Rozdział 3

9 0 1
                                    

Tego dnia nie poszedłem do szkoły, postanowiłem że w tym czasie mogę rozwiązać jakieś morderstwo. Benjamin Atkins  zaczął mordować pod koniec 1991 roku. Przez 9 miesięcy – od grudnia 1991 do sierpnia 1992 – i zamordował na terenie 11 kobiet, głównie prostytutek lub narkomanek. Wszystkie zostały uduszone, a ich ciała znajdowano w opuszczonych budynkach, często przeznaczonych do rozbiórki. Do morderstw dochodziło najczęściej w okolicy Woodward Corridor, czyli budynkach przyległych do ulicy Woodward Avenue w Detroit. Policja była blisko schwytania Atkinsa już w styczniu 1992 roku, gdyż spotkali go w jednym z pustostanów podczas rutynowych przeszukiwań. Z braku dowodów, nie postawiono mu żadnych zarzutów, co pozwoliło mu dalej mordować kobiety. Pod koniec sierpnia 1992 roku na policję zgłosiła się kobieta, którą Atkins zgwałcił w 1991 roku. Kobieta rozpoznała swego oprawcę na ulicy. Atkinsa aresztowano, a śledczy bardzo szybko połączyli gwałt z serią morderstw. Po 12 godzinach przesłuchań, Atkins przyznał się do popełnienia morderstw. Wskazał też miejsca ukrycia zwłok dwóch ofiar, o których policjanci nie wiedzieli. Przyznał, że motywem zbrodni była nienawiść do prostytutek. Za zabójstwa został skazany na dożywocie.  Coś za szybko mi to idzie... Nie mogę przestać o nim myśleć.. A ta  Emilie wydaje się być dziwna. Idę się przejść. Poszedłem do mojego ulubionego miejsca, o tej porze roku jest tu przepięknie, nikogo tu niema zazwyczaj przychodziłem tu z ciocią jak jeszcze żyła... Tutaj będę chciał zakończyć wszystko, cierpienie mojej rodziny, nikt już by nie musiał się o mnie martwić bo mnie już nie będzie... Nie wiem jak by na to zareagował Olivier, wiem tylko że ojciec by nawet nie zauważył że nie żyje, mama by szukała przyczyny, Linda by to miała gdzieś a Luke był by szczęśliwy tak samo jak wujek. Chyba moja śmierć nawet im by wyszła na dobre. Usiadłem pod drzewem i rozmyślałem nad sensem życia i czy opłaca się żyć skoro i tak by nikt nie tęsknił. W oddali zobaczyłem Emilie i Oliviera, starałem się nie zwracać na nich uwagi. Po chwili podszedł do mnie Olivier a Emilie stała za nim.

-Czemu nie było cię w szkole?

-Chciałem odpocząć...

-Nie spodziewałem się ciebie tutaj, nikt tu nie przychodzi

-Mam tu dużo wspomnień z jedną osobą i lubię je sobie przypominać

-Kto pytał-powiedziała Emilie

-Przestań, odkąd przyjaźnię się z Leonem stałaś się jakaś dziwna

-Nie chcę żebyś się z nim kolegował, wprowadza cię w zły nastrój  i cały czas tylko on, a ja?

-Jakoś inni ci nie przeszkadzają

-Bo oni są normalni

-Stałaś się toksyczna, zrywam z tobą

-Jak śmiesz! Zbudowałam ci reputacje w szkole, pomagałam ci jak potrzebowałeś

-Nie pytając się mnie o to, tym razem przesadziłaś, przymykałem na to oko, uważasz że obgadywanie osób i rozsiewanie nie prawdziwych plotek jest okej?

-Zobaczysz że jeszcze będziesz błagał żebym do ciebie wróciła

-Nie przeliczaj się

Olivier zerwał z Emilie? To znaczy że mam jakieś szanse  u Oliviera. Chcę żeby był ze mną, on nawet nie wie jak mi na nim zależy.

-Przepraszam za nią, mam nadzieję że nic z tych słów nie brałeś do siebie

-Już się przyzwyczaiłem do takich gadek

-Odbiegając od tematu Emilie, jak się czujesz?

-Jak zwykle, myślę nad sensem życia i raczej nikt by się nie przejmował jakbym nagle znikną

-A rodzice?

-Ojciec się mną nie interesuje a matka jest zajęta rodzeństwem

-Oj Leon

-Nie martw się o mnie, nie wiem czy to by zmieniło sytuacje 

Siedzieliśmy pod drzewem przez kilka minut nie odzywając się do siebie, najwidoczniej Olivier przejął się tym co mu powiedziałem. Nie umiałem mu skłamać i powiedzieć że wszystko w moim życiu jest kolorowe bo wale tak nie jest. Miałem mu ochotę powiedzieć że go kocham ale Olivier był po zerwaniu i raczej chce zrobić sobie przerwę od związków i od tej toksycznej baby. Mam nadzieję że za niedługo Olivier będzie czuć do mnie to samo co ja.      

To tylko chwilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz