Rozdział 2 - Nowe Wieści

52 2 4
                                    

Angelica

Gdy przybyłam do szkoły, była 7:40.

Weszłam do szkoły, podchodząc od razu do mojej szafki szkolnej. Odblokowałam ją i otworzyłam, wkładając mój plecak do środka na chwilę tylko, aby otworzyć go i wyciągnąc telefon i słuchawki.

Włożyłam książki na następną lekcje—Polski. Jest to lekcja z jedną z najgorszych nauczycielek w szkole, która miała na imię Debora Jopp.. albo jak się ją innaczej nazywa: Jopka.

Zapięłam plecak i go włożyłam na plecy, zanim zamknęłam też moją szafkę.

Miałam zamiar założyć już słuchawki na uszy, ale zostałam przerwana głosem zza moich pleców. Był to bardzo mi znany głos.

- Ej, Angel! -
Moja najlepsza przyjaciółka zawołała. Ona zwykle woli mnie nazywać 'Angel', bo twierdzi, że 'Angelica' jest zbyt długie imie.

- O, hejka Rose! -
Zawołałam spowrotem energicznie, machając ręką na powitanie. Szczerze mówiąc, kiedy jestem koło Rose, jej charakter na mnie działa i mówię tak, bo zwykle nie jestem energiczna i otwarta, ale jak widzę, że Rose taka dokładnie jest, to po prostu jakoś to działa, że zaczynam mieć taki sam charakter jak ona.

Podbiegła do mnie i zaczęła trochę mocniej dyszeć.
- Boże.. gdzieś ty była?? -
Spytała się, najwidoczniej trochę biegała szukając mnie. Schowałam słuchawki do kieszeni.

- Dopiero co przysz-

- Dobra, nieważne - przerwała mi zanim zdążyłam odpowiedzieć.

- Coś się stało czy coś? - Zapytałam się, zdziwiona tej nagłej ekstytacji zmieszona z jakąś inna, nieokreśloną, emoją, które nagle wstąpiły w Rose.

- Tak!! Słyszałasz co się dzieje ostatnio? Czy ty w ogóle patrzałaś w wiadomości??

- Nie, nie patrza-

- To spójrz! - Od razu pokazała mi ekran telefonu bliski mojej twarzy, które pokazało ostatnie wiadomości i odkrycia.

Na początek przeczytałam jakieś nudne cosie, ale potem zobaczyłam czym, prawdopodobnie, Rose była tak podekscytowana.

- Chwilunia, co?? Zobaczyli zjawisko, prawdopodobnego, Wilkołaka? Jaki to w ogóle ma sens? - Spytałam się, zdezorientowana nagłymi wydarzeniami. - Skąd wiedzą, że to nie były proste wilki, które zdecydowały po prostu stać na dwóch łapach, albo.. Cokolwiek inmego? -

Nie wierzyłam, że Wilkołaki, tak na serio, istnieją, ale to było kompletne przeciwieństwo do Rose.

Gdy powiem wam, że ona *uwielbia* Wilkołaki, to mówie wam totalną prawdę. Ona jakby miała obsesje na punkcie ich, ale to zawsze, przecież, była jakaś głupia fantastyka, prawda?

- Babo, czy ty na serio myślisz, że tak by wyglądali Wilki, którzy stoją na dwóch łapach? Bo ja nie myślę, że by tak wyglądali - Rose była trochę zawiedziona, że nie mogę w to uwierzyć.

Otworzyłam buzie, żeby coś powiedzieć, ale nagle zadzwonił dzwonek na znak początku pierwszej lekcji. Na chwilę tam postaliśmy w małym szoku.

- Ojoj - Zaczęłam.

- Spóźnimy się - Dokończyła Rose, i nie czekając na nic dalszego, od razu popędziłyśmy do naszej klasy.

Zostaliśmy trochę opieprz, że się spóźniłyśmy i niestety będziemy musiały trochę dłużej zostać po szkolę, ale no, mówi się trudno. Raz się życie, prawda?

W momencie, w którym dzwonek zabrzmiał, sygnalizowanie koniec pierwszej lekcji, wszyscy, licząc mnie, popędziliśmy z książkami z klasy zanim Jopka nawet zdążyła coś jeszcze powiedzieć.

Wróciłam do mojej szafki i włożyłam książki spowrotem do środka, wyciągając książki na następną lekcje i wtedy dopiero zamknęłam szafkę.

Rose, jakby dosłownie tam się zteleportowała, wystraszyła mnie tak bardzo, że prawie opuściłam książki na podłogę.

- Bardziej wystraszyć mnie się nie dało? - Zapytałam się, na pój żartobliwie, a na pój w zirytowany sposób

- Dało się, ale.. - Zaczęła, wzruszając ramionami. - .. zdecydowałam się nad tobą zlitować -

- O łał, dziękuję za tak litościwy uczynek, rycerzu ty mój

- Zamknij się - Rose odpowiedziała żartobliwie, szturchając moim ramieniem lekko.

Na chwilę staliśmy tam cicho i oparłam się o swoją szafkę, zanim Rose zdecydowała coś powiedzieć.

- A w ogóle, widziałaś jak ten typ się na ciebie gapił? Chyba masz 'sekretnego' wielbicielia~! - Powiedziała, na słowa jej ostatniego ztwierdzenia miałam odruch wymiotowy.

- Chyba oszalałaś! On pewnie tylko się zapatrzał, nic takiego jak ty mówisz! A jak nie, to niech się, w jak najmilszy sposób, odpiepszy, bo ja nie mam zamiaru być z kimkolwiek w związku!

- Boże, marudzisz, marudo. Tak i tak będziesz musiała kogoś znaleść!

- Właśnie w tym taka fajna rzecz: że nie muszę! -

Rose przewróciła oczami i zaczęła mnie przedrzeźniacz.

- Zobaczysz, oj zobaczysz! To ja będę mieć rację w przyszłości! - Postanowiła, ale ja nadal uparcie mówiłam, że nie ma takiej mowy, że będę być kiedykolwiek w związku. To po prostu brzmi jak za dużo obowiązków, w życiu nie będe w związku, nigdy przenigdy!

Conajmniej narazie tak myślałam.

~ Luna i Alfa ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz