Dziś myślałem że nic takiego się nie stanie, zwykły dzień przepełniony rutyną i nudą ale się myliłem. Ostatnio jedna dziewczyna cały czas się na mnie patrzy, a jak ją zauważę to się chowa, Linda się z nią przyjaźni więc w drodze do szkoły się jej o nią spytam.
-Ej Linda
-Hm?
-Ta, twoja koleżanka..
-Chodzi ci o Riley?
-Tak..
-Ona jest w tobie zabujana od 6 klasy
-Serio?
-No, cały czas mi mówi jaki ty jesteś wspaniały i ładny ehh, mam jej dosyć przez to. Mógłbyś z nią porozmawiać chociaż?
-Ale ja już mam kogoś...
-Ty mnie słuchasz? Powiedziałam żebyś z nią porozmawiał albo się zaprzyjaźnił nic więcej
-A co jeśli-
-Cicho bądź, masz to załatwić
Linda wkurza mnie bardziej niż zwykle. Dobra, podejdę do niej, powiem że chce porozmawiać i powiem jej że ją lubię i tyle... Oliviera dziś nie mogłem znaleźć więc nie będzie spiny jak z nią będę gadał.. Na przerwie zauważyłem ją, jak zwykle się chowała, podszedłem do niej i poprosiłem o rozmowę. Była podekscytowana że porozmawia ze mną sam na sam.
-Riley...
-Tak- odpowiedziała układając włosy za ucho
-Wiem że się we mnie kochasz
-A-ale skąd!
-Zapomniałaś że mam siostrę?
-Wiedziałam żeby jej nie gadać...
-Słuchaj ja naprawdę cię lubię ale...
-Ale?
-Ja już kogoś mam
-Mogę chociaż wiedzieć kto to?
-Przykro mi ale nie..
-Rozumiem, niech wam się wiedzie dobrze... Jak będziesz chciał jakieś rady albo coś to wiesz gdzie mnie znaleźć
Żal mi było patrzeć jak Riley odchodzi z zawiedzeniem. Po lekcjach udałem się wprost do domu, Luke i Linda rozmawiali o czymś z ojcem, potem wstał i udał się do swojego biura. Udałem się do swojego pokoju i odrabiałem prace domową kiedy ojciec zawołał mnie do siebie.
-Leon
-Tak ojcze?
W domu unosiła się atmosfera napięcia jak burza zbierająca się na horyzoncie. Oparłem się o framugę drzwi, moje spojrzenie tkwiło w podłodze. Za mną, przy biurku, stał ojciec, ręce złożone na piersiach, twarz zmrużona z dezaprobatą.
- Leon, to już wystarczy!-ojciec wybuchnął w gniewie.
-Nie mogę dłużej zrozumieć, dlaczego ciągle dokuczasz swojemu rodzeństwu! To nieodpowiednie zachowanie!
Uniosłem wzrok i powiedziałem w prost. -
Ale ojcze, ja im nie dokuczam!- Próbowałem tłumaczyć-
Przecież to oni zawsze zaczynają. Ja tylko odpowiadam.
Ojciec wzruszył ramionami z irytacją. -
Nie ma znaczenia, kto zaczyna. Jesteś starszy, powinieneś dawać przykład. A zamiast tego, widzę cię wciągniętego w te utarczki razem z nimi.
Wziąłem głęboki oddech, próbując zachować spokój.
-Ale ojcze, naprawdę nie zaczynam. Oni mnie denerwują, a potem się tylko bronię. Nikt nie widzi, co oni mi robią.
Ojciec popatrzył na mnie, wydając się być wciąż sceptycznie nastawionym. -
-Nie ufam temu, co mówisz. Widzę waszą wymianę zdań i nie podoba mi się to, co się dzieje."
-Chciałem ci powiedzieć, że to nie ja jestem tym, który zaczyna. To oni próbują zdenerwować mnie, a ja staram się bronić.
Ojciec spojrzał na mnie z niesmakiem.
-Nie jestem pewien, czy mogę ci wierzyć. Ale niezależnie od tego, kto zaczyna, chcę, żebyś przestał uczestniczyć w tych spięciach. Nie prowadzi to do niczego dobrego.
oparłem się o framugę drzwi, czułem, że muszę coś udowodnić.
-Rozumiem, tato. Postaram się nie wdawać w te kłótnie. Ale proszę, spróbuj mi uwierzyć, że nie ja jestem tym, który dokucza.
Ojciec popatrzył na mnie przez chwilę, a potem westchnął.
-Dobrze, dam ci szansę udowodnienia tego. Ale jeśli dowiem się, że jednak masz w tym swój udział, konsekwencje będą poważne.
-Jasne, rozumiem
-A teraz idź już, mam ważniejsze rzeczy do robienia
Idąc w stronę pokoju usłyszałem jak moje rodzeństwo się śmieje, zignorowałem to i wszedłem do pokoju. Chciałem coś sprawdzić w telefonie lecz go nie było. Pewnie ktoś z rodzeństwa ukradł mi i pewnie sprawdzają mi wiadomości... Wszedłem do pokoju Lindy gdzie siedziała ona i Luke, mieli mój telefon.
-Oddawajcie
-Hihihi, ktoś ma chłopaka~
-Linda! Masz mi to oddać
-Tego się po tobie nie spodziewałam, że komuś to napiszesz hihi
-Dawaj napisz mu coś-powiedział Luke
-A co mu napisać
-A weź sprawdź galerie
-Nie, zostawcie!
-Ummm, Leon po co ci jego zdjęcia?
Kiedy byli zdezorientowani wziąłem im telefon.
-Ktoś tu się rumieni~- powiedziała Linda
-N-nie rumienie się, po prostu mnie zostawcie już..
Wyszedłem z pokoju Lindy cały zawstydzony, od razu zmieniłem hasło. Zastanawiałem się skąd oni znali moje hasło ale nie ważne, oby Nie powiedzieli nic rodzicom...