w tak podły sposób.
Gdy podniosłem wzrok, zauważyłem, ze wyraz twarzy Loony jest inny: zawzięcie szukała czegoś w torbie, a w jej oczach widać było niepokój.
Po kilku minutach dziewczyna wyjęła rękę z torby i spojrzała na mnie. Była przerażona. Mogłem zobaczyć to bardzo wyraźnie.

- Blitz... Mamy kurwa problem.

- Co jest, Loonie? Dlaczego nie wyjęłaś jeszcze Książki?

- Właśnie o nią chodzi... - przerwała, aby nabrać powietrza. - Albo raczej jej brak.

Moje oczy niemal wyskoczyły z orbit. Jak to „jej brak"!? Co jest grane do chuja?

- Nie ma jej, widzisz? - Loona otworzyła torbę trzęsąca się ręka. Faktycznie... po Księdze nie było ani śladu. - Przecież widziałeś, jak ją chowałam, nie? Jakim kurwa cudem teraz jej nie ma?

- No nie wiem... Stella?

- No dobrze, ale kiedy niby miałaby nam ją zabrać, skoro cały jebany czas miałam ją przy sobie, w torbie? Nawet tam nie zaglądała! Więc Stella odpada.

- Napewno nigdzie jej nie wyjmowałaś? Jeśli stracimy tą przeklętą Księgę, to nie dość, że nie wrócimy do Piekła, to Stolas mnie wypatroszy, jeśli się dowie!

- Ona musi gdzieś tu być, przecież nie zniknęłaby sama z siebie, nie?

Oboje spanikowaliśmy. Zaczęły sie intensywne poszukiwania: wróciliśmy tą samą drogą, którą prowadziła nas „Arabella", zaglądaliśmy w każdy, nawet najmniejszy zaułek, sprawdzając, czy Księga gdzieś nie wypadła. To było strasznie męczące.

Po ponad godzinnym ciągłym kręceniu się w kółko miałem już ochotę się poddać.

- Ja pierdolę, Loona. Nigdy jej nie znajdziemy, prędzej osiwieję.

- Do tego i tak ci już niedaleko. A teraz ruszamy dupę i idziemy dalej. Musimy znaleść książkę. Dlaczego? Jeden: nie wrócimy do domu i dwa: twój książę cie znienawidzi. A tego chyba chciałbyś uniknąć, nie?

-Chyba, że magicznie ktoś zorientuje się, że nas nie ma i będzie nas szukać?

-Ta, umiesz liczyć, licz na siebie.

In the Stars ||stolitz||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz