Rozdział 9

7 0 0
                                    

Już jest po świętach, nic się takiego nie działo, siedziałem na balkonie i oglądałem gwiazdy kiedy Linda i Luke cieszyli się z prezentów pod choinką. Za nie długo jest sylwester Linda pewnie pójdzie na ten bal w szkoły, Luke pójdzie z nią, a ja chyba zostanę w domu jak co roku no chyba że zdarzy się cud. Jak zwykle miałem coś przeglądać w necie, dostałem wiadomość od Oliviera czy chcę z nim pójść na bal. Taka okazja się nie może powtórzyć tym bardziej że za rok Olivier kończy szkołę. Odpisałem mu że z nim pójdę. Kiedy powiedziałem siostrze że idę to się zaskoczyła. Dzień balu, Linda jak zwykle się szykuje dwie godziny, Lukowi się nigdzie nie śpieszy a ja wszystko robiłem tak żeby zdążyć. Mama z dołu powiedziała żeby schodzić na dół bo jedziemy, ja jako ostatni wyszedłem z pokoju. Na twarzach mojej rodziny widziałem zszokowanie.

-O co chodzi? Coś nie tak?

-Leon, ciężko mi to przechodzi przez gardło ale ładnie wyglądasz- powiedziała Linda

-Dzięki

-Dla kogo to ty się tak wystroiłeś?- spytała mama

-Pozostawmy to tajemnicą

-Dobra chodzie już

Kiedy dojechaliśmy na miejsce wszyscy byli już w środku, Linda powiedziała że zawsze co roku o tej godzinie czekają na nią i na Luka i żebym się nie zdziwił jak wszyscy się na nas będą patrzeć bo to niby norma (dla niej)

-Pa mamo!-powiedziała Linda

-Leon ty idź po środku- rzekł Luke

-Dlaczego?

-Jesteś najstarszy

-Ehh, niech wam będzie

Kiedy wchodziliśmy to rzeczywiście nikt się mnie nie spodziewał, wszystkich wzrok był utkwiony we mnie bądź w moje rodzeństwo, dziwne uczucie. Osoby z którymi mieliśmy spędzić bal czekały na nas. Linda jest z Loganem, Luke z jakąś koleżanką no i Olivier. 

-Że bym się nie zakochał-powiedział Olivier

-Już to dawno zrobiłeś

-Racja, jak by się tu nie zakochać

-Przesadzasz 

-Daj spokój, chodź pokaże ci coś

Olivier wziął mnie za rękę i wyprowadził z całego tłumu na balkon, nie wiedziałem że w szkole mamy taki ładny balkon. Z balkonu było widać drzewo wiśniowe.

-Widzisz to drzewo

-Tak

-Co roku jedna para tam idzie i się całuje przy fajerwerkach

-Serio?

-Rok temu była tu twoja siostra

-Z kim

-Spokojnie, to tylko miłość młodzieńcza 

-Martwię się o nią, że trafi na złą osobę 

-Logan jest fajny i miły nie ma się czym martwić

-Ej! Leon tak?-krzykną Logan

-Czego?

-Możesz się odwalić od mojej dziewczyny?

-Czyli?

-Od Lindy

-Hahahaha...

-Z czego się śmiejesz?

-To moja siostra idioto

Po tym Logan mnie uderzył, z ust leciała mi krew , oddałem mu.... Ale moją mocą, Logan zemdlał, nie wiem czy coś mu się innego stało, nawet jeśli to nie żałuje.

-Nic ci nie jest?-zapytał Olivier

-Nie

-Krew ci leci..

-To nic takiego

-Co ja z tobą mam...

-Lepiej chodźmy, zanim ktoś zauważy 

-Niby co?

-Go...

-To ty zrobiłeś!?

-Ehehe... użyłem mojej mocy...

-Oj Leo. Właśnie, bo twoja siostra do mnie napisała

-Co ci napisała?

-Że cię nie widziała nigdy uśmiechniętego.. Ja cały czas widzę jak się uśmiechasz i słyszę twój śmiech, dziwne nie uważasz?

-Tylko przy tobie czuję szczęście, przy rodzinie tego nie czuję 

-Wracajmy już

Bal był nawet spoko, jeden typ był pijany z jakiegoś nie wiadomego powodu i podrywał wszystkich i wszystko... Rozpoczęło się odliczanie do nowego roku, Olivier zabrał mnie pod drzewo wiśniowe, kiedy odliczanie się kończyło Olivier pochylił się i mnie pocałował kiedy fajerwerki zostały odpalone, niesamowity klimat.   

To tylko chwilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz