Rozdział 4 - Odwiedziny Szkolne

49 2 9
                                    

Angelica

Bzzz

Bzzz

Bzzz

Wypuściłam głos zmęczenia przez bycie nagle przebudzona ze snu. Na pół przytomna wyciągnęłam rękę do mojego ładującego się telefonu, wyłączając budzik, jeszcze nie wyłączając pozostałe budziki na wszelki wypadek, gdybym zasnęła spowrotem.

Położyłam się na plecy, wycierając oczy dłońmi i rozciągając się. Ziewnęłam i zamknęłam oczy spowrotem, przemyślając co dzisiaj będę robić.

Usiadzłam prosto, wyłączając resztę budzików i spojrzałam się na wszystko w moim pokoju, jakby sprawdzając, czy nic nie zaniknęło. Spojrzałam się na siebie.

Zapomniałam się przebrać w piżamę wczoraj. Pomyślałam, zanim westchnęłam i wstanęłam z łóżka z wielkim niechceniem.

Podeszłam do mojej garderoby i przygotowałam jakieś brązowe rozkloszowane spodnie z kieszeniami, białą luźną koszulę z małą dekoracją w wersji kota na środku. Nie ubieram bluzy, bo było pokazane na pogodzie, że ma być dzisiaj ciepło.

Powędrowałam na pół osypiana do mojej łazienki, zamykając drzwi za sobą. Umyłam twarz zimną wodą, żeby się bardziej przebudzić. Wzięłam sztotkę i pastę do zębów, nałożyłam trochę wody na sztotkę, i wtedy dopiero nałożyłam pastę na sztotkę.

Reszta czasu co spędziłam w domu przed szkołą była ta sama rutyna. Ubieranie ubrań, karmienie rybek, jedzenie śniadania, które dzisiaj były 2 jajka sadzone i 2 plasterki bekonu, itd.

Przybyłam do szkoły z moim plecakiem na plecach, tym razem od razu byłam przywitana Rose biegającą do mnie energicznie i pełna szczęścia.

- Hej Angel!! - Zawołała do mnie, po czym ja zamachałam spowrotem. Chwilę porozmawialiśmy, w tym czasie przygotowując rzeczy na pierwszą lekcje. O godzinie 8:58 poszliśmy do klasy, i idealnie jak usiadłyśmy zabrzmiał dzwonek na pierwszą lekcje.

Była obecnie Biologia. Nie znosiłam tę lekcje. Mieliśmy ją z Panem Sraczką, czyli z Panem Wenanty Sraczką. On był okropny, wszystkim ciągle marudził o sraczkach i chorobach bakłażana.

Zaczął gadać o temacie lekcji, itd. Ale mnie to nie interesowało, więc spojrzałam się przez okno, nie słuchając w ogóle o czym on gadał.

Jedyna lekcja, na której słuchałam była matematyka, dzięki czemu byłam w niej dobra. Pani od matematyki—Aura Llona była najlepszą nauczycielką z całej szkoły. Ona umiała uczyć, miała dobry humor, słuchała się opinii wszystkich uczniów i ogólnie była cudowna. Wiem, to praktycznie nierealne, ale no taka jest prawda.

- Proszę Pani! Angelica się gapi w okno zamiast słuchać na lekcji! - Nagle dobrze mi znane bardzo denerwujący głos się odezwał się. Ola Kiełbaska. Była ona w grupie dziewczyn "bAd GrIlLs", czyli najwkurzającą grupą w całej szkole, którzy mnie nie znoszą z byle jakiego powodu.

- Angelica Trowis! By cię obchodziło wytłumaczyć, dlaczego nie słuchasz się tego co ja mówię? - Zapytała się Pan Sraczka z głosem dyscyplinowania.

- To nie tak jak wygląda! Eeem- Ja słuchałam się Pana w tym samym czasie! - Odpowiedziałam, trochę zpanikowana, ale to nie zatrzymało Pana Sraczkę.

- To powiedz mi, co ja właśnie powiedziałem wam?

- Emm... o chorobach Bakłażana..?

- Źle! Rozmawiałam o przypomnieniu wam o rozmnażaniu mchu, bo nikt z was nie pamięta!

Oj. Pomyślałam sobie. Napewno to powie mojej mamie i będę miała od niej opieprz..

