Rozdział 1

38 0 1
                                    

Cześć jestem Leon, w tym świecie każdy ma jakieś moce, Linda ma moc wody, Luke wiatru, a ja kontroli umysłu. Nie zbyt przepada za swoją rodziną, tym bardziej za moim wujkiem.

-Leon

-Co?

-Dasz stówę?

-Co jeszcze bilet do dubaju?

-No weź 

-Po co ci?

-Na zakupy-odpowiedziała Linda 

-To se sama uzbieraj

-No ej

-Wynocha z pokoju 

Czekaj, jak to szło? Linda kompletnie mnie rozproszyła, zobaczę co zapisałem. Zbrodnie w 1990 popełnił Alexander Davies, zabił dwójkę dzieci i żonę, ciał nie znaleziono do teraz. Jutro pójdę do tego domu, być może uda mi się coś więcej zobaczyć niż oczekuje. Chwilę później mama zawołała mnie żebym jej pomógł rozstawić obiad na stole. Luke i Linda biegali w salonie, mama poprosiła ich żeby usiedli.

-Taty znowu nie ma?-zapytał Luke

-Jest na ważnym spotkaniu, wróci na święta

-Jak zwykle, praca ważniejsza niż własna rodzina

-Leon nie mów tak, po za tym nie dogadujesz się z ojcem-odpowiedziała mi mama

-Może jakby się mną zainteresował to by było inaczej

-Twój ojciec się stara podzielić zainteresowanie na was wszystkich 

-Hmmm, ciekawe, możesz mi przypomnieć kiedy ostatnio normalnie porozmawiałem z tatą? Czekaj, dziesięć lat temu? 

-Leon, uspokój się

-Idę do swojego pokoju 

W pokoju wziąłem słuchawki, telefon i położyłem się na łóżku. Odpaliłem jakąś playliste i wszedłem w Messengera, napisał do mnie Olivier Wood z 4b. Odpisałem mu i zaczęła się rozmowa. Z zwykłych pytań zaczęliśmy gadać o głupotach, zacząłem mu się zwierzać ze wszystkiego. Napisałem mu że jak rozwiąże szóste morderstwo, zostawię tylko mój notes i popełnię samobójstwo, dodałem żeby się nie martwił. Nastała godzina czwarta nad ranem, z Olivierem nie pisałem od dwunastej.

-Znowu nie spałeś?- zapytała mama

-Daj mi to wytłumaczyć

-Od tygodnia nie śpisz, możesz mi powiedzieć dlaczego?

-Po prostu nie mogę, zadowolona?

-Właśnie nie i nie pyskuj

- ...

-Miałeś paraliż senny?

-Ta

-I dlatego boisz się spać?

-Nie boję się

-To wtedy co jest?

-Nie czuje takiego spokoju

-Zbyt dużo horrorów się naoglądał-powiedziała Linda

-Sama nie jesteś lepsza, widziałem co wyszukiwałaś

-Ta? To niby co takiego

-Nie powiem bo byś była na mnie zła

-Widzisz, sam się wkopałeś 

-Ja nie wchodziłem na strony dla dorosłych 

-Linda, czy ja o czymś nie wiem?-zapytała mama

-On kłamie!

W tym czasie kiedy Linda próbowała się tłumaczyć przed mamą wyszedłem z domu oglądać wschód słońca, usiadłem na brukowym murku koło szkoły zostawiając kolejny wpis w moim notatniku o moim dniu. Nastała godzina siódma kiedy już wszyscy uczniowie wchodzili do szkoły.

-Hej-powiedział Olivier

-Hej

-Od której tu siedzisz?

-Czwarta

-Że ci cię chciało

-Siostra się kłóciła, tak normalnie jestem coś koło szóstej 

-Co masz pierwsze?

-Matma

-Ja mam chemie, a właśnie sorry że o to pytam ale na którym jesteś?

-Zależy

-No tym morderstwie

-Czwarte, dziś kończę, a co? Martwisz się o mnie?

-Nieee, po prostu pytam

-Jak będę przy szóstym to napiszę 

-Może lepiej nie..

-Spokojnie, temu trzeba dużo czasu poświęcić 

-Jak ty to robisz? O śmierci mówisz tak spokojnie

-Nie chce o ty rozmawiać

-Rozumiem, jak nie chcesz to nie mów

Olivier jest bardzo podobny z zachowania do ciotki, stara się mnie zrozumieć i na wszystko nie naciska. Zaczyna mi się on podobać. Po lekcjach pożegnałem się z Olivierem i udałem się do opuszczonego domu Alexandra. Wszedłem do domu i zacząłem się rozglądać, zobaczyłem zejście do piwnicy, zszedłem na dół i otworzyłem stojące tam drzwi. Ujrzałem trzy czarne worki, przepuszczam że tam znajdują zwłoki. Wychodząc z piwnicy usłyszałem kroki, zajrzałem zza ściany żeby zobaczyć kto to. Olivier? Co on tu robi?

-Olivier, co ty tu robisz?

-Leon, to ty. Nie strasz mnie 

-Tu jest niebezpiecznie, nie powinno cię tu być

-Tak samo jak tobie. A tak właściwie, po co ty tu jesteś?

-Nie twój interes

-Ej, czekaj, Leon!

Udałem się po schodach do góry poszukać czegoś więcej.

-Leon, możesz mi wytłumaczyć o co ci-

-Cicho, bo jeszcze nas usłyszy

-Niby kto?-powiedział szeptem Olivier

-Nie musisz wiedzieć, poprostu bądź cicho

Usłyszałem że ktoś oprócz mnie i Oliviera jest w budynku, szybko wziąłem notes który zauważyłem na półce i siedziałem cicho. Głos z dołu mówił coś o planowanym morderstwie na kogoś, nie dosłyszałem kogo. Ten ktoś wybiegł z budynku więc prawdopodobnie byliśmy bezpieczni.

-Chodź, musimy już iść

-O co chodzi?

-Wytłumaczę ci to później, teraz chodź

Zeszliśmy na dół, na szczęście nikogo nie było. Wyszliśmy z budynku oddalając się od niego rozmawialiśmy  a w zasadzie tłumaczyłem Olivierowi co się stało. Po dojściu na główną ulicę pożegnaliśmy się i poszliśmy do naszych domów.

-Wróciłem

-Czy ty wiesz jak się o ciebie martwiłam? Gdzieś ty był?

-Z kolegą

-Lekcje skończyłeś o piętnastej a która jest? Dziewiętnasta-rzekła mama

-Zawsze wracam późno, powinnaś się do tego przyzwyczaić

-Idź już do pokoju

Poszedłem do pokoju i włączyłem swoją playlistę. On jest taki miły i zrozumiały, poprostu ideał. Co ja gadam, do reszty mi odbiło, tylko robię sobie pod górę. On mnie nigdy nie pokocha, przecież jest z tą Emilie. Lepiej pomyślę nad czymś innym...

To tylko chwilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz