Bucky
- Stary, ja naprawdę się nudzę! - jęknął Sam gdy kolejny raz usłyszał, że nie jest potrzebny. - Żadnych zbirów, najeźdźców, kosmitów, niczego!
- Widocznie wszyscy się boją nowego Kapitana Ameryki. - wzruszyłem ramionami. Co prawda mi też momentami brakowało akcji ale starałem się również korzystać ze zwykłego prostego co dziennego życia.
- Przezabawny jesteś. - przewrócił oczami. - T.A.R.C.Z.A milczy, rząd milczy, wszyscy kurwa milczą!
- Krzykiem nic nie zmienisz. Czemu nie cieszysz się, że na świecie jest bezpiecznie?
- Jasne, że się cieszę. Nie giną bezbronni ludzie, nie są niszczone miasta.. Przecież to dobrze.
- Przed chwilą brzmiałeś tak jakbyś uważał, że to źle, że tak jest bo nie masz co robić.
Spojrzałem na Wilsona, który zrobił tą swoją zrezygnowaną i jednocześnie wkurzoną minę.
- Wiesz o co mi chodzi..
- Zajmij się swoim życiem i ciesz się, że masz w końcu na to czas. Serio, Sam. Masz możliwość spędzić więcej czasu z siostrą i siostrzeńcami, albo znaleźć sobie kobietę i..
- Ohoho! Nie ze mną takie teksty. Teraz jesteś mądry bo masz Suzie, ale jeszcze pół roku temu nawet nie raczyłeś wejść ze mną na taki poziom rozmów i rad. - wtrącił. - Ale jeśli już poruszyłeś ten temat to parę dni temu byłem na randce z taką jedną i myślałem, że załapaliśmy ten sam vibe ale do tej pory nie odpisała na moje wiadomości, a jeszcze wcześniejsza randka.. - ciągnął opowiadając o swoich nieudanych spotkaniach, a ja już zdążyłem pożałować, że zdecydowałem się to w ogóle zacząć.
Gdzieś przy historii o czwartym spotkaniu dostałem wiadomość, która na chwilę uciszyła mojego.. towarzysza. Wyczekująco patrzył aż wezmę telefon do ręki i odczytam treść SMS-a.
- Wiesz, że nie musisz żyć moim życiem, nie? - zapytałem pół żartem ale i również pół serio. Wilson momentami wydawał się bardziej przeżywać mój związek z Suzie niż my sami razem wzięci. Nie żartuję, to było przerażające.
- To tylko ciekawość. - stwierdził ale nadal wyczekiwał. Przewracając oczami wyciągnąłem komórkę.
Suzie: Mam delikatny młyn w biurze ale na pewno będę na kolacji! Kocham ;3
Ja: Miałaś się nie przepracowywać.
- Mhmm.. - usłyszałem więc podniosłem wzrok oczekując rozwinięcia wypowiedzi. - No co?
- Co "mhmm"?
- Nic, nic. Rzeczywiście ona tyle pracuje.. - przeciągnął co jedynie uświadomiło mi, że coś jest na rzeczy.
- Mów, już.
- Ale co ci mam powiedzieć? Tylko się zgadzam z tobą, że nasza Suzie za dużo pracuje i powinna trochę odpocząć. Nie możesz od razu naskakiwać na ludzi bo w każdym widzisz zagrożenie, to niepoważne. Czuję się urażony. - powiedział niezwykle szybko i ruszył przodem zostawiając mnie z jeszcze większym kłębkiem myśli.
- Nie potrafisz kłamać! - zawołałem za nim.
I dostałem kolejną wiadomość.
Suzie: *załącznik* Skrzywdzę się!
Na zdjęciu ujęła blat z rozrzuconymi kartkami, na których widniały jakieś tabelki i plany. Czyli naprawdę była w pracy i nie ma się czym przejmować, a słowa Sama to tylko słowa Sama. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, tak?
❆❆❆
Dogoniłem go i razem udaliśmy się na obiad. Już nie poruszaliśmy tematu pracy, związków czy ewentualnych niedomówień. W ogóle mało rozmawialiśmy. Poza oceną jedzenia nie padło nic szczególnego więc nawet zbędnie nie przeciągaliśmy tej wizyty w knajpce. Gdy wyszliśmy na zewnątrz byłem gotowy się pożegnać ale żadne słowo nie zdążyło opuścić moich ust.
- Bucky? - damski głos rozniósł się obok nas. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało, a wspomnienia zalały moją głowę. Kojarzyłem ten głos aż za dobrze. - Bucky co ty tu robisz? Jak? I co tu się dzieje? - fale gorąca uderzały we mnie z każdym pytaniem. Bałem się odwrócić. Dosłownie.
- Stary? Kim jest ta blondynka? - zmarszczone brwi Sama i jego zdziwiony wyraz twarzy wcale mi nie pomagał.
- Barnes! - tym razem ona podniosła głos. Czułem presję, stres i strach jednocześnie. Jak to możliwe?
Po paru sekundach finalnie wziąłem głęboki oddech i odwróciłem się ku blondwłosej kobiecie.
- Gimlet. - powiedziałem bardziej twierdząco.
Sam chciał akcji więc właśnie musiałem go uświadomić, że wakacje się skończyły, bo osoba przede mną nie powinna już żyć.
----
Hi! Bardzo ale to bardzo przepraszam za taki przestój. Co tu dużo mówić. W życiu bywa różnie, niestety. Ale staram się jak widać. Nie lubię zostawiać nie skończonych spraw i mega chcę skończyć tą książkę. I to zrobię, ale nie wiem kiedy.
Jeśli chodzi o Gimlet, pomysł wzięłam z książki pt. Zimowy żołnierz ale kwestię wyglądu czy samej relacji zostawiam swojej głowie.
Miło mi was widzieć.
Enjoy!
V.
CZYTASZ
Destroy Me || Bucky Barnes [2]
AcciónZwiązek jaki tworzą razem Suzanne Martin i Bucky Barnes nabiera rumieńców. Jednak długo skrywany sekret wychodzi na jaw w najmniej odpowiedniej chwili i niesie za sobą szereg niefortunnych wydarzeń. 2 część "Fix Me"