- Zostań po lekcji i porozmawiamy sobie. - Pan Sraczka postanowił. Nie próbowałam się dalej wywinąć z sytuacji, bo już nie miało sensu, żeby próbować.

Przez resztę lekcji czułam fatalny stres. Mam przerąbane od oba Pana Sraczki i mojej mamy..

Jak było już koniec lekcji, która czułam jakby się ciągnęła godzinami, ale tak naprawdę było tylko około pół godziny, zostałam po klasie z Panem Sraczką i mnie ochrzanił, że nie słuchałam na lekcji i powiedział mi, że powiadomi moją mamę o tym. Próbowałam go przekonać, żeby tego nie zrobił, ale niestety nie dałam radę.

Westchnęłam wychodząc z klasy i poszłam do mojej szafki, otwierając ją i wkładając książki z poprzedniej lekcji do niej.

Nagle usłyszałam łatwo mi rozpoznany głos z gdzieś koło mnie, podbiegający bliżej.

- Angel! Angel! Angel! - głos zawołał. Była to oczywiście Rose.

- Cześć Rose - Odpowiedziałam niezbyt energicznie.

- Choć, Angel! Nie smuć się tak, Ksawery Jones jest w szkole! - Oczy mi się nagle szeroko otworzyły i się spojrzałam na nią z szokiem.

- Co!? Ten Ksawery Jones!?

- Tak! Choć! - Rose pociągnęła mnie ze sobą do innego miejsca, który był blisko wyjścia/wejścia szkolnego.

- Boże.. jaki on atrakcyjny. - Szepnęłam pod nosem, podglądając zza ściany na niego. On wyglądał jeszcze bardziej hot niż jak podsłuchiwałam się jego i tamtego typa rozmowy. Był też tamten rudy typ z nim też i tak samo jakiś inny typ w czarnych włosach pofarbowanych lekko na biało. Miał jakieś stylowe ubrania założone, itd. Ale najważniejszy był Ksawery.

- Idż z nim zaflirtuj! Może zaakceptuję - Rose zaproponowała z głosem jakby nas shippowała.

- Czyś ty zwariowała!? Nie ma mowy, że ja tam pójdę!

- No dalejj, nie miałaś jescze nigdy chłopaka, więc teraz jest twoja szansa!

- Nie. Ma. Mowy! Ja w życiu ci nie będę miała chłopaka!

- No dawaj, chociaż tylko zaflirtuj z nim!

- Nie! Ja tam umrę ze wsydu jak tak zrobię! Co jak on pomyśli, że jestem jakaś dziwaczna i będę żyć resztę swojego życia wiedząc, że on mnie nie znosi!? Albo jeszcze gorzej! Wyśmieje się ze mnie, pomyśli, że jestem jakąs nienormalną psychopatką i wszyscy wokół się zaczną śmiać!

- Nie stresuj się tak tym! Będziesz, marnować swoje całe życie na to?

- Dokładnie tak sobie planuję! - Stwierdziłam uparcie, skrzyżując ramionami.

- Angel! Ty dobrze wiesz, że tak nie możesz robić!

- A no właśnie tak zrobię! I co zrobisz jak tak?

Słyszałam jak Rose westchnęła z minimalnej złości, ale coś innego przekuło jej uwagę.

- Patrz! On tu idzie! To twoja szansa - Zamarzłam ze strachu.

- Co!? On tu idzie!?

- Tak! Właśnie tak mówię!

- O nie nie! Nie ma żadnej mowy!

- No dalej!

- Nie!

Widziałam jak Rose coś chciała więcej powiedzieć, ale zanim nawet zaczęła, ja już uciekałam gdzieś indziej. Wbiegłam do ubikacji żeńskiej, wchodząc do jednej z kabin i zamykając się w niej.

Czego ona nie może zrozumieć? Ja nie chcę mieć chłopaka, i nie ma mowy, że ja podejdę tak do niego jakby nigdy nic!

Lubię ją, i wiem, że ona też mnie lubi, ale to już trochę za dużo tego.

Zostałam tam przez kilka minut, zanim zauwazyłam, że już 2 minuty do następnej lekcji zostało, więc popędziłam jak najszybciej do mojej szafki, wyciągając książki na tę lekcje i popędziłam do klasy.

Na szczęście chyba nie było już Ksawer'ego i tamtych dwóch mnie ważniejszych typów, bo ich nie spotkałam po drodze.

~ Luna i Alfa ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz